Artykuły

Twórcy chrześcijańscy muszą odbudować zdegradowany świat sztuki teatralnej

Polska tożsamość zachowała ciągłość międzypokoleniową dzięki kulturze. Religia, obyczaj, język w kulturze pozwalały przetrwać Polakom w okresie pozbawienia ich własnego państwa. Odegrał w tym ogromną rolę dramat i teatr. Był ekspresją i integracją życia narodowego na obczyźnie i w kraju. Kształtował postawy polityczne i edukował. U progu XXI wieku został zdegradowany - pisze Piotr Ł. J. Andrzejewski w Naszym Dzienniku.

Kicz w szatach awangardy

Aktualne skrzyżowanie kultury z polityką odebrało teatrowi kultywowanie uniwersalnych, oczyszczających wartości. W ich miejsce pojawia się eksponowanie obniżanej rangi polskości. Pseudotwórcy prześcigają się w niesprawiedliwym oskarżaniu Polaków o ksenofobię, klerykalizm, nacjonalizm, antysemityzm. Forma zagubiła treść. Forma zastąpiła treść. Tą zwięzłą konstatacją można podsumować większość zjawisk artystycznych współczesnej sztuki teatralnej. Wizualność z techniką przesłoniły ważność przekazu scenicznego opartego na słowie, tekście, dyskursie. Aktor stał się formą ekspresji cielesno-dynamicznej, redukując się do funkcji fizjologiczno-rytmicznej w kalejdoskopie eklektycznych cytatów i zapożyczeń z różnych dotychczas prezentowanych kanonów sztuki teatralnej.

Reżyserzy prześcigają się w parodii, pastiszu i mieszaniu zapamiętanych inscenizacji znaczących sztuk i sposobu ich prezentacji. Wzięli sobie do artystycznego credo oderwane od kontekstu sytuacyjnego wskazanie szekspirowskiego Makbeta, że ich twórczość ma być pełna wrzasku i furii niwelujących pozytywny sens otaczającej rzeczywistości. Natłok form wzajemnie się kontrujących w przerostach ekspresji scenicznej, w której miotają się postacie aktorów, bełkoczących i sepleniących w wyrwanych z tekstów sztuki kwestiach. Zanikła sztuka dykcji i wyrazistego używania, dobrze wyćwiczonego i ustawionego głosu, słyszalnego i rozumianego w ostatnich rzędach sali. Stosunek między treścią sztuki teatralnej, jej postacią sceniczną i formą wystawienia pozostawał w funkcjonalnej zależności.

Aktualnie tytuł i treść sztuki stanowi dla jej inscenizacji jedynie wywoławczy pretekst dla dowolnych wariacji scenicznych na ich tle. Im bardziej przedstawienie odbiega od treści formy autorskiej i przesłania sztuki, tym większa chwała artystyczna inscenizatora.

Doświadczamy tego w dwóch sztandarowych przedstawieniach przełomu roku 2015 i 2016 w Warszawie: "Kordiana" [na zdjęciu] Juliusza Słowackiego w Teatrze Narodowym w Warszawie w reżyserii Jana Englerta i "Dożywocia" Aleksandra Fredry w Teatrze Polskim w reżyserii Filipa Bajona.

Premiera "Kordiana" związana z 250-leciem polskiej sceny narodowej rozbudziła nadzieję kontynuacji tradycji sceny Teatru Narodowego w nowoczesnej formie. Premiera "Dożywocia" miała mieć twórcze odniesienie do dotychczasowych znakomitych inscenizacji dokumentujących mieniącą się maestrią dialogu i formy sztuką posługiwania się słowem przez Aleksandra Fredrę.

Nic z tego. Dotychczasowe kanony formy scenicznej tych utworów poszły w zapomnienie. Treść i kanwa tych utworów przestały odgrywać zamierzoną przez autorów rolę. Rozczłonkowanie niejednolitych popisów formalnych i nachalnie subiektywnej interpretacji tekstu dla popisów reżyserów w łamaniu dotychczasowych konwencji scenicznych z zastosowaniem iście cyrkowych numerów zakłócających narrację sceniczną nadały przedstawieniom charakter bełkotliwej krotochwili. Zapożyczenia, przedrzeźnianie różnych form teatralnych, ruch sceniczny nieadekwatny do tekstu, nachalna erotyka - to eksponowane dzisiejsze znamiona nowoczesności. Marionetkowo rozczłonkowane role aktorów z nielicznymi wyjątkami wymawiających tekst w sposób słabo artykułowany, mało słyszalny bez wspomagania mikrofonem, często niemal nieczytelnie - to też pogłębiająca się cecha dzisiejszego ich przygotowania do zawodu w szkole teatralnej. Sens sztuki zagubiony w reżyserskich pomysłach scenicznych, ekstrawagancja jako indywidualny wkład twórcy spektaklu mają zadziwiać, komentować, negować dotychczasowe formy wystawiania dramatu. Łamanie tożsamości kulturowej w przerysowaniu, karykaturze, pastiszu z klasycznymi cytatami wyrwanymi z kontekstu, nieliczenie się z autorskimi didaskaliami, nieadekwatność słowa do sensu ruchu scenicznego, dodawanie własnych form i pomysłów - staje się modnym zdobywaniem taniego poklasku na scenie.

W omawianych inscenizacjach tą metodą zostaje zgubiony sens słowa mówionego, określoność i charakter postaci, jednoznaczność sytuacyjna. Wystawiając na studenckiej scenie w warszawskiej "Dziekance" w połowie lat sześćdziesiątych na kanwie odczytanego przez egiptologa Tadeusza Andrzejewskiego tekstu hieroglificznego "Księgi umarłych Piastunki Kai" przedstawienie "Bieli" z najstarszych, zapomnianych wersetów wygasłych wierzeń czy eksperymentalną formę happeningową "Kubusia" Eugene'a Ionesco - nie można było przewidzieć, w jakim stopniu wariabilizm sceniczny oderwie się od treści i znaczenia tekstu.

To, co było obrazoburczym i prowokacyjnym protestem przeciwko wszystkim dotychczasowym kanonom sztuki teatralnej, stało się dzisiaj samo kanonem.

Nie przypadkiem równocześnie z premierą pomieszania z poplątaniem w warszawskiej premierze "Kordiana" odbyła się w Teatrze Polskim (sic!) we Wrocławiu premiera "sztuki scenicznej" pod zapożyczonym tytułem "Dziewczyna i śmierć", do której obejrzenia miał zachęcić anons reklamowy, iż na scenie odbędą się na żywo sceny pornograficzne.

Dyrektor tej sceny został posłem z ramienia nowo powstałej partii Nowoczesna, a jego wystąpienia z mównicy sejmowej wpisują się w swoisty porządek i styl spektaklu, który w Sejmie urządza dzisiejsza opozycja.

Życie przerasta sztukę

Odbywające się w świecie realnym okrucieństwa wydają się czerpać z formuły teatru Antonina Artaud. Rewolucja francuska w imię praw człowieka i obywatela zafundowała szczególny rodzaj widowiska okrucieństwa. Gilotyna była jego formą wiodącą. Ludobójstwo w Wandei dostarczyło wyrafinowanych form mordowania katolików jako wrogów rewolucyjnych "demokratycznych" przemian rewolucji październikowej w Rosji i ukraińskiemu ludobójstwu Polaków na Kresach.

Aktualnie można obejrzeć w telewizji i w internecie, jak zakapturzeni wojownicy Państwa Islamskiego prowadzą malowniczym brzegiem morza ubrane jednolicie jaskrawo ofiary na rytualne pozbawienie ich życia przez ścięcie głów, gdyż nie chcą uznać wyższości wiary w Allacha nad innymi religiami.

Teatr ten widzę ogromny...

Forma teatru okrucieństwa stała się formą życia. Czas zawrócić naśladujący życie teatr gry okrucieństwa, negacji i śmierci. To zadanie cywilizacji chrześcijańskiej. Świat wyszedł z formy i czas przywrócić go do właściwej normy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji