Artykuły

Kraj. Lupa podbija Chiny. Polski teatr jedzie do Państwa Środka

Krystian Lupa robi w Chinach furorę. Na jego "Wycinkę" zareagowano tam, jak na manifest polityczny. W maju Chińczycy obejrzą jego nowy spektakl "Plac Bohaterów". Na przyszły rok szykuje się koprodukcja polsko-chińska - Lupa wyreżyseruje spektakl na podstawie opowiadania chińskiego outsidera Shi Tieshenga.

8 kwietnia zaczyna się w Chinach wielka prezentacja polskiego teatru, którą organizuje Instytut Adama Mickiewicza w ramach Projektu Azja. W czterech miastach na wschodnim wybrzeżu kraju, w najbogatszym rejonie Chin, Polacy pokażą dziewięć spektakli. Widzowie w Pekinie, Tiencinie, Harbinie, Wuzhen obejrzą "Kryjówkę" Pawła Passiniego, "Album Karla Höckera" Paula Bargetto, "(A)pollonię" Krzysztofa Warlikowskiego, "Wroga ludu" i "Króla Leara" Jana Klaty, "Akropolis" Łukasza Twarkowskiego, "Męczenników" Grzegorza Jarzyny i "Pasażerkę" - operę Mieczysława Weinberga wyreżyserowaną przez Davida Pountneya.

Sezon Polski w wielkich teatrach

Filarem polskiego teatru w Chinach jest Krystian Lupa, który w maju pokaże kolejne przedstawienie, tym razem "Plac Bohaterów" [na zdjęciu] ("Heldenplatz") na podstawie sztuki Thomasa Bernharda, produkcję Litewskiego Teatru Narodowego w Wilnie. "Plac Bohaterów" wystawią dwa państwowe teatry w Tiencinie i Harbinie, 10-milionowych miastach na wschodzie Chin.

Teatr Wielki w Tiencinie, wybudowany w 2009 r., jest częścią centrum kulturalnego w tym mieście - w ubiegłym roku to w tym gmachu pokazano operę Elżbiety Sikory "Madame Curie" podczas gościnnego występu zespołu Opery Bałtyckiej z Gdańska w Chinach. W tym roku teatr organizuje Sezon Polski, podczas którego pokaże szerokie spektrum polskiego teatru - oprócz Lupy wspomniane spektakle Warlikowskiego, Jarzyny, Klaty oraz Bałtyckiego Teatru Tańca.

Z kolei Harbin Grand Theatre (1600 miejsc siedzących), gdzie zostanie pokazany "Plac Bohaterów", to oddany rok temu do użytku wizjonerski projekt pekińskiej pracowni MAD Architects. Jest położony na Wyspie Kultury i z sąsiednią mniejszą sceną (400 miejsc) tworzy kompleks architektoniczny o nazwie Harbin Opera House.

Kult Lupy i Sandry Korzeniak

- Chińczycy kupują teatr Krystiana Lupy na pniu. Bilety u koników szły za równowartość ok. 1400 zł, podczas gdy bilet w kasie kosztował ok. 300 zł. Spektakle były szeroko dyskutowane przez widzów i krytyków, którzy bardzo dobrze orientują się, kim jest polski reżyser - mówi Marcin Jacoby, kurator Projektu Azja.

Sam Krystian Lupa jest zaskoczony entuzjastycznym przyjęciem, jakie zgotowano mu w Państwie Środka. Zaczęło się od "Persony. Marilyn" (2009) z Teatru Dramatycznego w Warszawie pokazanej dwa lata temu w teatrze w Tiencinie. Wstrząsającą rolę kreuje w tym przedstawieniu Sandra Korzeniak, ukazując rozterki i nerwice hollywoodzkiej seksbomby Marilyn Monroe. "Wydobywa z Marilyn nie blond kokietkę, ale człowieka, który doświadcza niespodziewanej bolesnej, porażającej chwili samoświadomości. Cierpi. Panikuje. Miota się" - pisała w 2009 r. w "Gazecie" Joanna Derkaczew.

- Dramat pokazany w naszym przedstawieniu bardzo poruszył Chińczyków - wspomina Krystian Lupa. - Oni doskonale wiedzą, kim była Marilyn Monroe, to figura przetłumaczalna na inne kultury. Ciekawe, że pojawił się jakiś kult wtórny MM w postaci uwielbienia dla Sandry Korzeniak, która stała się ikoną dla wielu widzów i krytyków. Ganiali, żeby się z nią fotografować lub dostać od niej autograf - śmieje się Lupa.

Polityczna "Wycinka"

Jeszcze większą furorę zrobił wrocławski spektakl Lupy "Wycinka" (2014), zagrany w ubiegłym roku w Century Theatre w Pekinie. Obejrzeli go najważniejsi przedstawiciele środowiska kulturalnego w Państwie Środka. - Krążyła anegdota, że gdyby tego dnia zdetonowano bombę w tym teatrze, zginęłaby cała elita kulturalna Chin - przypomina Krystian Lupa.

"Wycinka" w oczach Chińczyków nabrała wymiaru politycznego, i to w skali, której nie spodziewali się twórcy przedstawienia. Jest to adaptacja niewielkiej książki Thomasa Bernharda, w której narrator bezlitośnie obnaża bezmyślność, pretensjonalność i kabotynizm wiedeńskiego establishmentu artystycznego, którego żałosnym symbolem jest aktor wiedeńskiego Teatru Narodowego (Burgtheater) grany przez Jana Frycza.

Spektakl mówi o kompromitacji artystów i jako taki został bardzo emocjonalnie odebrany przez chińską publiczność, która rekrutuje się głównie z zamożnej wielkomiejskiej klasy średniej. Poszło o relacje świata kultury z władzą, a zwłaszcza o zarzucaną artystom przez Bernharda sprzedajność i konformizm.

- Bardzo gorąco zareagowali na monolog głównego bohatera granego przez Piotra Skibę, który mówi o statusie i morale artysty i o tym, jak ono pęka pod naciskami władzy. Potraktowano ten fragment sztuki jak manifest polityczny, oklaskiwano jak na wiecu. Wiele osób było przekonanych, że sztuka ta została specjalnie zmodyfikowana przez nas dla chińskiego odbiorcy i nawet pytano mnie, dlaczego tak ostro potraktowałem chińskich artystów. Musiałem to potem prostować - wspomina Krystian Lupa.

"Rodzeństwo" na wyspie

Jak na Lupę reagują widzowie z innych państw Azji? O tym, jak będzie w Japonii i Korei Płd., przekonamy się w październiku tego roku, gdy w ramach Projektu Azja Polacy pokażą "Wycinkę" w Seulu i Tokio.

Mówi Krystian Lupa: - Zanim pojechaliśmy do Chin, byliśmy na obrzeżach: na Tajwanie z "Rodzeństwem" i w Hongkongu z "Marilyn". To były nasze pierwsze spotkania z Azją, z tym wszystkim, czego byliśmy tak bardzo ciekawi, a czego trochę się obawialiśmy. "Rodzeństwo" Bernharda to przecież sztuka wymagająca, o skomplikowanej narracji, nie mówiąc już o długości tego przedstawienia. Publiczność była pełna skupienia, zaangażowania emocjonalnego i poczucia bliskości z nami. Wytłumaczyliśmy sobie później, że to zmysłowość przekazu, intensywność przekazu aktorskiego stworzyła tę fenomenalną możliwość przekładni kulturowej.

Lupa wyreżyseruje chińskiego pisarza

Idąc za ciosem, Instytutowi Adama Mickiewicza udało się doprowadzić do koprodukcji Lupy z teatrem w Tiencinie. W 2017 r. polski reżyser ma tam zrealizować spektakl oparty na opowiadaniu zmarłego kilka lat temu chińskiego pisarza Shi Tieshenga.

- Jest postrzegany w Chinach jako outsider wobec głównego nurtu, całe życie spędził na wózku inwalidzkim i hodował w sobie świat zakotwiczony w europejskiej kulturze, zachodniej literaturze. Nie mówię, że to jest komplement, ale daje mi to pomost, pozwala zrozumieć jego bohaterów i jego sposób myślenia. Jest bliskie emocjonalnie i psychologicznie mojemu myśleniu, podczas gdy w Chinach stykałem się z odmiennością pod tym względem, z odwrotną logiką - mówi Krystian Lupa.

Opowiadanie Shi Tieshenga napisane jest w formie scenariusza filmowego i ukazuje człowieka nieprawdopodobnie wrażliwego, pozostającego w dramatycznych relacjach z matką i byłą żoną, którymi manipuluje.

- Jego proza pomaga inaczej spojrzeć na przeszłość i tradycję Pekinu, starych Chin, które za chwilę znikną pod zabudową deweloperską. To coś niesłychanie tajemniczego, co zaraz przestanie istnieć - dodaje reżyser, który w lecie ma przystąpić do pierwszego etapu pracy - adaptacji opowiadania Shi Tieshenga.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji