Artykuły

Wojna w Teatrze Muzycznym

Konflikt w poznańskiej operetce sięgnął zenitu. Związkom zawodowym nie podoba się sposób zarządzania teatrem dyrektora-menedżera. Na prezydencie Poznania Jacku Jaśkowiaku wymogły ogłoszenie konkursu na to stanowisko.

Napięta sytuacja w poznańskim Teatrze Muzycznym trwa od trzech lat, czyli od czasu, kiedy dyrektorem został Przemysław Kieliszewski [na zdjęciu]. Zastąpił Daniela Kustosika, który poznańską operetką kierował przez 23 lata.

Rok później Kieliszewski został bohaterem niechlubnego skandalu. Do mediów wyciekł e-mail, w którym obrzucił podwładnych inwektywami oraz zasugerował im: „wyp…jcie z teatru". Po aferze nie stracił stanowiska, ale pracownicy operetki zaczęli głośno mówić o jego despotyzmie, nieszanowaniu zasłużonych artystów, ucinaniu etatów i niszczeniu dorobku placówki.

W sierpniu tego roku kończy się kadencja dyrektora i według wcześniejszych, nieoficjalnych zapowiedzi prezydent Poznania miał przedłużyć Kieliszewskiemu kontrakt.

— Bardzo szanuję pana dyrektora i doceniam to, co udało mu się w teatrze dokonać. Rzeczywiście miałem plan, by nie ogłaszać konkursu i przedłużyć z nim umowę — przyznaje Jaśkowiak. — Ale w ciągu ostatnich tygodni przekazano mi szereg dokumentów obrazujących głęboki konflikt w Teatrze Muzycznym. Otrzymałem stanowiska związków zawodowych, które skarżą się na sposób zarządzania placówką.

Na prośbę prezydenta wydział kultury zorganizował spotkanie mediacyjne. Wzięli w nim udział przedstawiciele związków zawodowych działających w teatrze, dyrekcja teatru, urzędnicy i radni. Do Poznania przyjechał nawet Olgierd Łukaszewicz, prezes Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru, Filmu, Radia i Telewizji. Ten ostatni rozmawiał i z prezydentem, i z Kieliszewskim. Swoje stanowisko wysłał Jaśkowiakowi na początku marca.

— Prezydent ma niełatwe zadanie. Konflikt w operetce jest poważny. Tym razem stoję po stronie pracowników — przyznaje Łukaszewicz. Dwa lata temu popierał Kieliszewskiego. Tłumaczył, że nowy dyrektor stracił cierpliwość i nie może być bojkotowany za zmiany. — Ale teraz zarzuty są poważne. Pracownicy nie grają w spektaklach, mają mniejsze pensje, bo pieniądze idą na opłacenie gościnnych występów, a do tego w teatrze nie ma dyrektora do spraw artystycznych.

W liście do Jaśkowiaka Łukaszewicz sugeruje ogłoszenie konkursu na nowego dyrektora.

Argumenty, które wytacza prezes ZASP, to koronne zarzuty dwóch związków zawodowych teatru, które są przeciwne Kieliszewskiemu.

— Nie podoba nam się, że osoba bez muzycznego wykształcenia zarządza nami, artystami. Dyrektor okazał się być wulgarnym, łamiącym prawa obywatelskie despotą. Etatowi pracownicy teatru zarabiają po 1600 zł brutto, a goście dostają tyle za jeden występ. To chore — denerwuje się Jacek Ryś, solista i przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Teatru Muzycznego.

— Wielu z nas dyrektor chwalił, a potem zdjął ze sceny spektakle, w których śpiewaliśmy. Solistów zmusza się do śpiewania w chórze, stawania do castingów z ludźmi z zewnątrz. Tworzyliśmy ten teatr przez lata, a teraz jesteśmy pomijani. A przecież mamy duże sukcesy na swoim koncie — dodaje jedna ze śpiewaczek.

Drugi związek zawodowy, „Solidarność", ma podobne zastrzeżenia, ale nie chce się wypowiadać.

Kieliszewski: — Moja sytuacja jest powtarzalna. Gdy dyrektor ma przedłużany kontrakt, to związki zawodowe zawsze próbują coś wywalczyć i to jest zrozumiałe — mówi. I odpiera zarzuty związkowców. — Odkąd objąłem stanowisko, teatr z drugiej ligi przenosimy do pierwszej. Zmieniła się ustawa emerytalna i osoby, które planowały skorzystanie z wcześniejszej emerytury, nadal muszą pracować. W sensie metrykalnym niektórzy pracownicy, np. artyści baletu, tracą predyspozycje do wykonywania repertuaru, którego oczekują widzowie. Takim ludziom mówimy realnie, że nie wiadomo, czy następne 10-12 lat przepracują w teatrze. Rozumiem ich frustrację. Dlatego przygotowujemy program osłonowy.

Kieliszewski dodaje, że nie zwolnił ani jednego solisty, a jedynie trzech z nich przeniósł na pół etatu. — Są to artyści, którzy prawie wcale nie występują — zaznacza.

Związkowcy wytykają też Kieliszewskiemu, że zmienia operetkę w teatr musicalowy. Nie przekonują ich zapewnienia dyrektora, że zmiana jest konieczna, by przyciągnąć nowych widzów i, że teatr może równocześnie grać przedstawienia operetkowe i musicalowe.

— Osobiście wolę musicale, ale nie chciałbym decydować w oparciu o moje upodobania i dlatego tę decyzję pozostawię komisji konkursowej — mówi Jacek Jaśkowiak. I zapewnia, że konkurs będzie ogłoszony niebawem.

Przemysław Kieliszewski mówi, że jeszcze nie wie, czy w konkursie wystartuje. Nie wiadomo też, kto chciałby zawalczyć o fotel dyrektora. Wiadomo, że nawet jeśli komisja wskaże kandydata, i tak ostateczna decyzja będzie należała do Jacka Jaśkowiaka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji