Artykuły

Honor nade wszystko

Nie wiadomo na pewno czy "Gwiazdę Sewili" napisał Lope de Vega. W każdym ra­zie swym cechami i walorami teatralnymi doskonale przystaje ona do twórczości tego pisarza, wygląda na jed­ną z jego dziewięciuset sztuk. Wprawdzie w Teatrze Ziemi Mazowieckiej nazwano utwór ten "komedią bohater­ską", zapewne dla większej atrakcyjności takiego podty­tułu, ale w istocie jest to dramat - gwałtowny, z ostrymi konfliktami, choć tyl­ko z jednym trupem, za to z kilkoma osobami potur­bowanymi wewnętrznie. Lo­pe de Vega - jeżeli zgodzi­my się już na jego autorstwo - umiał opowiadać w tea­trze różne awanturnicze hi­storie tak aby zainteresować publiczność, wzruszyć ją star­ciami namiętności rozgry­wanymi w cieniu królew­skiego czy rycerskiego płasz­cza i w błysku szpady.

W tych sztukach z XVI i XVII-wiecznej Hiszpanii głów­na rola motoryczna przypada honorowi, jako naczelnej, najistotniejszej wartości ży­cia człowieka. Honorowi, któ­remu wszystko się podpo­rządkowuje. Tak jest też w "Gwieździe Sewilli". Dla ho­noru Busto Tabera broni czci swej siostry przed zakusami kochliwego króla. Dla hono­ru Don Sancho Ortiz zabija najbliższego przyjaciela i ra­czej pójdzie na śmierć niż zdradzi, kto go do tego nakło­nił. Dla honoru Estrella od­rzuca na zawsze ukochane­go, bo nie może połączyć się z zabójcą brata. Dla honoru i poszanowania prawa sędzio­wie nie zgadzają się na żą­dania króla, który chce zmie­nić ich wyroki. Nawet nędzny król, który honor ten stale depcze, w końcu budzi się w swym sumieniu, daje zadośću­czynienie za swe podłości.

To prawda, ten honor pod­trzymuje drabinę hierarchii feudalnej, na której szczycie stoi król, a ponad nim już tylko Pan Bóg - dla dzisiej­szego widza może mieć dźwięk złota nieco dętego. Ale wystarczy pod pojęcie to podstawić wartości współ­czesne, wierność sobie i idei, zakreślającą granice, poza które nie można wyjść bez utraty twarzy; aby konflikty te odczuć po dzisiejszemu.

Przedstawienie w Teatrze Zie­mi Mazowieckiej daje podstawy do takiego odczucia. ALEKSAN­DER MALISZEWSKI pięknie prze­łożył "Gwiazdę Sewilli" i zgra­bnie sporządził jej adaptację. MACIEJ Z. BORDOWICZ w re­żyserii położył nacisk właśnie na te konflikty, nie bawiąc się w puste stylizacje. Przede wszyst­kim zaś dostosował spektakl do skromnych możliwości teatru i w ramach tych wygrał. Zobaczyliś­my oszczędne, ledwo markujące dekoracje OTTONA AXERA, estradę, na której toczyła się ak­cja niby w jakimś teatrze ludo­wym. Troje widzów na scenie patrzyło na ten teatr i bawiło się nim. Równocześnie byli to jakby przedstawiciele niewidzialnego ludu, którzy podglądają te bo­haterskie i niebohaterskie pery­petie z życia sfer rządzących.

Pod względem aktorskim przed­stawienie jest opracowane sta­rannie - również na miarę mo­żliwości teatru. BRONISŁAW SURMIAK gra króla nieco ludo­wego, ale zachowuje godny umiar w pokazywaniu jego nę­dzy duchowej. EWA KANIA jest Estrellą urodziwą i pełną łagod­nego wdzięku. O WITOLDZIE DĘBICKIM miałem już okazją pisać, że to utalentowany młody aktor - opinię tą utwierdził tak­że rolą Don Sancho Ortiza. Po­za tym wymienić wypada KRZY­SZTOFA KUMORA (Busto Ta­bera), ZOFIĘ PERCZYŃSKĄ (niewolnica Matylda), ZDZISŁA­WA WINIARCZYKA (służący Clarindo) i JAREMĘ DRWĘSKIEGO (cyniczny Don Arias).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji