Artykuły

W teatrze pozostają myśli, duchy. Opowieść o Ryszardzie Majorze

"Teatr jest całym moim życiem. Opowieść o Ryszardzie Majorze" to tytuł książki Marzeny Nieczui-Urbańskiej. Autorka, znana aktorka Teatru Wybrzeże, zebrała i zredagowała relacje samego artysty i Jego przyjaciół - aktorów (swoje także), reżyserów, dyrektorów teatrów, miłośników teatru, dramaturga. Od książki nie sposób się oderwać - pisze Katarzyna Korczak w portalu Czas Pomorza.

Żywe, nasycone emocjami, opowieści, przetykane anegdotami z życia teatru z udziałem Majora, tworzą niezwykłą całość, to pasjonująca lektura.

Marzena Nieczuja-Urbańska: "Żeby każdy opowiedział o swojej relacji z Nim."

Od książki nie sposób się oderwać. Efektu pracy Marzeny Nieczui-Urbańskiej - jest to jej pisarski debiut - nie da się porównać z jakimkolwiek naukowym opracowaniem, gdzie wszystko na ogół chłodno się mierzy, ocenia z dystansu, przeintelektualizowuje.

Premiera książki odbyła się w poniedziałek, 29 lutego 2016 roku, w foyer Teatru Wybrzeże przy Targu Drzewnym w Gdańsku, a towarzyszyła jej wystawa fotografii ze spektakli reżyserowanych przez Ryszarda Majora. Przybyli ludzie teatru z całej Polski związani z przedwcześnie zmarłym Reżyserem. Wytworzyła się niepowtarzalna atmosfera, porównywalna z tym, co dzieje się za kulisami podczas pracy nad przedstawieniem. Przekonać się o tym mogli ci, którzy tego wieczoru w Teatrze Wybrzeże się znaleźli. Autorka sama również spotkanie - w sposób naturalny - prowadziła. Słowa, które padały od uczestników, nasycone były poezją, głęboką znajomością teatru od środka, przyjaźnią i wzajemnym duchowo - intelektualnym zrozumieniem między artystami pracującymi razem nad dziełem. Z taśmy magnetofonowej słychać było nagrania archiwalne rozmówców, również tych, których już nie ma - Bohatera książki i niezapomnianej aktorki - Joanny Bogackiej.

- Dzisiejsze spotkanie jest jeszcze jedną okazją, by powspominać Ryszarda Majora, który znakomitą część swego artystycznego życia spędził w Teatrze Wybrzeże, miał wpływ na wiele działań aktorskich, wiele żyć aktorskich - powiedział Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże.

Przypomniał, że sześć lat temu na tej scenie miała miejsce ostatnia premiera Reżysera, "Bal manekinów".

- Stoję tu sobie z tyłu za narratorami, ponieważ książka jest narracyjna - powiedziała Marzena Nieczuja-Urbańska, która, jak zaznaczyła ze wzruszeniem, po raz pierwszy kwiaty dostała przed premierą. - Trzydzieścioro czworo jest narratorów razem z Ryszardem Majorem, bardzo się cieszę, że zostaje On w ten sposób uwieczniony, chociaż fragment Jego życia. Zależało mi, żeby każdy opowiedział o swojej relacji z Nim i żeby Rysiu, jak jeszcze żył, opowiedział mi o sobie.

Poza teatrem był zagubiony, milczący, prawie się nie odzywał

- Jeżeli mamy szczęście w życiu, a nie wszyscy oczywiście mają, to spotykamy na swojej drodze ludzi niezwykłych, czasami potrafimy odczytać tę niezwykłość, czasami nie i przechodzimy obojętnie - powiedział Władysław Zawistowski, dramaturg, dyrektor Departamentu Kultury, Sportu i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego. - To są właśnie te szczęśliwe momenty, kiedy jednak do spotkania dochodzi. Młody artysta przychodzi do takiego miejsca, jak teatr, które powinno być nasycone ludźmi niezwykłymi, i wtedy ma szansę na niezwykłe doświadczenia, niezwykłe przygody. I wielu z nas, młodych w latach 70., doświadczyło tego.

- Niezwykły był Stulek Hebanowski, dyrektor artystyczny, bardzo niezwykły był też Antoni Biliczak, nawiasem mówić osobom, które nie mogą pamiętać komunizmu, obaj panowie nie należeli do partii, co było absolutnym ewenementem w skali Polski. - kontynuował Zawistowski. - I obaj panowie byli starego sznytu. Pracowali wiele lat razem, kiedyś na jakiejś próbie generalnej, kiedy Biliczak już siedział, a Hebanowski dopiero wchodził, widziałem, jak się witają: "Dobry wieczór, panie Antoni, dobry wieczór, panie Stanisławie". Do takiego teatru trafił Rysiek Major i do takiego teatru ja trafiłem. Byli to ludzie niezwykli, skoro potrafili odczytać niezwykłość w bardzo młodym wówczas reżyserze, dość rozwichrzonym, jakim był Rysiek Major, który zrobił rzecz absolutnie zdumiewającą - zakończył swoją niezwykle obiecującą karierę lidera teatru studenckiego, dzisiaj byśmy powiedzieli offowego, jakim był "Pleonazmus", odnoszący sukcesy europejskie - i przyszedł tutaj. Niezwykłość Majora przejawiała się wówczas, kiedy przekraczał próg tego budynku. Mówił: "Teatr jest całym moim życiem". Rzeczywiście - poza teatrem był zagubiony, milczący, prawie się nie odzywał. Ale Rysiek był niezwykły, kiedy zaczynała się próba, kiedy zaczynał się spektakl.

Władysław Zawistowski: "Niesamowita książka o człowieku i o teatrze"

- Im więcej widziałem w teatrze, tym bardziej mi rosną tamte czasy, tamte przedstawienia, tamta atmosfera, to wszystko, co się tu wtedy wydarzyło - mówił Władysław Zawistowski. - Bo myślę i o wielu premierach Ryśka i o Studiu Aktorskim, które było wyjątkowym doświadczeniem i dla was słuchaczy, i dla nas, niewiele starszych, wykładowców. Wiem, że o tym jest bardzo trudno mówić tak, żeby przekonać młodych ludzi, którzy dziś pasjonują się zupełnie innym teatrem, żyją w zupełnie innej rzeczywistości politycznej, estetycznej. Do dziś uważam, że przedstawienia Majora w tym teatrze, poczynając od "Teatru osobnego", po "Iwonę, księżniczkę Burgunda", "Białe małżeństwo", Bal w operze", "Sonatę Belzebuba" - były rewelacyjne! Poziom integralności artystyczno-intelektualnej, również aktorstwa, był znakomity zespół w tym teatrze - to jest coś, czego nie ma w dzisiejszym teatrze. Dzisiaj teatr jest po prostu gorszy, ja tak uważam. I bardzo się cieszę, że mogłem wtedy w tutejszym życiu teatralnym brać udział.

- Efekt pracy Marzeny Nieczui-Urbańskiej jest niesamowity - zwrócił się do autorki Władysław Zawistowski. - Pomijając, że jest tu kawał historii teatru polskiego i wybrzeżowego, szeroko to wybrzeże rozumiejąc, jest to książka fascynująca dla ludzi, którzy znali Majora, pamiętają te czasy, pracowali w tych teatrach. Przede wszystkim jest to niesamowita książka o człowieku i o teatrze. Znam osoby, które nie znały Majora i książkę czytali z coraz większym zainteresowaniem. I to jest, Marzena, przede wszystkim Twoja zasługa! Ty z tych głosów zrobiłaś świetną, cenną, ważną książkę, z której się ogromnie cieszę!

W imieniu Marszałka Województwa Pomorskiego, Mieczysława Struka, wręczył Marzenie Nieczui-Urbańskiej Nagrodę Specjalną "Za wybitne zasługi w dziedzinie twórczości artystycznej oraz upowszechniania i ochrony kultury na rzecz mieszkańców Województwa Pomorskiego, za artystyczną wszechstronność i zaangażowanie w promocję sztuki scenicznej, z podziękowaniem za wielką pracę na rzecz zachowania pamięci o Mistrzu reżyserii teatralnej, Ryszardzie Majorze."

Ryszard Ronczewski: "Jest takie miejsce, gdzie odchodzenie nie jest tak zupełnie proste."

- Ja u Ryśka zagrałem wszystkich ojców - wspomina Jerzy Łapiński, aktor, dawno nie widziany na Wybrzeżu, od lat związany z Teatrem Narodowym w Warszawie. - Jestem jedynym ojcem w Polsce i na świecie, który zagrał tylu ojców. - Rysiek prawie nie mówił, tylko ruszał wąsami i ja wtedy, mniej więcej wiedziałem, o co mu chodzi, po minie poznawałem. Działaliśmy na jednej fali. W Studio Aktorskim kazał mi wykładać trudny temat "Groteska", prawie nic na ten temat nie wiedziałem, ale on powiedział, że dam sobie radę.

- Egzystencja nasza tu, na tym padole, zaczyna się urodzeniem, potem żyjemy, potem odchodzimy w jakąś nieznaną, przewidywalną jednak, dal - powiedział Ryszard Ronczewski. - Są takie miejsca na świecie, w Gdańsku też jest takie miejsce, gdzie odchodzenie nie jest tak zupełnie proste. To jest teatr, w którym pozostają myśli, duchy tych ludzi, którzy z tego teatru w niewyobrażalny, odległy byt, odeszli. O Ryśku ja niewiele mogę powiedzieć, bo nie miałem szczęścia za dużo grać u niego. Pamięć o Nim zachowała dla nas Marzenka. Był jedynym reżyserem w moim życiu, no, parę lat w tym interesie się zajmuję bieganiem po scenie, którego ja się nie bałem. Gdy zaczynały się próby z Mincem, Okopińskim, z kimkolwiek, zawsze na początku, ale potem też, do generalnej, ja się w jakiś sposób bałem. Otóż Rysiek, może dlatego, że ja się też nazywam Ryszard, był jedynym człowiekiem, którego ja się nie bałem. Mało tego, ja chciałem u Niego próbować. I to jest to, co zostało w mojej pamięci o Majorze.

***

Książka "Teatr... jest całym moim życiem. Opowieść o Ryszardzie Majorze". Spisała Marzena Nieczuja-Urbańska

Projekty kostiumów i kolaże Ewa Krechowicz

Projekt graficzny i typograficzny Janusz Górski

Wydawca Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Josepha Conrada Korzeniowskiego

Książkę (z dołączoną płytą CD z piosenką "But w butonierce" do słów Bruno Jasieńskiego, z muzyką Andrzeja Głowińskiego, w wykonaniu Marzeny Nieczui-Urbańskiej, ze spektaklu "Bal Manekinów" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku) kupić można w księgarni mieszczącej się w gmachu Teatru Wybrzeże przy Targu Węglowym w Gdańsku oraz w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Josepha Conrada Korzeniowskiego przy Targu Rakowym w Gdańsku.

Na zdjęciu: Marzena Nieczuja-Urbańska i Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji