Artykuły

Polski czy Nowy? Ranking Błażewicza

Utarła się opinia, że jeśli w jakimś mieście są dwa teatry, to tylko jeden z nich może być dobry. Przez lata znajdowała ona potwierdzenie na przykładzie Krakowa, Wrocławia i Poznania. Bo istotnie, gdy Stary Teatr był wielki, Słowacki przeżywał lata chude, kiedy wrocławski Teatr Polski był w szczytowej formie, Współczesny wegetował w jego cieniu. Ale zasada ta najlepiej sprawdzała się w Poznaniu... - pisze Olgierd Błażewicz w Głosie Wielkopolskim.

Paweł Szkotak stawia na współczesny, polski repertuar, na sztuki wrażliwe społecznie. Janusz Wiśniewski wręcz przeciwnie - konsekwentnie sięga po klasyków, wystawiając dramaty Szekspira i Goethego. Jak sięgnąć pamięcią wstecz, chlubą miasta był tu Teatr Polski, z wyjątkiem może tylko krótkiej przedwojennej dyrekcji Wiercińskiego w Nowym. Ale gdy tylko za sprawą Izabelli Cywińskiej rząd dusz w Poznaniu objął w latach siedemdziesiątych jej Teatr Nowy, zaczęły się ciężkie czasy dla Polskiego. A i publiczność przeniosła się ze stuletniej bombonierki na ulicę Dąbrowskiego 5. Jednak od paru lat coraz więcej się mówi i pisze w kraju o Teatrze Polskim Pawła Szkotaka, a coraz mniej, a niekiedy nawet z przekąsem o tym, który tak niepodzielnie tu panował. I w tym kontekście chciałoby się postawić dość zasadnicze pytanie. Który z tych teatrów jest teraz lepszy?

Współczesny czy "z myszką"?

Wcale nie tak łatwo pokusić się o jednoznaczną odpowiedź na to pytanie. Wszystko zależy bowiem od tego, jakie się ma oczekiwania pod adresem teatru i za jakim jego modelem się kto opowiada. Czy za żywym współczesnym teatrem, odnoszącym się wprost do aktualnych problemów, czy za tym trochę już dziś jakby niemodnym i przebrzmiałym teatrem inscenizacyjnym ducha wielkiej klasyki, wspieranym dodatkowo jeszcze świetnym aktorstwem. Rzecz w tym bowiem, i to właśnie jest teraz największą siłą teatralnego Poznania, że obie te sceny naprawdę w sposób zdecydowany różnią się i że każda z nich ma własny program i charakter.

I że każda z nich ma też inną widownię. Ta młoda, która tak mocno związała się z Nowym od czasów Cywińskiej i wczesnego Korina, teraz przeniosła się do Polskiego, a ta solidna mieszczańska publiczność na dobre już chyba zadomowiła się na Dąbrowskiego.

Bezrobocie w dramacie

Paweł Szkotak postawił na najnowszy współczesny polski repertuar, na sztuki wrażliwe społecznie, odnoszące się wprost do problemów, z którymi się teraz borykamy: bezrobocia strachu przed utratą pracy, wyobcowania i odrzucenia: "Zwał" Shutego, "Lament" Krzysztofa Bizio, "Portugalia" Egressy'ego. W kręgu jego zainteresowania przede wszystkim jest ukazywanie skutków społecznych procesu transformacji, od realnego socjalizmu do kapitalizmu, nie tylko w polskiej dramaturgii, ale i wszystkich naszych sąsiadów. Stąd tak wiele jest w jego repertuarze nowych sztuk rosyjskich: "Martwa królewna" i "Gąska" Kolady, czeskich "Zwyczajne szaleństwo" Petra Zelenki, węgierskich "Portugalia" Egressy'ego, czy niemieckich - najnowszy "Hystericon" Ingrid Lansund. Ale jak ognia wystrzega się wszystkich tych komercją podszytych dobrze skrojonych sztuk o niczym, z repertuaru londyńskiego West Endu czy nowojorskiego Broadwayu, których bynajmniej nie unika przecież Nowy. A wielką klasykę prezentuje wyłącznie na zasadzie daleko idących współczesnych jej reinterpretacji, nie oszczędzając nawet fredrowskiej "Zemsty", "Biesów" Dostojewskiego, "Procesu" Kafki czy "Płatonowa" Czechowa.

Klasyka i nowoczesność

Teatr Nowy - wprost przeciwnie; przede wszystkim stawia na wielką światową klasykę: na Szekspira, reprezentowanego tutaj "Królem Ryszardem III" i tragedią "Romeo i Julia", na "Fausta" Goethego, na klasyka literatury żydowskiej w "Dybbuku" An-skiego i na takie nieśmiertelne pozycje rosyjskiej klasyki jak "Ożenek" Gogola. Przy czym dwie z tych pozycji wystawia na sposób aż do przesady tradycyjny, w taki sposób, jak w latach głębokiej PRL. Sztuk współczesnych raczej unika, a jeśli już takie pojawiają się na jego afiszach, to są to pozycje nader wątpliwe literacko i komercyjne. Na przykład takie, jak "Namiętność" Petera Nicholsa. Siłą napędową jego są autorskie spektakle Janusza Wiśniewskiego, takie jak "Opera Kozła" lub inscenizowany w jego poetyce Szekspirowski "Ryszard III" czy "Faust" Goethego. I im to zawdzięcza on swą dobrą renomę za granicą oraz jakże liczne zaproszenia na występy gościnne i festiwale. Jest jednak coś paradoksalnego w tym, że jego uhonorowany w Edynburgu za doskonałość "Faust", został absolutnie niezauważony przez polskich krytyków w najnowszej ankiecie dwumiesięcznika "Teatr". I w tym kontekście nasuwa się pytanie: jak to właściwie jest, że można być doskonałym na największym światowym festiwalu, a równocześnie nie zmieścić się w pierwszej lidze krajowej? Odpowiedź może być chyba trojaka Albo, że mamy tak mocny teatr w Polsce, że ten z Edynburga w ogóle mu nie dorasta, albo że krytycy warszawscy rzeczywiście bardzo nie lubią Janusza Wiśniewskiego? A może po prostu ciężar edynburskiej nagrody za doskonałość nie jest aż tak znaczący, jak się to mówi na Dąbrowskiego? Nie wiem, nie byłem, ale jakieś tam wątpliwości się w tej kwestii przecież nasuwają.

Dwa profile

Wypada jednak w końcu dać odpowiedzieć na raz już tak śmiało postawione pytanie. Który z tych teatrów jest lepszy? Otóż, tak bym to ujął. Bardziej żywy, ciekawy i współczesny w świetle wszystkich jego spektakli jest Teatr Polski Pawła Szkotaka. Ten teatr na swój profil, ma własną linię repertuarową, wiadomo o co mu chodzi i za czym się opowiada Ale najlepsze w Poznaniu są jednak przedstawienia Janusza Wiśniewskiego przede wszystkim "Ryszard III", ale także "Opera Kozia" i "Faust."

Najważniejsze jest to, że Poznań ma wreszcie dwa naprawdę dobre teatry. Chociaż, w świetle warszawskiego rankingu, jednak nie na miarę tych najlepszych w kraju.

Teatr Polski

funkcjonuje w tym samym gmachu, opatrzonym dumnym napisem "Naród sobie" od 1875 roku. Obchodzi więc jubileusz 130-lecia działalności. Nazywa się Polski, bo przecież był tu jeszcze jeden teatr - niemiecki. Przez jego scenę przewinęły się wszystkie największe znakomitości aktorskie polskiego teatru. Dysponuje dwoma scenami, dużą i mniejszą w tzw. Malarni. Od 1 września dyrektorem naczelnym i artystycznym w Polskim jest Paweł Szkotak, reżyser związany dotąd z poznańskim Teatrem Biuro Podróży.

Teatr Nowy

rozpoczął działalność w 1923 roku, w dawnej poniemieckiej sali ludowej przy ulicy Dąbrowskiego 5. Funkcjonował w niej, jako samodzielny organizm przez całe dwudziestolecie międzywojenne. W latach 50. stał się drugą sceną Teatru Polskiego. Jego działalność reaktywowana została w 1973 roku przez Izabellę Cywińską i za jej to, trwającej do 1989 roku, dyrekcji, zyskał on wysoką pozycję w kraju. Od 2003 roku teatrem kieruje, jako dyrektor naczelny i artystyczny - Janusz Wiśniewski.

Na zdjęciu: plakat do najnowszej premiery w Teatrze Polskim w Poznaniu - "Twój, Twoja, Twoje" Przemysława Nowakowskiego w reż. Moniki Pęcikiewicz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji