Artykuły

"ŻYCIE JEST SNEM"

Już pod sam koniec sezonu Teatr Dramatyczny w Warszawie wy­stawił sztukę Calderona "Życie jest snem". Spektakle, chwilowo przerwane w związku z letnim urlopem aktorów, już za parę ty­godni zostaną wznowione i będą na pewno ściągać tłumy na wi­downię: jest to bowiem wybitne wydarzenie artystyczne. Autor tego dziwnego, fascynu­jącego dramatu nie jest w Polsce szczególnie popularny; nasze teat­ry, tak chętnie na ogół sięgające po klasykę, z rzadka tylko uwzględniają w repertuarze dzieła tego hiszpańskiego twórcy z XVII wieku. A przecież należy on do najwspanialszych, jakich wydała literatura światowa. Nazwisko je­go, które w pełnym brzmieniu wydaje się naszemu uchu niesły­chanie zawiłe i trudne do zapa­miętania: Pedro Calderon de la Barca Henao de la Barreda y Rianol - godne jest zestawienia z nieporównanie mniej dźwięcz­nym, nieporównanie skromniej­szym mianem "największego z wielkich" - Williama Szekspira. Calderon, nieodrodny syn dum­nej, autokratycznej, na wskroś katolickiej Hiszpanii siedemnasto­wiecznej, obdarzony jest, podob­nie jak Szekspir, ową tajemniczą iskrą geniuszu, która pozwala mu na przełamanie panujących w je­go okresie poglądów schematów myślenia, kanonów moralności, i na intuicyjne wyczucie praw­dy o świecie i człowieku, zgodne z naszą współczesnością. Wśród ogromnej ilości pozosta­wionych przezeń utworów - dra­matów religijnych i świeckich, sztuk historycznych, awanturni­czych dramatów "płaszcza i szpa­dy", dzieł tragicznych i komedio­wych - "Życie jest snem" zaj­muje czołowe miejsce. Sztuka ta może w sposób szcze­gólny zainteresować odbiorców polskich, ponieważ akcję jej au­tor umieścił właśnie w naszym kraju. Oczywiście, owa caldero-nowska "Polonia" jest zgoła fan­tastyczna, ma podobnie umowny charakter, jak wyimaginowana "Dania" w szekspirowskim "Ham­lecie": służy raczej jako pretekst do oznaczenia baśniowej, poza hi­storycznej i pozageograficznej rzeczywistości, w której porusza­ją się bohaterowie sztuki. Ale niektóre szczegóły świadczą jed­nak o zainteresowaniu autora ową "hiperboiczna", współczesną mu, ale jakże dlań egzotyczną, północą Sarmacją; np. imię głów­nego bohatera, młodego księcia Zygmunta (Segismondo), w isto­cie odpowiadające imionom na­szych historycznych królów z te­go okresu; albo wprowadzenie "Moscowii", jako kraju przyległe­go do Polski; itd. Nie jest to jednak dla nas naj­ważniejsze. To, co urzeka w tym utworze, to niezwykłe połączenie fantastyki, elementów czarownej, malowniczej i niezwykle "teatral­nej" bankowości - z myślą filo­zoficzną, zadziwiająco bliską na­szym dzisiejszym poglądom; ze zdumiewającym instynktem psy­chologicznym: i z głębokim huma­nizmem. Jakkolwiek akcja sztuki składa się z wielu wątków (m. in. występuje tu ulubiony w cza­sach Calderona motyw dziewczy­ny wędrującej w męskim przebra­niu, w poszukiwaniu kochanka, który ją opuścił) - główny nurt treści dotyczy dziejów wewnętrz­nego przeobrażenia młodego księ­cia. Przechodzi on dziwne meta­morfozy: wystawiany jest ciągle na próbę, zawieszony między au­tentyczną rzeczywistością i tym co sam traktuje jako "życie snem"; z odmętów cierpienia i upokorzenia, z niewoli i odosob­nienia, przenoszony na dwór kró­lewski, obsypywany zaszczytami - i znów wtrącany do ciemnicy, traktowany jak dzika bestia; i po raz drugi wyzwolony, otrzymują­cy pełnię władzy. Poprzez te zmienne losy kształtuje się jego osobowość; z początku w istocie był na pół tylko człowiekiem, ulegającym swoim prymityw­nym instynktem; lecz poprzez kolejne fazy cierpienia, narastają­cej świadomości, doświadczeń ży­cia przechodzi proces stopniowego dojrzewania, urasta do pełni czło­wieczeństwa. Ten proces moralny i myślowy ukazany jest w sposób fascynujący; zwłaszcza w tym przedstawieniu, gdzie ucieleśnia go Gustaw Holoubek. Po świetnej roli tytułowej w "Wujaszku Wani" Czechowa (w swoim czasie pisaliśmy o tym przedstawieniu), jest to już druga w ciągu bieżącego sezonu kreacja wielkiego aktora. Słowo "kreacja" należy rozumieć w tym wypadku dosłownie: gdyż Holoubek jako Segismondo jest nie tylko znako­mitym odtwórcą, ale i autentycz­nym współtwórcą, "współkreatorem" wyobrażonej przez autora postaci. Zachowując wiernie wszystkie podstawowe rysy pierwowzoru, Holoubek jednak je do­pełnia, pomnaża je niejako o ca­łą sumę tych gorzkich i wznios­łych doświadczeń, jakie stały się udziałem człowieka dzisiejszego. I właśnie głównie za sprawą Ho­loubka ta klasyczna sztuka hisz­pańska, przekształca się w dramat naszej współczesności. Również i reszta wykonawców zasługuje na wszelkie pochwały.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji