Artykuły

Aktywista do artystów albo "Co z tym statusem artysty?"

Powiedzmy sobie szczerze: dopóki nie zrozumiemy, że jesteśmy wspólnotą artystów scen polskich, wszyscy kolejni prezesi, zarządy ZASP, będą samotne i nieskuteczne. Przypomnijmy lewicowcom hasło bardzo lewicowe: ARTYŚCI CAŁEJ TEATRALNEJ POLSKI - ŁĄCZCIE SIĘ! - pisze Olgierd Łukaszewicz w nawiązaniu do wywiadu, udzielonego przez Monikę Strzępkę i Pawła Demirskiego "Przeglądowi".

Zapoznałem się niedawno z wywiadem, jakiego udzielili dla "Przeglądu" - koleżanka Monika Strzępka i kolega Paweł Demirski, w którym słusznie podkreślają, że władza nie robi nic, aby pomóc artystom, jeśli idzie o ich status społeczny oraz wynikający z tego status socjalny i ekonomiczny. Ci wybitni artyści, młodsi ode mnie o całe pokolenie, a może i więcej, stawiają sprawę jasno: "artysta jest lewicowy z natury".

Na te słowa serce zabiło mi mocniej, bo przypominam sobie swój tekst z 1999 roku pt. "Staniemy się lewicowi". Wyrażał on głębokie rozczarowanie władzą - już demokratyczną - niedoceniającą naszych problemów. Była to właściwie polemika z poglądami ludzi bliskich ideom Balcerowicza, którzy sugerowali naszemu środowisku, aby wreszcie wzięło się do zarabiania pieniędzy na sztuce. Chcecie mieć teatr, to grajcie tak, aby zarobić, lub znajdźcie sponsorów.

Na festiwalu w Opolu, dzięki uprzejmości dyrektora Sroki, zagrałem swój monodram "A kaz tyz ta Polska, a kaz ta?" wg Wyspiańskiego urażony, że misyjna rola artysty niedoceniana jest przez aktualna władzę i, że tylko tam, gdzie rządzi SLD kulturze jest "jako tako". No i gdzież dziś ta lewica, która przekonana jest, że sztukę trzeba finansować z podatków społeczeństwa? Czy społeczeństwo o niej zapomniało, czy sama zajęła się drugorzędnymi problemami?

O tym, że serce mam po lewej stronie, przekonałem się w czasie, gdy byłem aktorem niemieckojęzycznym. W rozmowach z kolegami miałem uczucie, że istnieje tam porozumienie społeczne na temat danego artystom prawa korzystania z publicznych pieniędzy, by krzewić sztukę. Nie chcę sprawy idealizować - im też, co chwila coś obcinano z funduszy, ale status artysty nie jest wstydliwą sprawą, którą w imię sprawiedliwości społecznej trzeba przemilczeć. Co tu dużo gadać, otrzymywałem pensję na poziomie wynagrodzenia profesora uniwersytetu (tak mnie informowała dyrekcja), a przecież znajdowałem się w średniej uposażeń mojego teatru.

Kim dla demokratycznej Polski są dziś artyści? Mam na uwadze osoby ambitne, poszukujące tzw. myślącą twarz naszego narodu. Nikt nie chce dowiedzieć się, jak im się żyje.

Monika Strzępka mówi: "nie porzucamy teatru, nigdy go nie porzucimy, ale chwilowo zrobiło nam się za ciasno (...) z rangą artysty jest bardzo źle. Artysta to darmozjad, przejadający podatki, czepił się państwowego garnuszka." Przypuszczam, że przejęci pracą zauważyli, że zarobki ich nie pozwalają spokojnie żyć rodzinie. Widzą w podobnej sytuacji wielu młodych twórców w średnim wieku. Co tu robić? Żyją złudzeniami, że ZASP bez nich załatwi im lepszy status. Pani Monika mówi: "zaktywizowała się młodzież, w tej chwili wiceprezesem ZASP jest Piotrek Głowacki, niezwykle charyzmatyczny facet, działa Koło Młodych. Zajmują się sprawami socjalnymi artystów, m.in. ubezpieczeniami społecznymi."

Kochani Artyści, żałuję, że nie zauważyliście, że Piotrek Głowacki, wspaniały aktor, wycofał się z pracy w ZASP, że nie działa w Komisji Statusu Artysty (postanowił zreformować ZASP nie podejmując działań ZASP-u). Podobnie zresztą, jak Monika Strzępka, która nie podjęła wyzwań Komisji Monitorowania Sytuacji Teatrów Publicznych i wycofała się, zanim cokolwiek w tej sprawie zrobiła, a przecież stać na straży publicznych teatrów, to takie lewicowe zadanie.

My, aktywiści, broniliśmy przed likwidacją Teatr Dzieci Zagłębia w Będzinie, angażowaliśmy się w rozwiązanie kryzysu w Opolu, Słupsku, Łodzi i we Wrocławiu. Zorganizowaliśmy wizytę wiceministra Pracy i polityki społecznej wraz z jego ekspertami w ZASP. Młodzi aktywiści podjęli dialog z tym ministerstwem. Kto ma wyjaśniać społeczeństwu i władzy, po co w ogóle mamy kulturę i w dodatku, dlaczego finansować trzeba ją z podatków? Artyści, czy aktywiści? Idzie wszak o dogadanie się z państwem m.in. w sprawie wstydliwie ukrywanej, którą regulowała kiedyś tzw. siatka płac. Idzie o zarobki, które pozwolą cokolwiek planować, bo to nie praca w prywatnych teatrach, a publicznych. Tylu w Polsce teraz artystów, a tu trzeba w ogóle mieć pracę, trzeba wypertraktować zasady wynagrodzeń, trzeba wreszcie odpowiedzieć, czy możliwy jest mechanizm ubezpieczeń na bezrobocie, tak, jak mają koledzy we Francji. Z czego płacić składkę na ubezpieczenie zdrowotne i emerytalne? To problemy dla wszystkich, którzy mają serce po lewej stronie. Nie wystarczy wymowa dzieła artysty na scenie. Trzeba samemu podejmować inicjatywy w dialogu z samorządami, rządem i ustawodawcą. Niestety, artyści jednak, jak wynika to z mojej obserwacji, wolą mieć serce i poglądy lewicowe w dialogu z ogólnie pojętym światem, religią i filozofią, zapominając, że sami są pracobiorcami i muszą w imię swych niewygórowanych interesów podjąć walkę. I tu docieram do sedna.

Artyści wolą na barykady wysyłać aktywistów. Pani Strzępka mówi: "niestety - albo jesteś artystą, albo aktywistą, bardzo trudno to godzić". Bez artystów jednak, aktywiści mogą okazać się mało przekonujący dla władzy, która lubi otaczać się osobami znanymi i z prestiżem. Kłanianie się władzom, które aktywiści ćwiczyli już przez wiele lat, kilkakrotnie było skuteczne (Sejm 2012), ale w rozwiązaniu istoty problemu - niewiele pomaga.

Drodzy Artyści, musimy domagać się wprowadzenia mechanizmu dialogu społecznego, jako platformy negocjacji. Być lewicowym, to nie znaczy być zawsze rewolucjonistą. Tymczasem nasi pracodawcy tj. dyrektorzy teatrów, nie są gotowi, aby do takich negocjacji doszło, a sami artyści ciągle nie wiedzą, że muszą być stroną w sporze o ich status i że muszą się organizować. Przez trzy lata w ubiegłej kadencji my ZASP-owcy sialiśmy w środowisku tę świadomość w ramach programu pt. "Potrzebujemy nowego porozumienia społecznego na rzecz teatrów, oper i filharmonii". Nie udało nam się jednak porwać za sobą rzesz polskich artystów. Czy to dlatego, że sami nie wiedzą, że są "z natury lewicowi"? (muszą być lewicowi, muszą obstawać przy podatkach na kulturę) czy też nie wiedzą, że wrażliwością społeczną, którą wyrażają w swoich dziełach, powinni obdarzać także swoich braci w sztuce?

ZASP wydał w tych dniach książkę pt. "Artysto Scen Polskich, powiedz nam z czego żyjesz?" z nadzieją, że i aktywiści i artyści zapoznają się z jej zawartością. Powiedzmy sobie szczerze: dopóki nie zrozumiemy, że jesteśmy wspólnotą artystów scen polskich, wszyscy kolejni prezesi, zarządy ZASP, będą samotne i nieskuteczne. Przypomnijmy lewicowcom hasło bardzo lewicowe: ARTYŚCI CAŁEJ TEATRALNEJ POLSKI - ŁĄCZCIE SIĘ!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji