Artykuły

FRESK O DUSZY POLSKIEJ (fragm.)

W..Kronikach królewskich" Wyspiańskiego wystawio­nych przez Ludwika René centralną sceną spektaklu jest scena śmierci Barbary Radziwiłłówny. Zmagania Zygmunta Augusta o siłę królewskiej władzy i o własne szczęście - wieńczy ta śmierć, a w jej godzinie król jest już tylko cierpiącym człowiekiem. He­ros nagle zmalały, którego stać na rozrzutność osobistego cierpienia, na luksus prywatnej tragedii, bo ta ni­czego nie zmienia na wielkich histo­rycznych planach. Pogodny, renesan­sowy czas - król mógł być wtedy silnym władcą i słabym człowiekiem. W niecałe sto lat później - jest rok 1655 - król, który był słabym czło­wiekiem, był równocześnie politycz­ną marionetką. Jak Jan Kazimierz z fragmentu dramatu Słowackiego. Ale miejsce herosa w koronie za­jął inny bohater - zwyczajny szlach­cic z innego dramatu Słowackiego. Mógłby o sobie powiedzieć słowami Czarnieckiego: "Jam nie z soli...", własnym cierpieniem dźwignął się wzwyż, stanął ze śmiercią twarz w twarz. I dlatego sercem spektaklu Jerzego Golińskiego "Złota Czaszka" jest finałowa oracja Strażnika do skonfederowanych, wygłoszona do­słownie i w przenośni pod sztanda­rem śmierci, tej barokowej i prostacz­kowej,widzialnej aż do najdrobniej­szej kosteczki, gdy w tragedii Zyg­munta Augusta chadzała ona w krwistych królewskich purpurach. Wiek XVII to wielki zakręt nasze i historii - bardziej niż jakikolwiek inny stworzył on naród,ukształtował go przez wojnę i klęskę, przez bo­haterstwo ponad małością. Wszyst­ko, czym jesteśmy dziś lub byliśmy w niezbyt odległym wczoraj, stam­tąd pochodzi. Nieprzypadkowo zestawiłam ze so­bą "Kroniki królewskie" i "Złotą Czaszkę". Oba te spektakle próbują tworzyć pewną summę polskiej his­torii, tzw. polskiej duszy. Łączy je także formalne pokrewieństwo - tworzą ze szczątków, z okruchów dramatycznych, dorysowują brakują­ce twarze, domyślają brakujących słów. Nie podkreślam pokrewień­stwa po to, iżby wytykać Golińskiemu "wpływy i zapożyczenia", bliższych bowiem związków w budowie spektaklu trudno byłoby się dopatrywać. Jeśli już są jakieś po­winowactwa, to z zupełnie innym twórcą - ale o tym za chwilę. Po­wstawanie widowisk typu "Kronik królewskich" czy "Złotej Czaszki" świadczy o tym, że teatr przedsię­bierze nie tylko zadanie interpretacji sensów historii zamkniętej w litera­turze, ale także rości sobie preten­sje do artystycznego quasi-odpowied­nika naukowych syntez, do tworzenia kompletnej wizji z niekomplet­nych szczątków, pozbawiając równocześnie widza własnego seansu wy­obraźni. I o ile ta pierwsza funkcja jest od teatru nieodłączna, bo wszak każde przedstawienie dramatu to je­go interpretacja, o tyle druga - naszywania na się cudzych piórek - świadczy o kryzysie teatru jako od­rębnej sztuki.<<<<

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji