Artykuły

Dziś Edith Piaf - głos stulecia - skończyłaby sto lat

Edith Piaf, uważana za największą francuską pieśniarkę XX w. 19 grudnia skończyłaby sto lat. Jej tragiczne życie, przerwane przedwcześnie ciężką chorobą, rozliczne romanse i niezwykła kariera sprawiły, że filigranowa Paryżanka już za życia stała się legendą.

Piaf była przykładem oszałamiającej kariery - z nędzy, z ulicy, z nizin społecznych ta prosta dziewczyna wkroczyła na szczyty sławy - na ówczesne salony i największe sceny Paryża, w tym słynnej Olympii. Jej smutny los wpisywał się w charakterystyczną kreację sceniczną - z jednej strony ascetyczną, a z drugiej - dramatyczną i ekspresyjną.

Kiedy wchodziła na scenę, ta drobna, niepozorna brunetka (miała zaledwie 147 cm wzrostu), ubrana w czarną sukienkę sama stawała się wielkim spektaklem. Na ciemnej scenie uwagę przyciągały jedynie odsłonięte dłonie i powykrzywiane artretyzmem palce oraz niezbyt urodziwa twarz - pełna bólu, cierpienia i tęsknoty za wieczną miłością. Publiczność uwielbiała Piaf za jej autentyczność i emocje, ale przede wszystkim za niebanalny, nieco chropawy drżący głos. Jeszcze za życia, za sprawą swej niebywałej scenicznej charyzmy stała się jedną z ikon światowej muzyki.

Zarzucano jej brak ogłady, skłonność do nałogów i rozliczne romanse, ona jednak pozostawała sobą. Kiedy w katastrofie samolotowej zginęła największa miłość jej życia, francuski mistrz boksu wagi średniej Marcel Cerdan, nie odwołała występu; zaledwie kilka godzin po jego śmierci wyszła na estradę i zaśpiewała w nowojorskim klubie Wersal słynny "Hymn do miłości" ("L'Hymne a l'amour").

We Francji setna rocznica urodzin Piaf stała się okazją do przypomnienia raz jeszcze historii pieśniarki - obfitującej w triumfy i dramaty. W Paryżu na jej cześć od kwietnia organizowane są spektakle, koncerty, wystawy i konferencje. Na jej okrągłe urodziny od dawna szykują się placówki kulturalne, media i liczne dzielnice miasta.

Francuska Biblioteka Narodowa 14 kwietnia otworzyła wystawę poświęconą gwieździe, przedstawiając świat Piaf zrekonstruowany za pomocą obrazów, słów i dźwięków. Na ekspozycję składają się fotografie, płyty, plakaty, listy, nagrania telewizyjne, a także słynne czarne sukienki artystki.

7 listopada rozpoczął się festiwal poświęcony jej twórczości, który potrwa do 20 grudnia. Jego organizatorem jest znane paryskie centrum kultury i sztuki Le Hall de la Villette, które przygotowało cykl koncertów poświęconych twórczości artystki. Na festiwalu można usłyszeć cztery odsłony repertuaru; każda z nich nosi inny tytuł i jest interpretowana przez artystów reprezentujących różne środowiska muzyczne. "Pragniemy ukazać różnorodność piosenek Piaf i uniknąć skupiania się jedynie na utworach najbardziej znanych szerokiej publiczności" - czytamy na stronie internetowej imprezy.

Legendarny głos Piaf doczekał się prywatnego muzeum; zaledwie cztery lata po śmierci artystki, Bernard Marchois zakłada Stowarzyszenie Przyjaciół Edith Piaf, a dziesięć lat później w swoim mieszkaniu otwiera prywatne muzeum. W swoich zbiorach właściciel zgromadził wiele obrazów, zdjęć, nagrań, a także przedmiotów osobistych należących do Piaf.

Na początku swej kariery zasłynęła ona jako szansonistka paryskiej dzielnicy Belleville. To tam przyszła na świat i spędziła pierwsze lata życia. Do dzisiaj na Belleville można znaleźć liczne kafejki i bary, gdzie jej utwory wykonywane są na żywo. "Bar d'Edith Piaf" czy restauracja "Le vieux Belleville" cieszą się popularnością zarówno wśród turystów, jak i samych Paryżan. Na dwa dni przed obchodami urodzin Piaf, po wejściu do jednej z nich można usłyszeć: "Przykro nam, ale na ten weekend mamy już komplet". Na wizytówkach licznych kafejek można przeczytać: "Wieczory z Piaf w każdy wtorek i każdy piątek".

Choć od dnia śmierci Edith Giovanny Gassion (Piaf - jej estradowy pseudonim, to po francusku "wróbelek") minęło 52 lata, jej piosenki stale wzruszają i zachwycają kolejne pokolenia słuchaczy. We Francji co roku sprzedaje się 100 tys. płyt z jej nagraniami. Nowi wykonawcy stale podejmują próby zdobycia sławy dzięki piosenkom z jej repertuaru, choć tylko nielicznym się to udaje. Trudno bowiem rywalizować z mitem, jakim jeszcze za życia stała się Edith Piaf.

Do grobu na cmentarzu Pere Lachaise 14 października 1963 r. odprowadzało ją ok. 40 tysięcy osób; po dziś dzień ludzie przynoszą tam świeże kwiaty. Piaf spoczęła obok ojca Ludwika Gassion i zmarłej na zapalenie opon mózgowych w wieku 18 miesięcy córeczki Marceli, którą urodziła jako siedemnastolatka. Śmierć dziecka, którego nie miała za co pochować, to niejedyne tragiczne wydarzenie w życiu pieśniarki. Od siódmego roku życia mała Edith musiała zarabiać, towarzysząc ojcu. Jej matka opuściła rodzinę, gdy Edith miała kilka tygodni.

Początkowo dziewczynka zbierała pieniądze, jakimi uliczni widzowie nagradzali akrobatyczne występy ojca. Pewnego dnia przy takiej zbiórce datków zaczęła śpiewać. Okazało się, że ten spontaniczny występ dziewczynki wyraźnie wpłynął na hojność widzów. Od tego dnia Edith stała się partnerką Ludwika Gassion. Musiało jednak minąć kilkanaście lat biedy i upokorzeń, nim mała uliczna śpiewaczka przeobraziła się w "Mome Piaf" ("Małego wróbelka"), a następnie - w sławną na całym świecie gwiazdę.

Stało się to w 1935 r.(Edith miała wówczas 20 lat) za sprawą Louisa Leplee, właściciela najmodniejszego w tamtym czasie kabaretu "Le Gerny", w którym bywała cała ówczesna śmietanka Paryża. To on, usłyszawszy ją na ulicy, zaangażował do swego programu, on też nadał jej sceniczny pseudonim, pod którym odtąd występowała, dodając jednak później do "wróbelka" swoje prawdziwe imię. W kabarecie Leplee zachwycili się jej głosem Joseph Kessel, Maurice Chevalier, Fernandel i Mistinguett. Tam Piaf zaczęła swój marsz ku sławie, której szczyty osiągnęła w latach powojennych dzięki wykonaniom "Życia na różowo" ("La vie en rose", 1945), "Hymnu do miłości" (1949), "Padam...Padam" (1951), "Tłumu" ("La Foule", 1957) "Milorda" (1959) czy "Nie, nie żałuję niczego" ("Non, je ne regrette rien", 1960).

Edith Piaf miała szczęście do odkrywania prawdziwych talentów. Dzięki jej pomocy, a także fenomenalnej intuicji na drogę kariery piosenkarskiej weszli z powodzeniem Yves Montand (z którym miała kilkuletni romans), Georges Moustaki, Gilbert Becaud, Charles Aznavour.

Wydana z okazji 50. rocznicy śmierci artystki biografia "Piaf, francuski mit", pióra byłego dziennikarza "Le Monde" Roberta Bellereta, demistyfikuje piosenkarkę, ale oddaje sprawiedliwość jej talentowi, pracowitości i magnetyzującej osobowości scenicznej.

Belleret, który sięgnął po niewykorzystane przez poprzednich biografów listy piosenkarki do jej przyjaciela i powiernika Jacquesa Bourgeata, przeprowadził szczegółową weryfikację mitów otaczających życie Piaf. Oczywiste kłamstwa i półprawdy na temat gwiazdy były powtarzane i propagowane przez jej własne otoczenie, a sama Piaf również "karmiła swój mit" takimi opowieściami. Zaliczyć można do nich m.in. to, że urodziła się na ulicy, że jako dziecko pojono ją czerwonym winem czy to, że jako mała dziewczynka została dotknięta okresową ślepotą.

Nie wahała się angażować w liczne romanse z żonatymi mężczyznami, wśród których był wspomniany już Marcel Cerdan oraz piosenkarze i aktorzy: Yves Montand, Georges Moustaki i Eddie Constantine. Jednym z jej amantów był kolarz Louis Gerardin, zwany "Toto".

Piaf była kapryśna, złośliwa, cierpiała z powodu wielu uzależnień, w tym od alkoholu i morfiny, z czym zmagała się przez dużą część życia. Choć nie była wykształcona, a jej pierwsze listy zawierają błędy ortograficzne i składniowe, dzięki pracy nad sobą, lekturze, dyktandom, kursom języków nauczyła się "walczyć ze słowami". Napisała blisko 90 piosenek.

"Była osobą skrytą i ekshibicjonistką, była hojna i kalkulująca (...). Ze zdumiewającą siłą i gniewem odpierała ciosy losu, ale też zawsze litowała się nad własnym losem" - pisze Belleret.

Po raz ostatni Edith Piaf wystąpiła na scenie opery w Lille 31 marca 1963 r. Później ciężka choroba przykuła ją do łóżka. Piaf zmarła 10 października 1963 r. na raka złośliwego wątroby w niespełna siedem miesięcy po ostatnim występie, na którym wybrzmiały pełne spełnienia, ale i goryczy słowa pieśni: "Nie, nie żałuję niczego. Ani dobra, którym mnie obdarzono. Ani zła. Już jest mi wszystko jedno".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji