Artykuły

Z kroniki żałobnej - Waldemar Krygier

Z wykształcenia był scenografem, z zawodowych powinności malarzem i grafikiem, z własnego, popartego pasją wyboru - reżyserem. I to reżyserem nietuzinkowym, pełnym nieskrępowanej wyobraźni, niepokornym, z nieukrywaną satysfakcją łamącym zastałe schematy. Zmarłego WALDEMARA KRYGIERA wspomina Mieczysław Czuma z Teatru 38.

Kraków ma mu do zawdzięczenia ożywczą burzę estetyczną, jaka na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych wstrząsnęła ówczesnym socrealistycznym teatralnym horyzontem. Rąbek tego rozjaśnionego nieba zobaczyła wtedy cała Polska. A stało się tak za sprawą prowadzonego w tym czasie przez Krygiera i wtedy właśnie święcącego największe triumfy Teatru 38.

Ta niewielka scena sąsiadująca przez ścianę z obrosłym później w legendę klubem Pod Jaszczurami zasłużyła na większe jak do tej pory zainteresowanie ze strony tych wszystkich, którzy w rozmaity sposób dokumentują obraz naszego życia kulturalnego. To właśnie tutaj narodził się pierwszy w powojennej Polsce eksperymentalny teatr dramatyczny, przeszczepiający na rodzimy grunt najświeższe nowalijki europejskiej dramaturgii. Teatr pozostający w świadomej i wyzywającej opozycji do wszelkich zalecanych nurtów urzędowych. Nieprofesjonalny, ale taki, który swoimi dokonaniami z czasem kształtować miał oblicze i scen zawodowych.

Teatr 38 był bliskim krewniakiem gdańskiego Bim-Bomu, warszawskiego STS-u, łódzkiego Pstrąga, wrocławskiego Kalambura. Tak jak wszystkie te sceny miał rodowód studencki, nie miał jednak jak one profilu estradowo-kabaretowego, ale czysto dramatyczny. Z tego gniazda wywodzą się ludzie związani później z teatrem, m.in. tacy jak: Maciej Prus, Andrzej Skupień, Zbigniew Horawa, Jacek Butrymowicz, Mieczysław Janowski. Waldemar Krygier urodził się w Łodzi. W czasie okupacji jako kilkunastolatek terminował u zegarmistrza. Zegary do końca życia pozostały jego miłością. I pewnie to właśnie uczucie budziło w nim niepohamowane ciągoty do wszelkich machin i mechanizmów. Był niezastąpionym królem najprzeróżniejszych pulpitów sterowniczych, jak nikogo innego słuchały go sceniczne podnośniki i zapadnie, na jego komendę wydawały z siebie głos wszelkiej proweniencji magnetofony.

Był uczniem Karola Frycza. Po ukończeniu krakowskiej ASP zjawił się w prowadzonym przez Irenę Wollen zespole dramatycznym przy Uniwersytecie Jagiellońskim. Zaczęło się od inscenizacji Gałczyńskiego. Konstanty Ildefons był nie tylko arcyapostołem cywilizacji "Przekroju", ale w tamtych wciąż jeszcze szaroburych czasach bez reszty zawładnął wyobraźnią młodych. Licealiści i studenci prześcigiwali się w recytowaniu z pamięci utworów tego mistrza. Toteż spektakl wystawiony w budynku ASP przy ulicy Smoleńsk opatrzony został tytułem "Gałczyński 38", a to w nawiązaniu do "Amfitriona 38", wielokrotnie adaptowanej i wystawianej na deskach europejskich teatrów głośnej sztuki Jeana Giradoux. Kiedy niedługo potem zespół przeniósł się do klubu studentów politechniki w pomieszczeniach dawnego banku przy Rynku Głównym (późniejsze Jaszczury), otwartej tam na zapleczu scenie nadano nazwę Teatr 38.

Pierwszym głośnym spektaklem Krygiera była adaptacja sztuki Arthura Adamova "Wszyscy przeciw wszystkim". Danie było absolutnie świeże, przekładu z francuskiego na krakowski użytek dokonała Wanda Błońska. Premiera miała miejsce 31 stycznia 1957 r. Aktorzy wygłaszali wzajemne kwestie odwróceni do siebie plecami, wzrok mieli utkwiony wysoko ponad spojrzeniami widzów. Oprawa muzyczna, kostiumy, operatorka świateł, ruch sceniczny, liternictwo na plakatach - wszystko to było dziełem Krygiera.

Po tej pierwszej adaptacji były następne - w sumie kilkanaście. Za największe osiągnięcie Krygiera uważa się wystawiane przez niego dramaty Samuela Becketta, irlandzkiego guru europejskiej awangardy, demaskatora ciemnych stron cywilizacji, autora przesiąkniętego najgłębszym pesymizmem. Artystyczny Kraków był głęboko poruszony, kiedy oglądał "Czekając na Godota" czy "Końcówkę". Krygier odział aktorów w kufajki, kazał im chodzić po scenie w gumiakach przywiezionych prosto z Nowej Huty, wykonawcy wypowiadać musieli kwestie ukryci w kubłach na śmieci. To był ten czas, kiedy Teatr 38 wpisał się na zawsze w historię polskiej sceny.

Po odejściu z Krakowa reżyser przeniósł się do Opola, stał się inspiratorem wielu artystycznych propozycji Jerzego Grotowskiego, miał swój niemały udział w osiągnięciach głośnego wtedy Teatru Laboratorium 13 Rzędów. Projektował scenografię, był autorem niezwykle oryginalnych plakatów zapowiadających spektakle. Może to rzecz nienajważniejsza, ale niewątpliwą ciekawostką jest fakt, że Jerzy Grotowski najlepiej czuł się w czarnym garniturze skrojonym i uszytym przez Waldemara Krygiera.

Potem był Wrocław, jeszcze później studia teatrologiczne w Moskwie. Po powrocie do kraju był w latach 1971-1974 dyrektorem Teatru Ludowego w Nowej Hucie. W kolejnych latach współpracował z wieloma scenami w Polsce. Stał się też autorem głośnej kolekcji 126 płócien, na których utrwalił twarze najbardziej znanych polskich aktorów, reżyserów, scenografów. Ekspozycja zatytułowana "Portrety ludzi teatru" pokazywana była w warszawskiej Kordegardzie, gościła też w roku 1987 w krakowskim BWA.

Zmarł 18 stycznia w Zelowie koło Bełchatowa. Do końca swoich dni był w tamtejszej szkole nauczycielem rysunków.

Mieczysław Czuma z Teatru 38

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji