Artykuły

Okrutna dobroć

SZTUKA jest wyrazem tęsknoty za doskonałością. Ponie­waż doskonałość jest nieosiągalna, czy w każdym razie - jeszcze nie osiągalna - mieści się bowiem w zasięgu na­szej wyobraźni, umyka naszemu bezpośredniemu doświadcze­niu, więc tak rzadko bywamy zadowoleni ze sztuki. Cieszy piękne przedstawienie, klarowność myśli reżyserskiej, traf­ność ujęć aktorskich, współbrzmienie scenografii i ilustracji muzycznej z całością spektaklu. To wszystko znajdujemy w przedstawieniu "Idioty" Dostojewskiego na małej scenie Teatru Dramatycznego. Przyjemność tym większa, ze całość jest dziełem młodego aktora i reżysera Stanisława Brejdyganta, który dzieło Dostojewskiego na scenę adaptował, re­żyserował i grał rolę księcia Myszkina. "Interesowały mnie w "Idiocie" sprawy ludzkie, im też dawałem pierwszeństwo, właściwie one tylko pozostały. Nie tło, epoka czy szczegół obyczajowy"... Ta konsekwencja opłaciła się reżyserowi nie tylko dlatego, że przeniesienie innych wątków powieści byłoby niemożliwe, a co najmniej zagroziłoby jednorodności przedstawienia, ale ponieważ prawdziwie zbliżył współczesnemu widzowi wybrany i wio­dący nurt tego dzieła.

Główny nurt przedstawienia odczytujemy już ze scenogra­fii surowej, skondensowanej i monumentalnej zarazem. Człowiek uwięziony został w przestrzeni, szczelnie zabudo­wanej wielkimi chłodnymi płaszczyznami. Wnętrza pozbawio­ne szczegółów, kilka koniecznych rekwizytów, każda scena posiada swój akcent dominujący: od pulpitu, kilku foteli do sugestywnej, tragicznej i rozdartej sylwetki Chrystusa Ukrzyżowanego. Nie pozostawiono nic z zapchanych dro­biazgami mieszczańskich salonów, pękatych piecy kaflo­wych, blichtru wnętrza kupieckiego domostwa. Chłodny monumentalizm ścian, sugerujący przy tym beznadziejność liszajowatych murów starych kamienic, nie przytłacza jednak bohaterów i postacie aktorów skupiają na sobie uwagę wi­dza. Świat ludzki, bogaty, tragiczny, zaskakujący, nie został zagracony przez świat przedmiotów. Mamy w tym przedsta­wieniu konflikt dobra czy nawet świętości pojmowanej Idealistycznie, ze złożoną rzeczywistością wewnętrzną czło­wieka, z jego skłonnościami, z niespodziankami jego psy­chiki. O tych mrocznych skłonnościach, a także o konsek­wencji działania w imię bezradnej i bezskutecznej pozornie logiki miłości mówiono prosto i przejmująco, to znaczy kla­rownie, sprawdzalnie pod względem artystycznym. Książę Myszkin jest w interpretacji Stanisława Brejdyganta czło­wiekiem przepojonym miłością, seraficką chciałoby się po­wiedzieć, a jednocześnie zgodnie z tekstem - nosicielem nieszczęścia. Jest więc przez swoją dobroć i konsekwencję miłości -,katalizatorem zła, przyśpiesza pęd ludzi do zagła­dy. Przyczyn tego paradoksu trzeba szukać w jego inności, początkowo niezrozumiałej, później fascynującej, ale do końca nie przyjętej przez otoczenie. Ta postać wymagała partnerów. I rzeczywiście aktorsko mamy do czynienia z wielu wspaniałymi rolami: Zbigniewa Zapasiewicza w roli Rogożyna, zaciekle świadomie z deter­minacją pogrążającego się w miłość do Nastazji Filipowny. Zygmunta Kęstowicza który uniknął pozorów łatwości w ukazywaniu człowieka z dna, porzucając również obleśną tragiczność Ferdyszczenki na rzecz ujawnienia przebłysków jego człowieczeństwa. Mirosławy Krajewskiej (tak niespra­wiedliwie potraktowanej w niektórych recenzjach), która ro­lę Agłaji pogłębiła, stwarzając nową płaszczyznę dla scen starcia się pięknej dziewczyny, ambitnej, dramatycznej i skrytej, z otwartością i jasnością uczuć Myszkina. Było to zarazem starcie się dwóch typów inteligencji, przewrotne wobec tytułu sztuki. Mirosława Krajewska była bardzo ład­na w tej roli, również tym większe uznanie dla jej talentu, bo wiemy, jak bardzo niebezpieczna bywa uroda dla sce­nicznej postaci. Halina Dobrowolska jako Anastazja trochę zbyt zewnętrznie przekazywała fatalizm kobiety pięknej, nieszczęśliwej i przyjmującej bez sprzeciwu perspektywę swojej zagłady.

Rzadko zdarza się przedstawienie tak harmonijne w war­stwie aktorskiej, sprawne reżysersko, sugestywne w nastro­ju i wiernie przekazujące sens utworu, odrzucając z niego to, co dla sceny nieprzydatne, nie zubożające istotnych treś­ci filozoficznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji