Modest Ruciński: Specjalista od ról niemożliwych
Modest Ruciński na przekór wszystkim niedowiarkom złożył dokumenty do warszawskiej Akademii Teatralnej. Dostał się za pierwszym razem, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że obrał słuszną drogę.
Pochodzi ze Stalowej Woli. I taki właśnie jest jego charakter: ze stali. Nie jest łatwo go złamać.
Czy pamiętacie "Szansę na sukces"? Muzyczny talent show telewizyjnej Dwójki w latach 90. bił rekordy popularności. I pomógł odkryć wiele talentów. Ekranowy debiut zawdzięczają mu m.in. Justyna Steczkowska (43), Kasia Stankiewicz (38) czy tak lubiana dziś aktorka Joanna Kulig (33).
Na udział w "Szansie..." w 1997 roku zdecydował się też osiemnastoletni wówczas Modest Ruciński (36). Młody chłopak ze Stalowej Woli był oczarowany występem w programie dobrej znajomej Justyny Steczkowskiej. Cenił jej głos, lubił jako koleżankę i przyjaźnił się z jej rodziną. Przez kilka lat śpiewał nawet w chórze Cantus, którego twórcą był Stanisław Steczkowski, ojciec Justyny. Chór cieszył się dużym uznaniem nie tylko na Podkarpaciu.
- Mogę powiedzieć, że jestem wychowankiem pana Stanisława. Bardzo wiele mu zawdzięczam. To była lekcja muzyki, śpiewałem w nim aż do dorosłości - wspomina dzisiaj pan Modest.
W "Szansie na sukces" wykonał piosenkę Michała Bajora (58). Spodobał się, dostał zaproszenie na koncert "Debiuty" festiwalu piosenki w Opolu. To wtedy w jego głowie zakiełkowała myśl, by swoją przyszłość związać ze sceną. - Moje życiowe motto brzmi: "Bądź odważny" - zdradza.
Nie bał się i wszystko postawił na jedną kartę. Na przekór wszystkim niedowiarkom złożył dokumenty do warszawskiej Akademii Teatralnej. Dostał się za pierwszym razem, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że obrał słuszną drogę.
- Mam usposobienie optymistyczne - mówi. To pomagało mu w trudnych chwilach. Choć właściwie nie miał powodu, by narzekać na los. Na studiach był chwalony. Marzył o występach na dużej scenie Teatru Narodowego i... dopiął swego.
"Jeśli nie masz nic lepszego do roboty, zapraszam" - takie słowa usłyszał od dyrektora Teatru Narodowego, Jana Englerta (72) po zagraniu spektaklu dyplomowego.
O pracy z nim marzyło wielu reżyserów. W końcu Agnieszka Glińska (47) namówiła go, by przeniósł się do Teatru Studio. Koledzy z zespołu twierdzą, że Modest jest specjalistą od zadań niewykonalnych. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. A on nie zadowala się byle czym.
Przyjmuje rolę, gdy jest do niej w pełni przekonany. Tak było z Norbertem, którego gra w serialu "Skazane". - To pierwsza od dawna tak soczysta rola serialowa - mówi z przekonaniem pan Modest. W "Skazanych" jego doświadczony przez życie bohater rozstaje się z żoną. Dramatyczną sytuację, z jaką musi się zmierzyć, aktor zna tylko z kart scenariusza.
Jego córka zagrała już w serialu "Dziewczyny ze Lwowa". Co dalej? W jego życiu wszystko toczy się tak, jak powinno. Żonę Martę zna jeszcze z czasów, gdy mieszkał w Stalowej Woli. Pobrali się 15 lat temu, doczekali dwójki dzieci: 12-letniego Tymona i 10-letniej Bianki.
- Ich pojawienie się na świecie to najważniejsze dni w moim życiu - mówi o swoich dzieciach aktor. Syn nie wspomina na razie, że chciałaby pójść w ślady ojca. Tymon pasjonuje się piłką nożną i... matematyką. O zawodzie aktorki myśli natomiast Bianka. Zagrała już w kilku odcinkach serialu "Dziewczyny ze Lwowa" - rolę Ani, córki Zdunka. A jeśli za kilka lat zechce iść do szkoły teatralnej, tata Modest na pewno nie będzie jej w tym przeszkadzał...