Rozmówki Kuriera. Jak się pani czuje w skórze Napoleona?
- Większość Pani dotychczasowych kreacji scenicznych i filmowych to role komediowe - zwracamy się do Danuty Szaflarskiej. - Była Pani np. porywającą, pełną wigoru Katarzyną w POSKROMIENIU ZŁOŚNICY Szekspira, wdzięczną majstrową w CZARUJĄCEJ SZEWCOWEJ Lorki. Grała Pani zarówno uwodzicielskie damy jak i uwodzone subretki. Ale jednocześnie widzowie pamiętają Panią w rolach pełnych tragizmu, jak w w filmie GŁOS Z TAMTEGO ŚWIATA i w sztuce Sartre'a LADACZNICA Z ZASADAMI. Czy tak częste zmiany gatunku scenicznego to sprawa Pani temperamentu aktorskiego?
~ Oczywiście. W języku aktorskim określa się to rodzajem aktorskiego emploi. Gram role dramatyczne i komediowe. Muszę przyznać, że lepiej czuję się w tych ostatnich. Lubię się bowiem sama bawić i cieszę się, gdy bawi się publiczność. Kolejną moją rolą komediowa będzie Babcia Lorelei w NOCY CUDÓW Gałczyńskiego na scenie warszawskiego Teatru Dramatycznego.
- Jaką rolę gra Pani obecnie?
- Napoleona w komedii JA NAPOLEON Joanny Olczak na scenie Teatru Dramatycznego w reżyserii Andrzeja Szczepkowskiego.
- Jak się Pani czuje w skórze Napoleona?
- Znakomicie, po prostu jak sam cesarz. Nigdy nie śmiałam marzyć, że będę chodzić w mundurze imperatora, w butach z ostrogami i ze szpadą przy boku. Nie wiem, czy mi się w głowie nie przewróci.
- Co Pani lubi?
- Tańczyć, czytać książki, kupować rzeczy niepotrzebne, dostawać listy, robić na drutach, nic nie robić i jeszcze wiele innych rzeczy, a między innymi swój zawód.
- O czym Pani marzy?
- O podróży dyliżansem dookoła świata. Z tym wehikułem to oczywiście żart, ale podróż taką chciałabym naprawdę odbyć. Chętnie odwiedziłabym na przykład Meksyk, aby zobaczyć na własne oczy zabytki kultury azteckiej i uściskać naszych złotych medalistów na olimpiadzie.
- Jakie ma Pani plany na przyszłość?
- Zrobić porządki świąteczne.