Wieczorek towarzyski
Debiut sceniczny. Więc znajomi zaraz się pytają o tzw. talent. Ależ oczywiście, jest on obecny w lekkim długopisku Joanny Olczak. Autorka ma żywe kontakty z Piwnicą pod Baranami i to widać w jej utworze. Dużo w nim humoru scenki studenckiej, w której równie łatwo o Napoleona i panią Walewską co o przebranie się za Herodiadę, równie łatwo o pozór ironii jak o dowcipy z kręgu domowej kuchni lub sąsiedzkich kłótni małżeńskich. Sen-li to czy jawa, skrzyżowanie realizmu z fantazją w celach filozofowania i aforyzmowania o życiu - czy też niewinna choć przydługa zabawa? Łaska imperatora na pstrym koniu jeździ i ugania się za blekautowa prawdą. W Piwnicy wszyscy się znają i zagadują do siebie po imieniu. Utwór Joanny Olczak jest komedyjką z kluczykiem, takim niedużym, ale dla znajomych zabawnym. Na premierze "Ja - Napoleon" honory domu robił "Mój mąż,Ludwik, dziennikarz", całkiem taki jak ze spisu osób: "cudzoziemiec, przystojny, lekko łysiejący" - i siedziałem obok dwu rzeczywistych przemiłych Kuzynek autorki, przedstawianych jako "redaktor Malinowskie". A "Ja - Napoleon" tak się sama scharakteryzowała: "osoba raczej młoda, płci żeńskiej, mała, niepozorna, o twarzy brzydkiej, lecz jak się to mówi interesującej". Za daleko posunięta skromność.
ANDRZEJ SZCZEPKOWSKI wyreżyserował ten żart zręcznie, lekko, sam jest przecie człowiekiem dowcipnym i towarzyskim. I popisała się w roli Napoleona w spódnicy - przepraszam, w roli Napoleona w paradnym mundurze, z pirogiem na głowie - DANUTA SZAFLARSKA, Napoleon niezmiernie sympatyczny i uroczy. Matkę- pisarkę i męża-dziennikarza zagrali swobodnie, w stylu komedii mieszczańskiej BRONISŁAWA GERSON-DOBROWOLSKA i WITOLD SKARUCH; melancholiczkę-Gosposię HELENA BYSTRZANOWSKA. Za oknem błądzili napoleońscy wiarusi, a na scenie dziarski adiutant w szamerowanym mundurze WOJCIECH POKORA. Zjawiła się też pani Walewska w kostiumie empire i robi trochę strip-teasu żeby było śmieszniej (na premierze grała tę panią KATARZYNA ŁANIEWSKA, gra ją również LUCYNA WINNICKA). Sąsiadów zagrali z humorem MIECZYSŁAW STOOR, STANISŁAW JAWORSKI, JERZY KARASZKIEWICZ, JANUSZ PALUSZKIEWICZ, BOLESŁAW PŁOTNICKI - a gości z trochę wymuszonym humorem STANISŁAW WYSZYŃSKI, JAROSŁAW SKULSKI, ELŻBIETA OSTERWIANKA, ANNA WESOŁOWSKA, KRYSTYNA CIECHOMSKA. Mieszkanie jest zagracone lecz po krakowsku pojemne. Cytaty z książki Askenazego brzmią bardzo śmiesznie.
A więc przyjęcie udane? Od czego by byli goście, gdyby nie obgadali gospodarzy zaraz po skończeniu wizyty. Nie złamię obyczaju. Powiem otwarcie, że mimo towarzyskich powabów, troskliwej reżyserii spotkania i roztaczającej tyle uroków pani domu - teatr wyrządził krzywdę autorce. Jej sztuka jest oparta na jednym wybornym, kabaretowym pomyśle. Mocno skrócona i zagrana na małej scence w atmosferze towarzyskiego cercle'u - może by trafiała do przekonania. Na scenie dużej ma wagę mniej niż piórkową, o potędze wyobraźni ani mowy. A Piotra Skrzyneckiego w cylindrze i śpiewu Ewy Demarczyk brak.