Artykuły

Wierszalin opowiada szeptem. Teksty własne czy zapożyczone?

Fragmenty najnowszej sztuki Wierszalina zawierają historie z książki "Szeptem". Autor jest zdziwiony, dyrektor teatru zapewnia, że nie złamał prawa - pisze Anna Kopeć w Kurierze Porannym.

Opowieść o mężczyźnie ze wsi Puciłki spod Sokółki, który zakochał się w starszej od siebie kobiecie i podpalił jej dom czy o chłopcu, którego przed amputacją ręki uratowały żarnowy szeptuchy. Co łączy te dwie historie? Obie znalazły się w dwóch dziełach: prozatorskiej książce Vitala Voronaua "Szeptem" wydanej w 2014 roku w ramach stypendium artystycznego prezydenta Białegostoku oraz w dramacie Piotra Tomaszuka "Wziołowstąpienie", który wystawiany jest na scenie Teatru Wierszalin w Supraślu. Widzowie, którzy oglądali czwartkową premierę zauważyli podobieństwa do książki białoruskiego pisarza.

- Widziałem nagranie z próby. Gdy usłyszałem fragmenty żarnowy, które pojawiają się także w mojej książce szczerze się zdziwiłem - mówi Voronau. - Sporo słyszałem o tym teatrze, moi znajomi chcieli tam zorganizować prezentację mojej książki. Nie udało się. Nie wnikam dlaczego. Nigdy tam nie byłem, nikt też nie kontaktował się ze mną w sprawie wykorzystania fragmentów mojej książki.

- Nie muszę pytać o zgodę, o ile dzieło pierwotne stanowiące dla mnie inspirację ulega istotnemu przetworzeniu i jest jedynie cząstką tworzonego przeze mnie oryginalnego dzieła. Precyzuje to jasno Ustawa o prawie autorskim definiując tzw. prawo cytatu i prawo dozwolonego użytku - mówi Tomaszuk. - O plagiacie nie ma tu mowy. Pisząc swoją sztukę korzystałem z wielu źródeł, a przede wszystkim z własnej pamięci. Historie o szeptuchach, zaklęciach i przypadkach uzdrowień słyszałem w dzieciństwie od dziadków, których sąsiadką była szeptucha ze wsi Trześcianka.

Autor książki przyznaje, że teksty ludowych zamów (to rodzaj ludowego rytuału słownego, który ma sprawić, by chory odzyskał zdrowie) faktycznie są powszechnie znane. - Ale moje historie są autorskie. W książce nie ma ani jednej legendy ani z Podlasia, ani z Polesia - mówi Vital Voronau, który jest jedynym właścicielem praw autorskich do tej książki.

Agnieszka Korytkowska-Mazur, reżyserka i dyrektorka Teatru Dramatycznego w Białymstoku podkreśla, że korzystając z czyjegoś tekstu trzeba uzyskać zgodę autora. - Inaczej jest to złamanie prawa autorskiego. We wszystkich informacjach powinno się także pojawić nazwisko autora, z którego dorobku się korzysta, chociażby dla przyzwoitości - mówi szefowa teatru Węgierki.

- Zawsze wskazuję źródła, którym coś autentycznie zawdzięczam. W przypadku "Wziołowstąpienia" autorzy i teksty źródłowe są wymienione w programie przedstawienia - mówi Tomaszuk. Tyle że program spektaklu z nazwiskami wszystkich twórców i z listą utworów literackich i muzycznych otrzymaliśmy dopiero po rozmowie z dyrektorem. W sobotę pojawił się także na stronie internetowej teatru.

- Na razie nie możemy stwierdzić, czy mogło tu dojść do plagiatu - mówi Maria Zdanowicz z sekcji teatralnej ZAiKS. To tu autorzy zgłaszają swoje oryginalne utwory. Stowarzyszenie na razie nie ma pełnej dokumentacji do sztuki "Wziołowstąpienie". Ale autor sztuki - Piotr Tomaszuk - ma na to jeszcze prawie miesiąc.

- Jeśli autor zgłasza nam swój oryginalny utwór, do którego włącza utwory innego autora, informację o tym powinien umieścić i w formularzu zgłoszeniowym, i na egzemplarzu tekstu. Oczywiście jeśli cudzy utwór wykorzystany jest w sposób integralny z utworem zgłaszającego, powinien on wcześniej uzyskać na to zgodę - dodaje Zdanowicz.

Vital Voronau zgody nie dawał. Na razie nie wie czy podejmie kroki prawne. - Najpierw chcę zobaczyć spektakl - mówi.

Istnieje jednak ryzyko, że obejrzy sztukę zgoła inną od tej, którą oglądaliśmy w czwartkowy wieczór. - Spektakl wciąż się zmienia

- zapowiada Tomaszuk. - Premiera w Teatrze Wierszalin to nie koniec, ale początek modelowania ostatecznej wersji widowiska. Niektóre fragmenty usuwam, inne rozbudowuję, dopisuję dialogi, korzystając z tego, co na każdym przedstawieniu podpowiadają mi reakcje publiczności.

Tęsknoty za tym. co było

Autorski teatr Piotra Tomaszuk a 25 lat temu rozpoczął nowy etap w historii polskiego teatru. Dziś próbuje wrócić do estetyki, dzięki której zdobył uznanie na całym świecie. Dość nieudolnie, niestety. Z najnowszą premierą w Teatrze Wierszalin wiązano ogromne nadzieje. Sztuka "Wziołowstąpienie" miała być bowiem powrotem do korzeni - dawnego repertuaru teatru, który rozsławił zespół z Supraśla na całym świecie. Miała nawiązywać do specyficznego klimatu Pogranicza, mistycyzmu i mentalności tutejszej ludności. Do tych wszystkich historii, które pokochała publiczność. Nie tylko podlaska. Tymczasem teatr słynący z przeróżnych eksperymentów scenicznych i wywoływania czasem bardzo skrajnych emocji tworzy coś zupełnie przeciętnego. "Wziołowstąpienie" raczej nie będzie rezonowało tak, jak kultowy już "Wierszalin. Reportaż o końcu świata" - przedstawienie, które lata temu było ogromnym wydarzeniem artystycznym. Być może poprawność polityczna twórcy Wierszalina nakazuje mu teraz tworzyć sztuki, które nie będą wywoływały większych kontrowersji. Jeśli tak to wielka szkoda, bo Tomaszuk to nietuzinkowy, ekscentryczny twórca, z ogromną wiedzą i niezwykłym zmysłem artystycznym.

**

Najnowszą sztukę Piotra Tomaszuka można obejrzeć w Supraślu jeszcze dziś [30.11] o godz. 19. Następnie będzie wystawiana przez trzy tygodnie grudnia: od czwartku do niedzieli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji