Modrzejewska
HELENA MODRZEJEWSKA na scenie - to brzmi więcej niż sensacyjnie! Sześćdziesiąt prawie lat po śmierci wróciła na deski teatru, któremu oddała całe swoje życie - ale jako autorka. Autorka zresztą swobodnie operująca językiem barwnym, wrażliwym, celnym, dowcipnym - językiem pełnym walorów nawet teatralnych, co udowadnia wystawiona w Sali Prób Teatru Dramatycznego sztuka Ewy Otwinowskiej "Kariera", oparta na autentycznych listach i pamiętnikarskich wspomnieniach naszej wielkiej aktorki. Listy Heleny Modrzejewskiej i jej męża, Karola Chłapowskiego, ułożyła Ewa Otwinowska w zręczny utwór zbudowany z dwu przeplatających się ze sobą monologów, przy czym partie Jej - to znaczy Modrzejewskiej - są główną treścią opowiadania, podczas gdy On uzupełnia jedynie niektóre wątki i czasem wprowadza komentarz, niepozbawiony zresztą dowcipu. Z tych dwu monologów wyłania się historia życia pełnego smutnych niepowodzeń i olśniewających sukcesów, wielkich przykrości i wielkich radości; życie będące nieustannym, upartym dążeniem do celu. Celem było nie tylko osiągnięcie powodzenia kasowego, nie tylko materialne zabezpieczenie losu, choć tę stronę działalności życiowej państwa Chłapowskich zestawienie cytatów z ich korespondencji w "Karierze" wyraźnie podkreśla, wywlekając na światło dzienne różne drobne śmiesznostki znakomitej artystki. Celem była przede wszystkim sztuka i służenie sztuce. Kariera? Naturalnie, kariera. To ma znaczenie praktyczne. Spróbujcie osiągnąć coś w życiu, zrobić coś dobrego nie tylko dla siebie, lecz i dla innych ludzi nie osiągnąwszy kariery. A już w zawodzie aktorskim... W literaturze możliwe są kariery pośmiertne - Stendhal, Norwid - ale w teatrze? Tu albo się ma sukces już natychmiast - albo nigdy. Łatwo być uszczypliwym, łatwo mówić - kariera! - dla której to przecie Modrzejewska rzuciła polską scenę, polski teatr (i to w jego trudnym okresie), by szukać sławy w nawpół dzikiej jeszcze Ameryce. Ale przecież każdy wie, jak czasem trudno wytrzymać tu na miejscu - a już wie to bardzo dobrze każdy, kto zetknął się z zakulisowym życiem teatru. W 1876 roku, kiedy Modrzejewska podjęła swą heroiczną decyzję emigracji, nie było wcale lepiej niż dziś. Było znacznie gorzej, co wynika wprost z jej listów i wspomnień. Dla wybijającej się aktorki poklask prowincjonalnej warszawskiej publiczki nie był wcale szczytem marzeń. Chciała grać Szekspira - tu go nie rozumiano. Dość miała intryg, plotek, zawiści, chciała szerokiego oddechu, chciała Europy. Trafiła do Ameryki, na pustynię kulturalną. Ale to wystarczyło, by rozwinąć skrzydła, by olśnić świat, by rzucić na kolana tłumy, by stanąć w najwyższym kręgu aktorskich znakomitości, gdzieś tam tuż obok Sary Bernhardt... Zabawne, że wzięło się to w jakiejś mierze z tego, by pokazać pannie Deryng, koleżance z warszawskiej trupy... A dzięki temu doszło do światowej kariery. Nie - dzięki temu doszło do tego, że tysiące ludzi na całym świecie przeżyło wiele najwspanialszych wzruszeń za sprawą naszej krajowej Helci, znanej szeroko jako wspaniała artystka Modjeska. Któż wie co o pannie Deryng? A przecież był taki wieczór, kiedy oklaskiwano ją goręcej niż Helcię.
Dwuosobowe przedstawienie w Teatrze Dramatycznym jest popisem doskonałych umiejętności, wdzięku i kultury scenicznej Barbary Horawianki, która z precyzją i celnym umiarem podaje tekst Modrzejewskiej. Towarzyszy jej Mieczysław Voit. Spektakl wyreżyserował bardzo trafnie i sprawnie Witold Skaruch. Nie jest to oczywiście sztuka teatralna, utwór nie ma w gruncie rzeczy żadnych walorów wizualnych, z czego zdał sobie sprawę reżyser organizując rzecz całą w bardzo skromnych ramach działań scenicznych - i z czego zdała sobie sprawę Barbara Horawianka nie tworząc na scenie postaci Modrzejewskiej, lecz tylko delikatnie zakreślając pewne rysy i referując jej poglądy i wspomnienia. Ale w takim razie rzecz jest tylko wtedy interesująca, gdy zajmuje nas słowo, gdy dostarcza nam ciekawych wiadomości. Z tej strony patrząc na "Karierę" trzeba powiedzieć, że pierwsza część utworu jest słabsza od drugiej, a wszystko razem byłoby jeszcze lepsze, gdyby było krótsze.