Artykuły

Idealna kobieta na życzenie

"Kompleks Portnoya" Philipa Rotha w reż. Adama Sajnuka i Aleksandry Popławskiej i "Ruby" wg Zoe Kazan w reż. Adama Sajnuka z Teatru WARSawy w Warszawie, gościnnie w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Popularni aktorzy, współczesny repertuar, podobające się publiczności przedstawienia - taki był Tydzień z Teatrem WARSawy.

Gdański Teatr Szekspirowski zaprosił w ostatnich dniach kolejny teatr z Polski, który pokazał kilka spektakli ze swojego repertuaru. Tym razem gościliśmy stołeczny Teatr WARSawy, specjalizujący się w repertuarze współczesnym.

Interesującym przedstawieniem był na pewno "Kompleks Portnoya" - teatralna inscenizacja niegdyś skandalizującej powieści amerykańskiego pisarza Philipa Rotha, zagrany z piękną muzyką i zabawną scenografią, w której porcelanowy sedes odgrywa ważną rolę.

Bunt Portnoya

Na scenie zbudowano coś w rodzaju klatki z przezroczystymi drzwiami, prowadzącymi do pomieszczeń żydowskiego mieszczańskiego domu. Mamy tu nadopiekuńczych rodziców, którzy próbują sprawować kontrolę nad życiem dorastającego, a potem już dorosłego syna. Jest potulna, zahukana siostra, i nasz bohater - Aleksander, zbuntowany przeciw rodzicielskiej władzy i narzucanym społecznym oraz religijnym ograniczeniom. Pełen kompleksów, oskarża on świat o swoje niepowodzenia.

Sztuka jest ciekawą adaptacją, sprawnie wyreżyserowaną przez Aleksandrę Popławską i Adama Sajnuka. Jej głównym atutem była gra aktorów: Monika Mariotti jako Matka pokazała dojrzałe aktorstwo, jej każdy gest i ruch był perfekcyjny, przemyślany. Bartosza Adamczyka zobaczyliśmy w roli Ojca (siedzącego na sedesie), Adam Sajnuk wcielił się zaś w rolę Portnoya. Anna Smołowik brawurowo odegrała postacie kolejnych narzeczonych Portnoya: Mary Małpki Jane, Rzepki, Pielgrzymki, Szelmy, Dziewczyny. Zagrała też Siostrę.

Przyznaję jednak, że pierwsza część przedstawienia - mimo że akcja była dynamiczna, a sceny zmieniały się jak w kalejdoskopie - nieco mnie znużyła. Nie ożywiły jej opowieści o nieustannej masturbacji bohatera ani kłopoty jego seksualnego dojrzewania. Chyba dopiero od połowy sztuki oglądałam spektakl z prawdziwym zaciekawieniem. Aktorom podziękowano owacją na stojąco.

Futurystyczna wizja

Znacznie większe wrażenie zrobiło na mnie przedstawienie "Ruby" [na zdjęciu], nieco futurystyczna wizja świata, w którym na jedno pstryknięcie można zmienić zachowanie, a nawet osobowość ukochanej osoby. Była to romantyczna komedia pełna allenowskiego humoru z futurystyczną wizją kobiety idealnej. W "Ruby" poznajemy CaMna Weira (w tej roli Matusz Banasiuk, który gra neurotycznego pisarza, autora bestsellerowej powieści, powstałej przed laty, jeszcze w latach licealnej edukacji; niestety, teraz Weir przeżywa kryzys twórczy). Calvin niedawno rozstał się ze swoją dziewczyną Leylą, z którą był przez kilka lat. Pisarz unika kobiet, cier-

pi depresję i, co najgorsze, nie jest w stanie napisać kolejnej książki. Szukając pomocy, odwiedza psychoterapeutkę. W otworzeniu się na otaczający go świat pomóc ma Scotty - żółw obarczony trudnym zadaniem skupienia na sobie uwagi kobiet spotykanych przez Weira.

Kiedy pisarz wymyśla fikcyjną bohaterkę Ruby, okazuje się, że nie jest ona tylko wytworem jego wyobraźni, dostrzega ją też jego siostra i inne osoby, zaś sama dziewczyna, którą stworzył, to ideał. Pisarz zakochuje się więc we własnym dziele. Ukochana spełnia każdą jego zachciankę, wystarczy że Celvin Weirr coś na jej temat dopisze w książce, natychmiast stanie na jednej nodze, zaszczeka, zapłacze czy zaśmieje się na zawołanie.

Boski akt stworzenia

Pisarz jest zachwycony boskim aktem stworzenia - nareszcie spotkał kobietę idealną. Ale ta komfortowa sytuacja zmienia się, kiedy ukochana zapragnie więcej wolności, ba, postanawia odejść. Weir zaczyna nią manipulować, bo tak naprawdę nie jest zdolny do prawdziwej miłości. Powoli zaczynamy zastanawiać się, gdzie leży granica, której nie wolno przekraczać. Widzowie po przedstawieniu gorąco o nim dyskutowali i chwalili tekst, który powstał na motywach scenariusza filmowego "Ruby Sparks" Zoe Kazan. Scenopis napisał Adam Sajnuk, który przedstawienie wyreżyserował. W roli Matki zobaczyliśmy Sławomirę Łozińską, stąpającą mocno po ziemi siostrę zagrała Sonia Bohosiewicz, panią psycholog Edyta Olszówka, a w pełną wdzięku Ruby wcieliła się Maja Bohosiewicz.

Ponadto teatr WARSawy pokazał w Gdańsku dwa monodramy: "Wraki", "Jestem swoją własną żoną" oraz spektakl "Ofiara".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji