Artykuły

Młodzi wracają do klasyki

Rozmowa z Arturem Danielem Liskowackim, pisarzem, dziennikarzem "Kuriera Szczecińskiego", jurorem w konkursie na inscenizację dawnych dzieł literatury polskiej - "Klasyka Żywa" - zorganizowanym przez resort kultury oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego dla uczczenia jubileuszu 250-lecia teatru publicznego w Polsce

- Dlaczego klasycy? Współcześni scenarzyści nie dają rady?

- Mówimy o klasyce szeroko rozumianej, obejmującej różne gatunki - zgłoszono bowiem także inscenizacje powieści - od zamierzchłych czasów do śmierci Gombrowicza w 1969 roku, którą potraktowano jako datę symboliczną. Autorzy współcześni mają swoje nagrody. Z paradoksów relacji między klasyką a współczesnością: zdarzają się inscenizacje "Balladyny" czy "Nie-Boskiej komedii", w których z oryginalnego tekstu pozostały 2, 3 wersy, a resztę dopisał dramaturg. W "Klasyce Żywej" byłoby to niemożliwe. Dramaturdzy musieli bazować na tekście oryginalnym.

Coś pana zaskoczyło?

- Ilość zgłoszonych inscenizacji. Obejrzeliśmy ich ponad 80, zagranych w 60 teatrach 31 miast. Średnia poziomu artystycznego przedstawień była wysoka. Co więcej, cieszyły się powodzeniem u publiczności. Powrócił obyczaj wieczornego wyjścia do teatru, to nie było tak, że klasykę ogląda się tylko podczas poranków dla uczniów. Choć muszę tu dodać, że o ile średnia poziomu przedstawień była wysoka, to sporadycznie zdarzały się przeżycia wysokiego lotu. Minął czas wybitnych inscenizatorów, a ich uczniowie z klasyki wyrośli.

Kto zatem po nią sięga?

- Młodzi ludzie inscenizują klasyków, młodzi ludzie na klasykę chodzą. Nasza literatura okazuje się być mową żywą Polaków. Na inscenizacje Adama Mickiewicza Michała Zadary przychodziło wiele młodych osób i to nie na sznurku szkolnych obowiązków. W skupieniu siedzieli w teatrze przez 4,5 godziny.

Skąd ta zmiana?

- Stało się tak, że młodzi znowu chcą poznawać kanon - nawet po to, aby się z nim pospierać. Rozumieją, że jeśli chcą się spierać, to muszą wiedzieć z czym. Poza tym te inscenizacje wypadają zaskakująco współcześnie. To cenne: między dramaturgami a publicznością jest autentyczne porozumienie. Czuje się tendencję prawdziwego dialogu z tekstami sprzed lat. Z tych powodów konkurs "Klasyka Żywa" ma być kontynuowany jako cykliczny, coroczny projekt. Dobrze, że tak będzie, bo może stać się stałą wartością. Zwłaszcza przy polityce kulturalnej zapowiadanej przez nową władzę. Przy założeniu, rzecz jasna, że zrozumie ona rzecz oczywistą, że dialog z klasyką to nie tylko ładne odświeżanie patriotycznego kanonu, ale też ostra polemika z tradycją, wywracanie schematów.

Oglądali państwo adaptacje m.in. "Pięknych dwudziestoletnich" Hłaski, "Dziejów grzechu" Żeromskiego, "Lalki" Prusa. A najwięcej i tak jest - co za niespodzianka - inscenizacji Mickiewicza. Po co młodym Mickiewicz?

- Nie zapominajmy, że "Dziady" pisał człowiek młody - część II i IV dwudziestodwuletni! - wkurzony na rzeczywistość, rozbity, wyładowujący też osobiste frustracje. Młodemu odbiorcy nietrudno jest skomunikować się z tą twórczością.

Jakieś zaskoczenia?

- Wiele. Nie mogę jednak zdradzać niczego przed werdyktem. Powiem więc tylko o kilku niespodziankach repertuarowych. Oto na przykład "Car Samozwaniec" Nowaczyńskiego wystawiony w Legnicy pokazał, jak wiele jest tam zupełnie współczesnych wątków polsko-rosyjskich, "Faraon" okazał się uniwersalną opowieścią o władzy i polityce, świeżo zabrzmiała "Granica" Nałkowskiej...

Czyli jurorowanie okazało się doświadczeniem krzepiącym?

- Męczącym, bo jury liczyło tylko sześć osób, ale i krzepiącym. Przez te prawie dwa lata objechaliśmy całą Polskę. Wydawać by się mogło, że to orka na ugorze, ale te podróże pokazały, jak ciekawe są teatry na przykład w: Tarnowie, Bydgoszczy, Rzeszowie, Bielsku-Białej czy Jeleniej Górze, jak niebanalną mają politykę repertuarową, jak dobrze komunikują się ze swoją publicznością.

Ale może to nie teatry są tak dobre, tylko polska literatura?

- Polska literatura okazuje się interesującym - jak to się teraz mówi - rezerwuarem. Rezerwuarem treści, ale i pomysłów na teatr-zobaczyliśmy na przykład, że znane i już wydawałoby się "zgrane" polskie powieści mają spory potencjał sceniczny, ale też, że jak dobrze pogrzebać w szufladach, znajdzie się w nich jakąś zupełnie zapomnianą Zapolska.

- Dziękuję za rozmowę.

**

28 listopada (sobota) poznamy zwycięzców Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej "Klasyka Żywa". Tego samego dnia na kilkudziesięciu scenach zagrane zostaną spektakle czerpiące z polskiej literatury dawnej. Wieczór w tych teatrach rozpocznie się od transmisji z ogłoszenia werdyktu - emisja na antenie TVP Kultura o godz. 19.

Wręczenie nagród laureatom odbędzie się natomiast 4 grudnia w Teatrze Stanisławowskim w Łazienkach Królewskich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji