Ateneum szuka nowych dramaturgów
UBIEGŁY sezon teatralny wyjątkowo był ubogi w ciekawsze pozycje rodzimego dramatu współczesnego. A bez nich, bez żywego kontaktu z dniem dzisiejszym scenom naszym grozi po prostu nuda. Toteż każdą nową sztukę witamy z zainteresowaniem, w nadziei, że wreszcie doczekamy się czegoś naprawdę wartościowego.
Niestety, na razie wciąż jeszcze czekamy. Ostatnio warszawski Teatr "Ateneum" pokazał nam debiut dramaturgiczny młodego autora, Ireneusza Iredyńskiego (prapremiera odbyła się na Wybrzeżu) pt. "Męczeństwo z przymiarką". Choć bohaterami sztuki są scenograf i dziennikarka (małżeństwo po dziesięciu latach), sztuka mówi o ludziach bezideowych, znudzonych, niezdolnych ani do twórczego wysiłku, ani do podjęcia żadnej decyzji. Duża wódka i małe uboczne flirty - to wszystko do czego są oni zdolni i tej beznadziejnej sytuacji nic nie może zmienić.
Ot, taki sobie niby "życiowy" obrazek, bez głębszych myśli, jeżeli typowy - to chyba tylko dla jakiegoś bardzo wąskiego kręgu znudzonych pseudo-intelektualistów, ale na pewno niewiele mających wspólnego z dzisiejszą rzeczywistością. Lepiej jednak, że teatr wystawił tę polską sztukę, niż miałby pokazać jakiś słaby utwór zagranicznego autora, jak to obserwujemy na niektórych scenach. I dobrze, że dał jej mocną obsadę (Skarżanka, Radzikowska, Duszyński, Matyjaszkiewicz). Reżyser Jan Bratkowski dużo nad "Męczeństwem z przymiarką" pracował i wiele w nim zmienił, co na pewno pomoże autorowi w przyszłości. Zwłaszcza, że jak się dowiadujemy z programu Iredyński pisze obecnie nową sztukę pod tymczasowym tytułem "Rok z Marią".
Trzeba dodać, że Teatr "Ateneum" wystąpił ostatnio z bardzo interesującą propozycją ogłoszenia stałego, dorocznego konkursu na debiut dramaturgiczny. Sztuki - tylko pełnospektaklowe i poświęcone problematyce współczesnej - składać będzie można w teatrze "Ateneum" do 30 czerwca każdego roku. Ogłoszenie wyników nastąpi 1 października tak, że pozycja nagrodzona wchodzić będzie w plan następnego sezonu. Pomysł dyr. Warmińskiego obiecały poprzeć finansowo Ministerstwo Kultury i Sztuki i Stołeczna Rada Narodowa, rozumując słusznie, że taki doroczny konkurs ożywić powinien twórczość w tej dziedzinie i dać może wreszcie upragnione wyniki.