Artykuły

Niewypowiedziane milczenie

- Każda książka była dla Bernharda podróżą na granicy osobniczej śmierci - wyjaśnia Krystian Lupa, który w marcu wyreżyserował "Plac Bohaterów" Thomasa Bernharda w Litewskim Narodowym Teatrze Dramatycznym. Polska premiera spektaklu już w grudniu w Krakowie. Z reżyserem rozmawia Gabriela Cagiel w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Gabriela Cagiel: Trwa projekt "Litwa w Krakowie". Trudno o ciekawszy sposób poznania jak obcowanie z litewskimi artystami. Coś panu dało to spotkanie podczas pracy nad "Placem Bohaterów" Thomasa Bernharda?

Krystian Lupa, reżyser: To było dla mnie fascynujące spotkanie. Widziałem wcześniej kilka spektakli w Teatrze Narodowym w Wilnie, który przechodzi teraz odrodzenie po okresie stagnacji. Wśród nich było niezwykle ciekawe, właściwie autorskie przedstawienie Oskarasa Koršunovasa z tekstem pisanym w trakcie prób. Rzecz o fali emigracji i związanych z nią problemach duchowych wstrząsnęła mną. Ujawniła też obecność fascynujących osobowości aktorskich. "Plac Bohaterów" ma pewne reżimy wiekowe i nie ze wszystkimi udało mi się popracować, ale ta współpraca była ożywcza. Dla całej grupy pierwszym ciekawym przeżyciem był casting.

Co zaciekawiło?

- Ludzie z niezwykle ciekawymi horyzontami, marzeniami, z osobistą filozofią, bo nie ukrywajmy, że na castingu to ludzie najbardziej mnie interesują. Wykonawca głównej roli, profesora Roberta Schustera, Valentinas Masalskis to wybitny aktor, powiedziałbym nawet, że jeden z najciekawszych aktorów światowych, osobowość podobnego formatu jak Michaił Czechow. On nie tylko gra, ale poszukuje i penetruje zarówno swoją kondycję aktorską jak i ludzką. Masalskis od jakiegoś czasu nie pracował z reżyserami, bo nie znajdował z nimi wspólnego języka. Ostrzegano mnie, że będziemy się pewnie bardzo kłócić, a nic takiego się nie zdarzyło. Współpraca toczyła się w pełnym porozumieniu i we wzajemnym wsłuchaniu. Masalskis miał mi równie dużo do zaproponowania, jak i ja jemu.

Było więcej takich odkryć?

- Zdecydowanie. Tak się cudownie złożyło, że wszyscy aktorzy obsadzeni w rolach weszli niezwykle głęboko w tekst. Odkrywaliśmy ten ostatni dramat Bernharda, który jest bardzo tajemniczy. Pomimo że jest tam tyle gadania, to w gruncie rzeczy przebiegi logiczne i psychologiczne zachodzą raczej pomiędzy przemilczeniami niż kwestiami. Każdy oprócz tego, co mówi, ma myśli, których nie wypowiada. Struktura tego dramatu bazuje na tym, że dopiero, kiedy ten tekst znajduje się w głowach i ustach aktorów, zaczynamy go odkrywać.

Dotarcie do prawdy w przemilczeniach?

- Czytając tekst, bardzo często dochodzi do takiego niepełnego zrozumienia czy znużenia, ponieważ nie za bardzo widzi się, w jaki sposób poszczególne kwestie są ze sobą połączone. Nie czuje się tej spójnej, wiodącej myśli, bo to nie jest dramat psychologiczny. Wydaje się, że Bernhard wybrał właśnie te tajemnice przemilczeń postaci. W Wilnie mieliśmy szansę na takie odkrycie. Wszyscy zakochaliśmy się w tym tekście, jego tajemnicach i ich rozszyfrowywaniu. Po tej współpracy mam ogromną potrzebę powrotu do tego tekstu tutaj w Polsce.

Przywykliśmy do tej głębi psychologicznej postaci w tekstach Bernharda. Recenzje po litewskiej premierze wskazują jednak na bardziej polityczny i aktualny wymiar sztuki.

- Wydawało mi się, że wiem, jaką ten tekst ma siłę rażenia. Jednak dopiero w momencie, gdy stał się jednością z ludzkimi osobowościami, ich energią, dramatem czy tragedią zyskał pełny wymiar. W dramacie pojawia się dybuk, zmarły bohater, którego fizycznie nie ma, a który emanuje ze wszystkich postaci. Każdy go gdzieś w sobie nosi, a w tych spotkaniach dochodzi do seansu spirytystycznego, wywoływania go. Zapłonem są motywy o ogromnej sile rażenia wobec tego nieutulonego widma faszyzmu w ludzkich duszach. Odkrywamy pozostałości, z których istnienia człowiek nie zdaje sobie sprawy, a których jest nosicielem jak jakiegoś wirusa. Prawdopodobnie to ta energia performatywna spirytystycznego seansu powoduje, że spektakl jest tak politycznie odbierany. Tak naprawdę w przeżyciu widza nie jest ważne, czego on się dowie i jakie zdanie sobie zapisze w pamięci tylko to, co go przeniknie w procesie identyfikacji, który jest tu bardzo tajemniczy.

Wspomniał pan o ponownym zakochaniu się w Bernhardzie. To chyba nieuniknione.

- Niestety tak. Nie ma mowy, żeby się spotkać ponownie z Bernhardem i żeby się ponownie w nim nie zakochać. To dla mnie ktoś fenomenalny i posiadający w sobie dziką, nierozpoznaną masę ludzkiego doświadczenia. Jego teksty zawierają w sobie tak nieprzebrane ilości tego, co ciemne i tajemnicze, że przy każdej realizacji dochodzi do nowych odkryć. Zaskakujące jest, że pomimo tego całego gadulstwa Bernharda najważniejszym rdzeniem duchowym jest to, co niewyrażone, niewypowiedziane. To morze gadania wokół jądra niewypowiedzianego milczenia zaczęło się już w "Kalkwerku". Bernhard tak dużo gada, a nie do końca szanuje to gadanie. To dla niego narzędzie myślenia, a nie sedno tego, co się chce powiedzieć. Przez to Bernhard zbliża się do Samuela Becketta, swojego wielkiego mistrza. Wielką tajemnicą jest też to, że nigdy do końca nie znamy tych tekstów, ponieważ za każdym razem, przy każdym ucieleśnieniu wprojektowują się w nie inne treści.

Jak prace Bernharda ewoluują?

- Wydaje mi się, że od samego początku każda książka była dla niego wielką, niesłychanie niebezpieczną podróżą na granicy osobniczej śmierci. Mówię to całkiem poważnie, ponieważ książki przypłacał pobytami w szpitalach. Nie jest tajemnicą, że Bernhard zmieniał domy w obsesyjny sposób, ponieważ każdy dom zużywał do swojego pisania. Gdy taki dom był już zużyty, zaczynał się w nim dusić.

Wydano niezwykłą korespondencję Thomasa Bernharda z Siegfriedem Unseldem, dyrektorem Suhrkamp Verlags, którą wypadałoby przetłumaczyć na język polski. Pokazuje ona pięcioletnią walkę Thomasa Bernharda z samym sobą o napisanie książki, która miała powstać w ciągu trzech miesięcy. Przy tym całkowicie odchodzi od początkowego projektu. Właściwie ta korespondencja wyznacza początki ich przyjaźni, w której Unseld staje się kimś w rodzaju akuszera kolejnych tekstów przyjaciela. Najrozmaitszymi chwytami - a to groźnymi, a to czułymi - obcował ze skrajnymi histeriami Thomasa Bernharda wokół jego pisania. Bernhard, pisząc o sposobie tworzenia, w "Kalkwerku" całkowicie się odsłania. Można powiedzieć, że ta jego ewolucja to stopniowe zdobywanie wciąż nowych rejonów, które wcześniej spowijał mrok.

Gdzie w Polsce mógłby powstać "Plac Bohaterów"?

- Automatycznie przychodzi do głowy jedyny teatr, z którym jestem w tej chwili zawodowo związany, czyli Teatr Polski we Wrocławiu. Mam tutaj jedno "ale". Poprzednim spektaklem, który tam przygotowywałem była "Wycinka" Bernharda i nie chciałbym "zabernhardzić" tego teatru. Zgłosiła się do mnie z zaproszeniem Gołda Tencer, dlatego biorę pod uwagę również Teatr Żydowski, który miał w tym roku świetny sezon

W grudniu będzie miała miejsce polska premiera spektaklu. Myśli pan, że ten odbiór spektaklu tutaj może być inny?

- Myślę, że Polska akurat w tym momencie staje się niezwykle aktualnym adresatem tych wszystkich treści. Czy zostanie odebrany pozytywnie? Czy negatywnie? Czy jako prowokacja? Zobaczymy.

"Plac Bohaterów" to pierwsza międzynarodowa koprodukcja "Boskiej Komedii".

- To jakiś wyłom w tradycji festiwalu, którego ideą jest prezentowanie i nagradzanie polskich spektakli, a samo uczestnictwo w konkursie festiwalowym jest dla teatrów nobilitacją. Dlatego zapytałem, na jakiej zasadzie ma być spektakl prezentowany, ponieważ nie wyobrażałem sobie władowania się w konkurs.

Trafiliście do Purgatorio, festiwalowego czyśćca.

- Myślę, że ten spektakl nadaje się do czyśćca, skoro nie może być w piekle. Do nieba z pewnością nie powinien się dostać.

Rozmawiała Gabriela Cagiel

Krystian Lupa - (ur. 1943 r.) polski reżyser teatralny, pedagog, dramaturg i tłumacz. Jeden z najbardziej cenionych reżyserów w Europie. W 2009 roku otrzymał Europejską Nagrodę Teatralną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji