Artykuły

Tadeusz Chmielewski. Wspomnienie

Minęło już 35 lat od jego śmierci, a ja stale nie mogę go zapomnieć. Byt wybitnym aktorem charakterystycznym. Rozpoczynał karierę w roku 1912, kiedy mnie jeszcze nie było na świecie. Występował w Warszawie, Kijowie i Poznaniu. Pracował z Leonem Schillerem i Arnoldem Szyfmanem. W latach 20. odnosił sukcesy w Teatrze Polskim w Poznaniu. Zdobył ogromny popularność, grając i reżyserując wiele sztuk, w których stworzył galerię znakomitych postaci. W latach 1933-39 występował na scenach teatrów warszawskich wchodzących w skład Towarzystwa Krzewienia Kultury Teatralnej (Polski, Narodowy, Mały, Nowy, Letni). Poznałem go w pierwszych miesiącach roku 1945. Zaraz po wojnie w Teatrze m.st. Warszawy, za dyrekcji Jana Mrozińskiego (dziś Teatr Powszechny). Oglądałem go jako Schnutzla w węgierskiej komedii Fodora "Mysz kościelna", którą grano pod zmienionym tytułem "Sekretarka pana prezesa" z Haliną Michalską w roli tytułowej. Bardzo mi się podobał. Razem zagraliśmy dopiero w kolejnej sztuce pt. {#re#3828}"Obcym wstęp wzbroniony"{/#} autorstwa znakomitej aktorki Heleny Buczyńskiej. Ale było to już za nowej dyrekcji Eugeniusza Poredy. Prapremiera odbyła się 3 września 1945 roku w nieistniejącym już Teatrze Małym przy ul. Marszałkowskiej, róg Hożej. W niewielkiej salce ocalałej po wojnie, długiej jak kiszka, na pierwszym piętrze. W sali tej przed wojną mieściło się trzeciorzędne kino Mignon. Akcję sztuki autorka umieściła w okupowanej Warszawie, w kawiarni, gdzie kelnerami byli aktorzy. Temat sztuki szalenie bliski warszawiakom ściągał do teatru tłumy. O bilety toczono boje i szukano protekcji wśród wykonawców. Sztuka miała ogromne powodzenie. Wzruszała widownię. Co chwila na sali słyszało się szloch i wyjmowanie chusteczek. Tadeusz Chmielewski grał w tym spektaklu niezbyt sympatycznego dyrektora. Ja - Janka, syna jednej z bohaterek sztuki. Po tej roli opuścił Warszawę. Wyjechał do Poznania. Dla porządku chciałbym przypomnieć, że Warszawa leżała wtedy w gruzach. Nie było mieszkań, wody i światła. Dlatego tylko nieliczni decydowali się na pozostanie w stolicy, gdzie warunki życia i bytowania były prymitywne. Dziś trudno to sobie wyobrazić. Poznań natomiast ocalał i nie miał tych problemów. Zbigniew Szczerbowski, dyrektor poznańskiego Teatru Nowego, już wtedy jako znakomity menedżer potrafił zdobywać pieniądze i ściągać do siebie najlepszych aktorów z całej Polski. Tak było z Tadeuszem. Szczerbowski przyjął go z otwartym ramionami. W Poznaniu spędził Tadeusz kilka lat. Do Warszawy powrócił w roku 1950 do Teatru Powszechnego za dyrekcji Karola Borowskiego. Tu widziałem jego dwie znakomite role, w których pokazał skalę swojego talentu. Jako Geldhab w {#re#5529}"Panu Geldhabie"{/#} Aleksandra Fredry, stylowy i stonowany, z dużą kulturą prowadził rolę. Sztukę reżyserował wytrawny majster teatralny Karol Borowski. Druga wybitna rola Tadeusza Chmielewskiego to Leon Puchalski - tytułowy dyrektor w {#re#5395}"Imieninach panu dyrektora"{/#} Zdzisława Skowrońskiego i Józefa Słotwińskiego. W połowie lat 50. opuścił Teatr Powszechny i zaangażował się do Teatru Domu Wojska Polskiego w Pałacu Kultury i Nauki przemianowanego później na Teatr Dramatyczny. Na otwarcie tej sceny w roku 1955 wystawiono "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego z jego udziałem w roli Księdza. Potem grał jeszcze Majora w "Damach i huzarach" Fredry. W sezonie 1957-58 zaangażował go dyr. Emil Chaberski do zespołu Teatru Klasycznego (obecnie Studio) i Rozmaitości. Tu ponownie spotkałem się z Tadeuszem. Graliśmy w kilku sztukach na obu scenach. Między innymi w "Umówionym dniu" T. Dybowskiego. Sztuka opowiadała o walce z caratem i strajku szkolnym w roku 1905. Tadeusz grał wysokiego rangą carskiego urzędnika, oprawcę. A ja z Tadziem Janczarem rewolucjonistów. W "Popasie króla jegomości" Grzymały-Siedleckiego zagrał Miecznika Kręgosławskiego, dając popis swojego nieokiełznanego talentu komediowego. Grałem z nim jeszcze w "Żeglarzu" Jerzego Szaniawskiego, gdzie stworzył ciekawą postać Przewodniczącego. W "Niepokoju przed podróżą" Jerzego Broszkiewicza był Antonim, a w "Dyplomatach" Zdzisława Skowrońskiego - Szpakowskim. W "Ondynie" Giraudoux z Joasią Jedlewską - zagrał Rybaka. Ponadto widziałem go jeszcze jako przepysznego Sobieniewskiego w znakomitym "Klubie kawalerów" Michała Bałuckiego, reżyserowanym przez Józefa Słotwińskiego, a także jako Szambelana Jowialskiego w "Panu Jowialskim" Aleksandra Fredry w reżyserii Emila. I jeszcze kiedy grał Chrypę w "Róży" Stefana Żeromskiego, a także jako Sforkę w "Horsztyńskim" Słowackiego i jako Chińczyka w ciekawej sztuce chińskiej "Burza" Taso Ju. We wrześniu 1968 przeszedł na emeryturę, zmarł w 1970 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji