Po festiwalu (fragm.)
Od pięciu lat dzięki szczęśliwemu pomysłowi, jakim okazał się coroczny Telewizyjny Festiwal Teatrów Dramatycznych, w miesiącach letnich, mimo sezonu urlopowego - nie jesteśmy skazani na posuchę ani na powtórzenia z telerecordingu; przeciwnie, otrzymujemy sporo, więcej nawet niż normalnie, ciekawych widowisk. W dodatku, podczas gdy w miesiącach jesienno - zimowych oglądamy przeważnie sztuki przygotowane przez warszawski ośrodek z udziałem aktorów stołecznych, w okresie festiwalu pojawiają się na ekranach telewizorów przedstawienia teatrów poza warszawskich, i to nie tylko z wielkich ośrodków życia teatralnego, jakim jest Kraków, ale i z mniejszych miast, jak Częstochowa i Lublin.
W tegorocznym, piątym już festiwalu, te właśnie teatry miały zdecydowaną przewagę ilościową, gdyż na czternaście przedstawień tylko jedno, "Mądremu biada" Gribojedowa, było dziełem teatru stołecznego. Wypada tu więc zgodzić się ze Stanisławem Kuszewskim, redaktorem naczelnym programów artystycznych telewizji, który, zapowiadając tegoroczny festiwal, powiedział: "jest to chyba dość wierne odbicie sytuacji w ostatnim sezonie, kiedy to teatry poza warszawskie konkurowały dość skutecznie teatrami stolicy". Dzięki tak szerokiej prezentacji teatrów terenowych, mogliśmy się przekonać, jak bujnie kwitnie życie teatralne w Polsce. Świadczył o tym nie tylko bardzo ambitny repertuar wielu teatrów poza stołecznych, ale także sporo interesujących koncepcji reżyserskich. Jedynie poziom gry aktorskiej - z wyjątkami - nie dorównywał na ogół teatrom warszawskim, ale przecież nie jest dla nikogo tajemnicą, że stolica potrafiła w ciągu przeszło dwudziestu lat ściągnąć najlepszych aktorów z Polski. Repertuar festiwalu - o ile mi wiadomo - w niewielkim stopniu zależy od organizatorów, a więc telewizji. Uzależniony jest od zgłoszeń teatrów, które proponują pozycje swego aktualnego repertuaru. Stąd pewna przypadkowość i brak wyraźnego profilu festiwalu. Wyrazem tego jest przygniatająca w tym roku przewaga sztuk klasycznych, zarówno obcych jak i polskich (choć z rodzimego repertuaru nie było np. ani jednego z naszych wielkich dramatów romantycznych), a co ważniejsze - brak współczesnego repertuaru polskiego...>>>
<<< Z wielkiego repertuaru klasycznego obronną ręką wyszła inscenizacja znakomitej sztuki Gribojedowa "Mądremu biada" (Teatr Dramatyczny w Warszawie). Żałować tylko można, że wady w instalacji mikrofonów spowodowały poważne usterki dźwięku.>>>