Artykuły

Młodzież pisze dla młodzieży

Ten eksperyment wydawniczy jest wart uwagi przede wszystkim ze względu na możliwość zetknięcia się z problemami, z którymi zmaga się dzisiejsza młodzież. Ponadto różnorodność form artystycznych, stosowanych przez autorki i autorów, zaskakuje pomysłowością i rozbudza wyobraźnię, by literackie próby dramatyczne ujrzeć na teatralnej scenie - o "Nowych Sztukach Młodzieży dla Młodzieży", wydanych przez Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu pisze Krzysztof Cicheński.

39. zeszytowi "Nowych Sztuk dla Dzieci i Młodzieży" towarzyszy suplement - zbiór tekstów, napisanych przez nastolatków, zatytułowany "Nowe Sztuki Młodzieży dla Młodzieży". Niedługie dramaty wyłonione zostały w kolejnych edycjach Konkursu na Miniaturę Teatralną, organizowanego przez Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu w latach 2013-2015. Ten eksperyment wydawniczy jest wart uwagi przede wszystkim ze względu na możliwość zetknięcia się z problemami, z którymi zmaga się dzisiejsza młodzież.

Tematy same w sobie nie zawsze są oryginalne, ale nie muszą - najważniejsze i najciekawsze bowiem są różne sposoby konstruowania obrazu współczesnej rzeczywistości, budowania konfliktów i przedstawiania świata wewnętrznego powoływanych na scenę postaci. W każdej z dziewięciu sztuk teatralnych autorki i autorzy wykorzystali odmienne strategie dramatopisarskie, niekiedy przywołujące skojarzenia z teatrem absurdu, bądź zawierające wyraziście poetyckie formy wypowiedzi czy oparte na schematach filozoficznej przypowieści z morałem. Dobór teatralnych chwytów i środków stylistycznych bywa intuicyjny (co wiele mówi o sposobie widzenia przez młodzież teatru jako medium), niekiedy jawnie i w przewrotny sposób inspirowany wielkimi dziełami dramatycznymi, przede wszystkim jednak niejednokrotnie zaskakująco oryginalny i pomysłowy.

W dramacie Zuzanny Bućko "48 godzin na dobę" kobieta z kilkuletnią córką odwiedzają w szpitalu ojca, który w wyniku wypadku zapadł w śpiączkę. Z mężczyzną nie ma kontaktu, choć w sposób naturalny staje się on adresatem wypowiedzi córki i żony. Temat sztuki konsekwentnie narzucił więc jej formę, którą stanowią wykorzystane w kilku scenach "jednostronne dialogi", zapisane przy pomocy oszczędnych, lirycznych urywków. Są to strzępy wspomnień, pretensji i żalu ze strony matki, a także nadziei i wiary w fantastyczne interpretacje trudnej rzeczywistości, których broni mała dziewczynka. Wyraziście zarysowane stany emocjonalne i niedopowiedziane, intrygujące historie stanowią oryginalną i dojrzałą całość.

Klaudia Ciepłucha w sztuce "W imię ojca" z rozmachem kreśli sceny przywodzące na myśl dzieła teatralne romantyków i młodopolskich modernistów - jej miniatura, zbudowana na kilku obrazach, rozrasta się wertykalnie, rozgrywa się w niesprecyzowanych warunkach czasoprzestrzennych, a nawet ontologicznych. Powoływanie metafizycznych postaci i światów posłużyło autorce do opowiedzenia historii intymnej i psychologicznie skomplikowanej, jaką jest relacja córki z ojcem. To zestawienie konwencji z tematem wydaje się nowatorskie, zwłaszcza w świetle współczesnych dyskursów humanistycznych. Oto bowiem w miejscu Konrada, Kordiana czy hrabiego Henryka, w samym centrum dramatycznego uniwersum, stoi niepewna, pozbawiona poczucia własnej wartości, zaczytana w dzieła z kanonu literatury polskiej dziewczyna, walcząca z własnym ojcem o prawo do istnienia, stanowienia o sobie. Możliwości interpretacyjnych jest wiele - od krytycznej wobec kanonów literackich i kulturowych refleksji feministycznej, przez psychoanalityczne próby rozwikłania zastosowanych typów symbolicznych, aż po ironiczną, postmodernistyczną niemalże grę z dziełami przywołanych w sztuce wieszczów i ich zgubnym oddziaływaniem. Także dla teatru dramat Ciepłuchy stanowi niemałe wyzwanie, by choćby w konstrukcji przestrzeni czy podziale ról oddać wizję widowiska totalnego zderzonego z młodzieńczym, jednostkowym doświadczeniem odrzucenia i niezrozumienia.

Sztuka Zuzanny Ciosmak pod tytułem "888 dni bycia pomnikiem" to współczesna przypowieść filozoficzna, której struktura opiera się na odliczaniu kolejnych dni, aż do wyczekiwanego "dnia zero", w którym pojawia się morał. Prosta refleksja, że ów magiczny moment okazał się taki sam jak wszystkie poprzednie, rozczarowuje głównego bohatera, odbiorcę zaś przestrzega przed naiwnym oczekiwaniem na nieznane. Człowiek może stać się pomnikiem - tkwiącym w martwym puncie, przyglądającym się biernie światu. Kolejne dni stanowią odrębne sceny, sytuacje wzajemnie ze sobą niepowiązane. Dzieją się na oczach odliczającego dni Viktora, tytułowego pomnika, a po każdej z nich pozostaje jakiś ślad. W końcu powstaje jakby katalog osób, zachowań i różnych modeli funkcjonowania człowieka w zabieganym społeczeństwie. Ta realistyczna relacja ze współczesności ujęta w symboliczną ramę opowieści może być ciekawą propozycją dla młodych zespołów teatralnych.

W bardzo podobnym kierunku zmierza Agnieszka Jabłońska w sztuce "A co jeśli", kreśląc portret bohaterki, która odkłada działanie na potem - "na jutro" - tkwiąc w biernym oczekiwaniu, istnieniu zamkniętym w czterech ścianach pokoju nastolatki. Jej problemy są typowe - nieporozumienia rodzinne, brak akceptacji własnego ciała (absurdalny dialog dziewczyny ze Stanikiem i Majtkami), problemy w szkole, zmęczenie i rutyna oraz naiwne marzenia o księciu z bajki, który dziś jest sławnym aktorem. Ironiczny epilog, w którym bohaterka rozpoczyna kolejny dzień tak samo, jak każdy poprzedni, nie jest pouczającym morałem tylko raczej drwiną, ukazującą bezsens tkwienia w martwym punkcie, za co odpowiedzialność ostatecznie ponosi się samemu.

Typową sytuację współczesnego nastolatka przedstawia także Karolina Kaleta w dramacie pod tytułem "Z nurtem". Główny bohater, Paweł, wbrew własnej woli sterowany jest przez wymagających rodziców. Szkoła, olimpiady z różnych przedmiotów, plany na przyszłość, kariera, odpowiedzialność i brak czasu na przyjemności zamieniają jego życie w kierat, któremu trudno się przeciwstawić. Efektem są stany depresyjne i marzenie o jedynej, kompulsywnej przyjemności nurkowania w basenie i wstrzymywania powietrza. Realistyczna forma dramatyczna jest spójna z tematem - akcja toczy się bez przełomowych zwrotów, zgodnie z tytułem przebiega "z nurtem". Tę obyczajową opowieść otwiera i zamyka wypowiedź głosu, nieprzypisanego żadnej z postaci scenicznych, pełniącego rolę narratora i spinającego całość metadramatyczną klamrą. Z tego komentarza wyłania się ironiczny dystans wobec opisanej historii, który odzwierciedla być może niebezpieczne w skutkach pobłażanie, z jakim traktowane są podobne problemy "zwykłych" nastolatków.

Czarną - bohaterką sztuki "Możesz umrzeć w butach, które masz na sobie" Lidii Karbowskiej - owładnęły myśli samobójcze. Autorka jako jedyną przyczynę jej stanu psychicznego czyni poetycką frazę, powtarzaną kilkakrotnie (i do znudzenia), jakoby oplatał ją od wewnątrz swoją siecią pająk. To pozwala uniknąć łatwych rozstrzygnięć, szukania przyczyny w typowych konfliktach młodzieży z rodzicami, szkołą czy rówieśnikami. Ważniejszy dysonans powstaje pomiędzy indywidualną świadomością bohaterki a otaczającą, zakłamaną rzeczywistością. Przewrotne reality show, w którym o życie Czarnej (niemalże jak o duszę) walczą dwie grupy zwolenników i przeciwników samobójstwa, stanowi bliską współczesnemu odbiorcy formę budowania sporu. Jednocześnie pozwala ukazać skalę hipokryzji w skandowaniu do kamer i pod publiczkę haseł wypisanych na sztandarach czy t-shirtach uczestników współczesnych marszów i manifestacji. Krytyczna refleksja autorki, wymierzona zarówno w narracje kreowane przez media, jak i w bezsens popadania w mroczny, wewnętrzny świat, który usprawiedliwia niechęć do życia, jest przenikliwa i wyraziście rozpisana na osoby dramatu.

Monika Prokulewicz w sztuce "Przystanek" zadbała o zgodność miejsca i czasu - całość dotyczy kilkudziesięciu minut spędzonych na przystanku autobusowym przez trójkę nastolatków. Zatarciu ulega jednak akcja, niczym w "Czekając na Godota" Becketta jest ona pozorna - w dramacie nic tak naprawdę się nie dzieje. Ponadto dialogi, zamiast antagonizować bohaterów, przybierają formę luźnej konwersacji i przeplatane są uwagami na temat spóźniającego się autobusu, który do samego końca sztuki (jak u Becketta) nie nadjeżdża. W typowym dla współczesnych licealistów, skrupulatnie zaplanowanym harmonogramie lekcji, korepetycji i treningów pojawia się zdarzenie losowe, które krzyżuje ich plany. Bohaterowie dyskutują na tematy typowe dla nastolatków - snują plany na przyszłość, popadając w schematy myślenia o karierze i sukcesie. W tym ślepym podążaniu utartymi ścieżkami jedynym ratunkiem może okazać się spóźniony autobus - przypadek, który pozwala wsłuchać się w swój głos, skonfrontować go z innymi i złapać dystans.

Wojciech Sławnikowski posłużył się sytuacyjnym absurdem w prostym i efektownym dramacie "W domowym zaciszu". Rodzice, zmartwieni słabymi ocenami syna, piętrzą upomnienia, przemowy motywujące i zastraszające dopóty, dopóki nie okazuje się, że milczący dotąd młodzieniec jest geniuszem matematycznym. W dodatku zaplanował on całą swoją karierę wbrew utartym schematom sukcesu i spełnienia, które do znudzenia wpajane są nastolatkom. Swoim bezczelnym pragmatyzmem i obojętnością wprawił rodziców w bezradne zdumienie i niejako wydostał się spod ich rodzicielskiej władzy.

Sztuka Karoliny Wicherek "Nie ma w nas miłości" to kolejny dramat o metafizycznej konstrukcji - nad światem ludzkim, w którym dzieją się sceny rodzajowe, zniekształcone absurdem i komizmem rodem z "Tanga" Sławomira Mrożka, czuwają bogowie, komentujący efekt aktu stworzenia i powątpiewający w swój demiurgiczny sukces. Rozczarowani stwórcy sterują osobami dramatu, czyniąc z nich bezwolne marionetki z ambicjami samostanowienia. Autorka, w myśl zasady by bawiąc uczyć, podstawia publiczności krzywe zwierciadło, ukazując małostkowość powierzchownej, niemalże serialowej egzystencji bohaterów, obserwowanych z góry przez sprzeczających się Boginię i Boga, którzy ostatecznie okazują się niewiele różnić od ludzi.

Niektóre z dramatów, zamieszczonych w zbiorze Nowe Sztuki Młodzieży dla Młodzieży, zostały wykonane w formie czytania w ramach projektu Centrum Sztuki Dziecka "Scena Czytana" na deskach Sceny Wspólnej w Poznaniu. Ożywione dyskusje, które w czasie tych spotkań prowadziłem z gimnazjalną i licealną publicznością, stanowią niezbity dowód sukcesu młodych autorów, tym bardziej zasługujących na profesjonalną publikację. Zdarzyło się także, że miniatura teatralna, zestawiona ze sztuką profesjonalnego i dorosłego autora, okazała się znacznie bliższa zgromadzonej na widowni młodzieży. Za każdym razem teksty te sprowokowały liczne, wsparte ich własnym doświadczeniem refleksje wokół tematu sztuki.

Zbiór miniatur teatralnych, pisanych przez młodych autorów stanowi niepowtarzalną okazję zetknięcia się ze zróżnicowaną, bogatą i wrażliwą na współczesność perspektywą dzisiejszych nastolatków. Ponadto różnorodność form artystycznych, stosowanych przez autorki i autorów, zaskakuje pomysłowością i rozbudza wyobraźnię, by literackie próby dramatyczne ujrzeć na teatralnej scenie. Teksty te mogą być z pewnością pomocą dla twórców teatru dla młodzieży - nie tylko dramatopisarzy, ale także reżyserów, zwłaszcza stawiających pierwsze kroki w tej materii. Teatralny gust współczesnej młodzieży nie jest oczywisty i nie sprowadza się wcale do potrzeby łatwego utożsamienia odbiorcy z realistycznie przedstawionym światem i bohaterami.

Te dziewięć krótkich dramatów jest zaproszeniem do eksperymentowania z teatralną umownością, symbolicznym i skrótowym powoływaniem bytów i zdarzeń, konfrontowaniem wartości i postaw indywidualnych z przekazem uniwersalnym czy masowym wyobrażeniem. Teatr, będący wyzwaniem intelektualnym dla publiczności jest szczególnie wartościowy, a w przypadku teatru dla młodzieży wydaje mi się, że jest jedynym, który zasługuje na uwagę. Młodzi twórcy udowadniają, że warto podjąć próbę zrozumienia otaczającej rzeczywistości i samych siebie poprzez dramat - formę, w której ścierają się różne racje, powstają szczególne warunki i zasady funkcjonowania świata i postaci, rozgrywają się sceny hipotetycznie możliwe lub zupełnie nieprawdopodobne.

Myślę, że to, co szczególnie interesuje autorów, to szansa zbudowania wypowiedzi otwartej na wielość interpretacji i uniknięcia tym samym jasnej deklaracji w sprawach istotnych. Młodzieńcza niepewność przeradza się tym samym w twórcze poszukiwanie. Myślę, że ten zbiór może stać się inspiracją dla czytelników w tej poszukującej postawie, a także motywacją dla tych, którzy także piszą, by ujawnili swoje próby dramatyczne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji