Artykuły

Kiedy po raz pierwszy

- W sześć tygodni objechaliśmy autokarem Kanadę i Stany Zjednoczone. Żyłam jak w bajce. Codziennie oglądałam coś nowego. Wodospad Niagara, grób Kennedy'ego w Waszyngtonie, Manhattan w Nowym Jorku - podróż kabaretu Dudek za ocean w 1971 r. wspomina aktorka TERESA LIPOWSKA.

Pierwsza miłość, rola, zdarzenie... To, co dzieje się po raz pierwszy, ma smak niespodzianki. Wracamy do tych chwil, pozostawiają w nas niezatarte wspomnienia. Które z takich zdarzeń zapamiętali goście naszej rubryki?

Teresa Lipowska: Kiedy po raz pierwszy wyruszyłam w podróż za ocean. Był 1971 rok. Ja byłam piękna młoda. Polska siermiężna i szara, a Ameryka jawiła mi się jako bajkowa kraina.

Współpracowałam z kabaretem Dudek, w którym królowali Wiesław Gołas, Jan Kobuszewski, Irena Kwiatkowska, Bronisław Pawlik. Kiedy okazało się, że zespół wybiera się do Ameryki na występy, strasznie im zazdrościłam. A tu nagle dzwoni do mnie Dudek z zapytaniem, czy bym się z nimi nie wybrała, bo jedna z koleżanek nie może jechać. Szalałam z radości!

Kiedy dotarłam do portu w Gdyni i ujrzałam "Batorego", zaniemówiłam z wrażenia. Nigdy nie widziałam takiej "pływającej kamienicy". Już samo wejście po niesamowicie długim trapie było dla mnie niezwykłym przeżyciem. Prawie nieprzytomna z wrażenia dotarłam na górny pokład i spojrzałam w dół. Zobaczyłam tłum, a także mojego męża. Pokiwałam mu na pożegnanie.

Syrena zawyła i powoli odbijaliśmy. Po jakimś czasie już nie było widać nawet skrawka lądu. Tylko woda i woda. Czułam, że jestem uwięziona, ale to było cudowne więzienie. Wszystko, co zostało na lądzie, stało się nieważne. Jedenaście dni nierealnego życia. Nasz kabaret był podejmowany w iście królewski sposób przez samego kapitana statku. Ja, skromna dziewczyna, która dotychczas mało bywała, nagle uczestniczyłam w niekończącym się bankiecie. Po raz pierwszy usługiwali mi kelnerzy, kłaniając się do ziemi i podając płonące lody. Wieczorami tańczyłam na dancingach. Z nieżyjącą już Anitą Dymszówną szalałyśmy na parkietach. Wschody słońca zastawały nas w night-clubach. Daliśmy koncert dla załogi, który spotkał się z owacyjnym przyjęciem. Czułam się jak nigdy dotąd. Z żalem żegnałam się z załogą "Batorego", kiedy dopłynęliśmy do portu w Montrealu.

Potem w sześć tygodni objechaliśmy autokarem Kanadę i Stany Zjednoczone. Żyłam jak w bajce. Codziennie oglądałam coś nowego. Wodospad Niagara, grób Kennedy'ego w Waszyngtonie, Manhattan w Nowym Jorku.

To było moje pierwsze wejście do innego świata. Pierwsze spotkanie z wielką Ameryką. Z jej przyrodą i z jej drapaczami chmur. Wszystko mi się podobało. Wszystko było inne. Ludzie też byli inni. Uśmiechnięci i rozluźnieni. Szalałam po sklepach, choć nie miałam za wiele gotówki, ale kolorowe wystawy wabiły. Na przecenach kupiłam sobie mnóstwo ciuchów w modnym fioletowym kolorze. Również pidżamę, koszulę nocną i szlafrok. Przyjechałam cała fioletowa i zrobiłam w Polsce furorę.

Ale droga powrotna "Batorym" już nie była taka wspaniała. Morze było rozhuśtane i miałam już dosyć balowania. To, co było bajką, teraz stało się smutną koniecznością. Wtedy też zrozumiałam, że to, co dzieje się po raz pierwszy, wydaje się cudowne, powtórzone traci swój blask.

***

Teresa Lipowska od pięciu lat wciela się w postać Barbary Mostowiak w serialu "M jak Miłość...", dzięki tej roli w 2004 roku zdobyła Tele Ekran. Przez wiele lat była związana z kabaretem Dudek, Teatrem Nowym i Teatrem Syrena.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji