Artykuły

"Teatr okrucieństwa" z drugiej ręki

Sztuka "Wieczór morderców" napi­sana jest według najlepszych wzo­rów współczesnej dramaturgii. Kubańczyk José Triana znajdował się pod nieskrywanym wrażeniem "Pokojó­wek" Geneta. Mieszczański salon. Trzy osoby, bezustanna zmiana płaszczyzn narracji uzyskana poprzez wcielanie się bohaterów sztuki w różne postaci. Oni też demonstrują zdarzenia rzeczywiste i urojone. U Geneta, pod nieobecność Pani, Pokojówki próbują zakazanych im społeczną konwencją gestów właściciel­ki. Triana pozwolił swoim postaciom odprawić psychoanalityczny seans. Troje niedojrzałych ludzi próbuje gestu zabój­stwa rodziców, w których widzi źródła swych młodzieńczych kompleksów. W akcie drugim, który jest aranżowanym przez nich samych przewodem sądowym, bohaterzy starają się dociec przyczyn swojej życiowej zależności, niepowodzeń i rozczarowań. Na zakończenie seansu Lolo wyznaje, mimo wszystko, trudną miłość do kołtuńskich rodziców. Wanda Laskowska uwierzyła w literę sztuki. Potraktowała serio konflikt po­koleń i nawet jakby solidaryzowała się z "młodocianymi" (wiek bohaterów oko­ło 20 lat). Ale czy sztuka nie zyskałaby na ostrości, gdyby przesunąć wiek po­staci w kierunku dojrzałości, dać im na przykład lata "Wałkoniów" Fellinie­go i ich prawdziwie zniewolone biogra­fie? Satyra byłaby wtedy obosieczna. Zabrakło także przedstawieniu (z po­wodu "metaforycznej" scenografii Zofii Wierchowicz, zresztą w swym antyestetyzmie ładnej) wyraźnie antymieszczańskiego adresu. Salon wyobrażony został na kształt kafkowskiej rupieciarni-nory. Był w najlepszym razie egzotycznym strychem pobudzającym wyobraźnię nie­letnich w kierunku drastycznych marzeń i zabaw. I jeszcze jeden zarzut. Sztuka ta nie ma nic wspólnego z tak zwanym teatrem okrucieństwa, z jego uroczystym, hierarchizowanym gestem i rytualnymi ekscesami. Można ją zrozumieć i wytłumaczyć przy pomocy kilku zbanalizowanych twierdzeń psychologii ana­litycznej. Zasadza się na znanej po­wszechnie obserwacji przechodzenia nie­zobowiązującej gry-zabawy w rzeczy­wistość, choćby tylko psychiczną. Gra, która jest tylko intencyjnym wykrocze­niem, stopniowo wciąga i wymaga coraz większej szczerości emocjonalnego zaan­gażowania. Laskowska uwiedziona pozo­rami "okrucieństwa" tej gry rozpoczęła ją prawie od kulminacji napięć. Aktorzy grali cały czas na krzyku i w nerwo­wych drgawkach. Z ulgą przyjmowali­śmy spokojniej wygłaszany tekst. Po­mimo źle rozplanowanych emocji wy­nikłych z tego aktorskich trudności Katarzyna Łaniewska, Halina Dobrowol­ska i Maciej Damięcki (debiut aktorski) zadziwiali sprawnością fizyczną i pre­cyzyjnym wykonaniem zamierzeń reży­sera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji