Artykuły

W piekle psychoanalizy

WIECZÓR ZBRODNIARZY" pi­sarza kubańskiego JOSEGO TRIANY, wystawiony na SA­LI PRÓB TEATRU DRAMA­TYCZNEGO WARSZAWY w prze­kładzie G. KOLIŃSKIEGO, reżyserii W. LASKOWSKIEJ i scenografii Z. WIERCHOWICZ, jest napisany według znanej recepty, którą zasto­sowały u nas przed kilku laty autor­ki pamiętnego "Bolera". W obu tych sztukach metodą pokrewnego persyflażu mamy przedstawione, jak mło­dzież bawi się w kryminał i jak przy tej okazji ujawnia swoje kom­pleksy i ciche marzenia, również zbrodnicze.

Trudno dla "Wieczoru zbrodniarzy" znaleźć lepszy rodzimy odpowiednik jak owo "Bolero". Daje to właści­wą miarę dzieła. Zauważmy, że "Wieczór zbrodniarzy" wypłynął ja­ko owoc konkursu dramaturgicznego dla krajów Ameryki Łacińskiej zor­ganizowanego w Hawanie. Podobnie "Bolero" zyskało, zdaje się, I na­grodę na konkursie dramaturgicznym w Krakowie. Choć zasięg konkursu hawańskiego obejmował połowę Ameryki, zaś zasięg konkursu kra­kowskiego tylko jeden kraj europej­ski, sądzę, że ilość współzawodni­ków nie była różnego rzędu, zaś poziom ich nie inny, wobec uniformizmu światowego. Skoro znaleźliśmy właściwą mia­rę, możemy dodać, że "Wieczór zbrodniarzy" wydaje się prymitywniejszy od "Bolera", co nie powin­no dziwić, ale w zamian ma w sobie więcej tak zwanego "żywego mięsa". Przedstawia prawdziwą rozpacz w rodzinie "strasznych mieszczan", a ściślej drobnych mieszczan z pre­tensjami do lepszego życia i poku­sami. Kompozycyjnie zostało to osią­gnięte w drodze teatru w teatrze.

Trzy osoby sztuki: Lolo, grany przez MACIEJA DAMIĘCKIEGO, Ku­ka grana przez KATARZYNĘ ŁANIEWSKĄ i Beba, grana przez HALINĘ DOBROWOLSKĄ wcielają się w wiele postaci. Zasadniczo są trój­ką mniej więcej dwudziestolatków, ale przedstawiają także swoje ukry­te marzenia, np. żeby zamordować tatusia i mamusię), parodiują rodzi­ców, znajomych, sędziego, prokura­tora, policjantów, siebie w różnym wieku, tudzież po śmierci. Daje to bardzo duże pole do popisu aktor­skiego, i ani Łaniewska, ani Dobro­wolska, ani Damięcki go nic mar­nują. Są chwilami tak sugestywni, że dostrzega się w nich niejedną z po­spolicie spotykanych osób, zarów­no starszych, jak młodszych.

Toteż dla śledzenia ich gry warto dotrwać do końca mniej niż dwu­godzinnego przedstawienia i nie iść za przykładem niektórych widzów, opuszczających teatr na przerwie, lub nawet podczas akcji, pewnie zirytowanych iście freudowskim grze­baniem się w kryminaliach. W re­zultacie owi niecierpliwi nie doczekują prawidłowej pedagogicznie poin­ty, bez której sztuka nie miałaby szans na żadnym konkursie z juro­rami poczuwającymi się do społecz­nej odpowiedzialności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji