Dzieci, źle się bawicie!
POWTARZAJĄCY się ostatnio w literaturze całego świata motyw konfliktu pomiędzy pokoleniami,niemożności porozumienia się dzieci z rodzicami,frustracji młodzieży posłużył młodemu kubańskiemu pisarzowi Jose Triana, laureatowi konkursu i krajów Ameryki Łacińskiej w roku 1965, do stworzenia sztuki dramatycznej pod sensacyjno-kryminalnym tytułem "Wieczór zbrodniarzy". Sztuki, zabarwionej, okrucieństwem, w której te właśnie zagadnienia trzymają się na krawędzi pomiędzy rzeczywistością a fantazją. Widzimy w niej połączenie graniczącego z naturalizmem realizmu z sytuacjami wręcz nieprawdopodobnymi jak gdyby "stawianymi na głowie". Program głosi, że gra trójka aktorów uosabiających (dwie siostry i brata i istotnie widzimy na scenie tylko troje artystów. Ale osób działających w sztuce jest znacznie więcej i ci sami młodzi aktorzy wcielają się i w role rodziców, gości, policji, prokuratora, czy sędziego, bynajmniej nie zmieniając swej charakteryzacji. Na tym między innymi polega owo "stawianie na głowie", czy jak kto woli, udziwnianie akcji. Autor trzyma też widzów w niepewności, gdy chodzi o sprawę najważniejszą: czy syn istotnie zamordował rodziców, czy też tylko bawi się niewinnie z siostrzyczkami w ojco- i matkobójstwo i jego konsekwencje. Należałoby się przychylić raczej do tej drugiej ewentualności. I tu nasuwa się nieuchronnie uwaga: "Dzieci, źle się bawicie!"
Zabawa jest przykra i nawet chwilami mocno szokująca, a nowatorstwem sztuki oraz wartością przedstawienia jest odtwarzanie akcji wieloosobowej przez troje aktorów i to w naszym Teatrze Dramatycznymi wykonane bardzo pomysłowo. Maciej Damięcki w roli Lola naczelnego "zbrodniarza", uosobienia buntu młodzieńczego, bezczelności i cynizmu, Katarzyna Łaniewska jako Kuka, jedyna z trójki stająca w konfliktach, po stronie rodziców, oraz Halina Dobrowolska jako Beba - z całą swobodą przerzucali się w oczach widzów, z tych swoich ról w całkiem inne wcielenia nawet w, ludzi starych, jak rodzice czy goście, co z pewnością było niełatwym eksperymentem, a udawało się wręcz znakomicie.
"Wieczór zbrodniarzy" to pierwsza bodaj sztuka kubańska, ukazana na naszych scenach, mimo że teatr, ten ma swoje stare tradycje i ostatnio żywy ruch teatralny w Hawanie. Z tego względu wystawienie sztuki: jednego z najwybitniejszych przedstawicieli młodego kubańskiego pokolenia było słuszne. Inna sprawa, że sztuka jest przykra, okrutna i pozostawia posmak okropności.
Scenografia Zofii Wierchowicz starała się podkreślić całkowity rozkład środowiska mieszczańskiego, w jakim rozgrywa się akcja, ukazując umyślnie odrażające wnętrzne, ni to mieszkania, ni piwnicy, gotowej na przyjęcie zwłok zamordowanych. Reżyser Wanda Laskowska dokonała wraz z aktorami niełatwego zadania uporządkowania zaskakujących przeobrażeń postaci tak, by spektakl był prawdopodobny.