Artykuły

Jak obrabować bank

Obiegowe wyobrażenie o przedstawicielach różnych narodów nieraz już były te­matem eksploatowanym przez humorystów. Francuzi do­kuczają Anglikom, Anglicy Fran­cuzom, ci i owi przypinają łatki Włochom, zdarzają się żarty i na nasz temat. Ale najlepiej chyba jest, kiedy sami z siebie żartu­jemy i inne nacje czynią to sa­mo w stosunku do siebie. Przynajmniej jest okazja poznać ry­sy charakterystyczne danego spo­łeczeństwa jego tradycje i kul­turę życia codziennego. Nic więc też dziwnego, że komedia "Jak obrabować bank" napisana przez włoskiego pisarza, Samy Fayada, nawiązująca do cech narodowych mieszkańców Neapolu, zbudowa­na na zręcznym, ale i jednocześ­nie absurdalnym pomyśle, zdoby­ła sobie powodzenie w wielu tea­trach zagranicznych.

Neapolitańczycy w tej komedii nie odbiegają wprawdzie od tych wyobrażeń, które już dawniej ugruntował film, literatura, a na­wet tradycja teatralna. W zasa­dzie nic nowego się o nich nie dowiadujemy. Autor wykorzystuje więc materiał "charakterologicz­ny", elementy obyczajowości i tradycyjną barwność życia mie­szkańców południowego miasta dla zbudowania jeszcze jednej komedii, w której rzeczą najważniejszą jest umiejętność poprowa­dzenia intrygi, dowcip sytuacyjny i słowny.

Wartość poznawcza tego utwo­ru, jego tendencja społeczna czy ładunek wiedzy o człowieku są minimalne. Można by więc po­wiedzieć, że utwór ten jest pro­duktem przemysłu rozrywkowoego nie mającym zbyt wiele wspólne­go z wartościową literaturą dra­matyczną. Jedno co w nim jest oryginalne to pomysł wykorzysta­nia w komedii obyczajowej kon­strukcji powieści kryminalnej. I potraktowanie warstwy sensacyjnej w sposób ironiczny i żartobliwy.

Jak każdy dobry wyrób prze­mysłu rozrywkowego tak i kome­dia włoskiego autora stwarza aktorom możliwości pokazania charakterystycznych sylwetek przy użyciu możliwie szerokiej gamy środków wyrazu aktorskie­go. Reżyserowi zaś taka sztuka daje sposobność do popisania się umiejętnością puszczenia w ruch maszynki do wywoływania śmie­chu, mnożenia zabawnych pomy­słów, budowania spięć komicz­nych, wykazania się zaletami dobrego smaku, umiejętnościami trzymania w ryzach tych wykonawców, którzy by mieli ochotę przypodobać się publiczności nie zawsze wysokiej próby artysty­cznej "gierkami".

W przedstawieniu, które poka­zuje Teatr Powszechny, niby wszystkie te elementy dobrej ro­boty komediowej są na scenie zauważalne, a przecież brakuje tej realizacji konsekwencji w na­rastaniu efektów komicznych i jednolitości stylu. Spotykamy tu wiele prawdziwie zabawnych fragmentów,zadziornie nakreślo­ne role, ale też jest sporo pu­stych miejsc, mimo ostrego tem­pa w jakim sztuka jest grana wyczuwa się dłużyzny, zauważa słabości tekstu rozciągniętego tro­chę sztucznie na trzy akty. Być może zabrakło twórcom spektaklu pomysłu na jakiś zabieg stylistyczny, przyjęcie na przykład konwencji filmowej bur­leski, czy farsy rodem z kome­dii dell`arte. Dlatego też może wy­konawcy głównych ról grają swo­je postacie w bardzo różnych stylistykach. LEON NIEMCZYK, jako głowa rodu Capece, gra jakby współczuł swej postaci, że musi być śmieszna, stara się na poważnie rozśmieszyć publiczność, co tu i ówdzie przynosi zamierzo­ny efekt. CZESŁAW PRZYBYŁA znowu, w roli dziadka, tworzy postać farsową bazując na grun­cie realistycznej karykatury, jest "prawdziwy" i nieodparcie śmie­szny. W styl groteski uderzają JANUSZ KUBICKI i ZBIGNIEW NIEWCZAS, stając - jak to się mówi - zupełnie obok granych postaci, czyniąc z nich przedmiot szyderstwa. JADWIGA ANDRZE­JEWSKA z kolei, najbardziej zresztą trafiając, jak mi się zda­je - we właściwy ton, gra swo­ją Wdowę Altavilla na granicy czystego absurdu i prawdopodo­bieństwa psychologicznego.

Na miarę zadań wyznaczonych przez autora sztuki grają swoje role HALINA PAWŁOWICZ. JE­RZY SZPUNAR, HANNA MOLEN­DA i MIECZYSŁAW SZARGAN.

Pochwalić trzeba scenografię w tym przedstawieniu, solidną w po­traktowaniu realiów miejsca ak­cji, a przecież podkreślającą dy­stans do całej sprawy. Monumentalność wnętrza banku, przesad­ny połysk białych kolumn, masywność drzwi do sejfu w kon­traście z niefrasobliwością afery rozwijanej przez Agostino Cape­ce i jego rodzinkę daje prawdzi­wie komiczny efekt.

Nie zalecałbym komedii "Jak obrabować bank" jako instrukta­żu dla włamywacza in spe, ale oso­bom, które lubią się pośmiać, nie zawsze się zastanawiając z czego, mogę polecić z czystym sumie­niem...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji