Artykuły

Warszawa. Komu przeszkadzają "„Cwaniary"?

Spektakl według książki "Cwaniary" Sylwii Chutnik w reżyserii Agnieszki Glińskiej to jedna z najbardziej oczekiwanych premier tego sezonu. Niespodziewanie dyrektor Teatru Studio odwołał próby.

Roman Osadnik, dyrektor naczelny Teatru Studio, decyzję o odwołaniu prób i przeniesieniu premiery "Cwaniar" na inny, bliżej nieokreślony termin, podjął nagle, nie konsultując tego z reżyserką spektaklu i dyrektorką artystyczną teatru Agnieszką Glińską. Zaskoczony jest Bartosz Szydłowski, dyrektor krakowskiego festiwalu Boska Komedia. "Cwaniary" miały być wydarzeniem tegorocznej edycji. Festiwal, jako koproducent przedstawienia, zobowiązał się współfinansować produkcję prawie w połowie. Premiera planowana była w grudniu w Krakowie, a w styczniu w Teatrze Studio.

Bartosz Szydłowski wciąż ma nadzieję, że Roman Osadnik zmieni zdanie. - To ostatni moment, żeby przywrócić tytuł do programu - zastrzega.

Decyzja jednoosobowa

Jako główny powód odwołania prób Roman Osadnik wskazuje zwolnienie lekarskie Agnieszki Glińskiej i to, że nie podpisała ona umowy z teatrem.

- Nie miałem wyjścia. Agnieszka Glińska jest na zwolnieniu lekarskim i nie wiem, czy zdąży z premierą. Odpowiadam za cały teatr. Nie mogę pozwolić na rozpoczęcie pracy nad spektaklem, nie mając podpisanej umowy z reżyserką. Jeśli w ciągu najbliższych dni Agnieszka Glińska podpisze umowę, mogę przywrócić pierwotny termin, bo mnie też bardzo zależy na tej premierze - mówi Roman Osadnik.

Agnieszka Glińska nie może uwierzyć w takie tłumaczenie.

- Często zdarza się, że twórcy w teatrach rozpoczynają pracę bez podpisanych umów - podkreśla Agnieszka Glińska. I dodaje, że wielokrotnie podpisywała takie umowy nawet podczas zaawansowanych prób. - Jako dyrektor artystyczny nie wyobrażam sobie, że mogłabym zawieść zespół i nie doprowadzić do premiery. Próbowałam negocjować kształt umowy, w odpowiedzi otrzymałam mejla z decyzją o odwołaniu prób i wycofaniu się z udziału w Boskiej Komedii. Nikt z zaproszonych do współpracy twórców nie otrzymał jeszcze propozycji umowy. Umowę podpisała jedynie autorka adaptacji.

Reżyserka jest na zwolnieniu już tylko do połowy przyszłego tygodnia. Pod jej nieobecność zaplanowane były próby muzyczne, które dyrektor Osadnik odwołał.

Szefowa artystyczna Teatru Studio napisała oświadczenie, które rozesłała do zespołu zaproszonego do pracy nad "Cwaniarami". - Napisałam, że decyzja dyrektora jest jednoosobowa i podjęta wbrew mojej woli i że nie jest prawdą, jakoby moje zwolnienie i krótki czas realizacji były przeszkodą w przygotowaniu tej premiery w terminie. We wrześniu odbyłam rozmowę z szefem festiwalu Boska Komedia. Ustaliliśmy tryb pracy. Dyrektor Osadnik znał te ustalenia i zaakceptował je. Decyzja o odwołaniu naszego udziału w festiwalu naraża teatr na stratę 100 tys. zł na produkcję przedstawienia, co podaje w wątpliwość sugestie o "powróceniu do tytułu w bardziej sprzyjającym czasie", gdyż nasz teatralny budżet nie dźwignie tych dodatkowych 100 tysięcy. Uważam, że decyzja ta godzi w moje dobre imię jako dyrektora artystycznego Teatru Studio.

Zaskoczona jest też Sylwia Chutnik, autorka "Cwaniar". - Dyrektor nie poinformował mnie o zmianach - mówi pisarka. - Odwoływanie przedstawienia na pół godziny przed pierwszą próbą jest co najmniej dziwne. Jestem osobą spoza środowiska teatralnego i nie chciałabym, by moja twórczość była wykorzystywana do "gierek". Mam poczucie, że nie o przedstawienie chodzi, tylko personalne rozgrywki - dodaje.

Czy to tylko pretekst?

Czy odwołanie prób "Cwaniar" to początek zakulisowej wojny dyrektora naczelnego z szefową artystyczną?

Roman Osadnik stanowczo temu zaprzecza. Odrzuca też pogłoski o tym, że chce zmienić dyrektorkę artystyczną Studio i ma już nawet na jej miejsce nową osobę.

- To nieprawda - odpowiada. - Z Agnieszką Glińską stanowimy świetny team, który przez kilka lat działał bez zarzutu. Nie wyciągałbym ze zwykłej decyzji o przesunięciu premiery wniosku o zamiarze odwołania dyrektora. W wielu teatrach daty premier są przesuwane. Czasem nie ma wyjścia. Rozumiem żal i rozgoryczenie reżysera, ale jako dyrektor teatru muszę czasem podejmować także i takie, niełatwe dla mnie, decyzje - podkreśla.

Roman Osadnik dyrektorem naczelnym (bez konkursu, powołało go miasto) został w 2011 roku. Przyszedł tu po burzliwym konflikcie z Krystyną Jandą (przez sześć lat był dyrektorem Teatru Polonia). W Teatrze Studio dostał nową szansę, żeby pokazać, że jest sprawnym menedżerem, który potrafi współpracować z szefem artystycznym. Kiedy w 2012 r. odszedł stąd poprzedni dyrektor artystyczny Grzegorz Bral, Roman Osadnik zaproponował na jego miejsce Agnieszkę Glińską. Od tego momentu rozpoczął się złoty okres Teatru Studio, wcześniej przez wiele lat omijanego przez widzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji