Artykuły

Dlaczego kultura jest coraz bardziej pop-up?

Teatry i wystawy otwierane na krótki czas w doraźnych lokalizacjach to alternatywa dla skomercjalizowanej kultury. Przykłady? Antypark rozrywki Banksy'ego, niezależny teatr w Petersburgu (można w nim bluźnić) czy otwarty właśnie w Krakowie teatr POP-UP - felieton Romana Pawłowskiego w Gazecie Wyborczej.

Stoję w kolejce do Dismalandu, antyparku rozrywki Banksy'ego w Weston-super-Mare w Wielkiej Brytanii. Jest ostatnia niedziela września, ostatni dzień ekspozycji. Kolejka ma kilkaset metrów, drogi dojazdowe zakorkowane. To ostatnia okazja, aby zobaczyć "najbardziej rozczarowującą publiczność brytyjską atrakcję", jak brzmi reklama otwartej pod koniec sierpnia wystawy alternatywnej sztuki kuratorowanej przez najgłośniejszego artystę street artu na świecie.

Jutro rozpocznie się demontaż. Zniknie rzeźba Mike'a Rossa zbudowana z dwóch zespawanych ciężarówek, wóz policyjny z Irlandii Północnej z wmontowanym wodotryskiem i zjeżdżalnią dla dzieci oraz zamek Kopciuszka z instalacją samego Banksy'ego przedstawiającą śmierć księżniczki w wypadku karocy z dyni i fotografujących scenę paparazzi. Widzowie próbują przeniknąć do środka bez kolejki i przeskakują barierki, ale ochrona jest nieubłagana. Trzeba czekać, podobno dzisiaj wpuszczą wszystkich.

Sklep, restauracja... Czemu nie kultura?

Otwarty w sierpniu "Park konsternacji" Banksy'ego pobił rekordy popularności. Jeszcze przed uruchomieniem bilety w internecie próbowało kupić 6 milionów osób, co doprowadziło do awarii serwerów. Codziennie miało go zobaczyć 4 tys. zwiedzających, ale chętnych było znacznie więcej.

Weston-super-Mare, położone niedaleko Bristolu nadmorskie letnisko, przeżyło prawdziwy najazd fanów street artu z całego świata, a okoliczne bary z fish'n'chips zanotowały rekordowe wpływy. Sprawiło to zarówno nazwisko Banksy'ego, jak i anarchistyczna formuła wystawy. Park powstał na terenie nieczynnego od lat kąpieliska i działał tylko 36 dni. Jego otwarcie do ostatniej chwili utrzymywane było w tajemnicy, podobno we władzach miasteczka sprawę znały tylko cztery osoby, a ekipa budująca park udawała, że przygotowuje plan filmowy. To nakręciło zainteresowanie.

Paradoksem jest to, że Banksy, zaciekle krytykujący w pracach system kapitalistyczny, sięgnął po model wypracowany przez turbokapitalizm. Od kilkunastu lat podobną strategię stosują koncerny medialne i domy mody, które otwierają tymczasowe sklepy w opuszczonych budynkach albo kontenerach stawianych w centrach miast.

Formułę pop-upu stosują też restauratorzy: Rene Redzepi, szef słynnej Nomy z Kopenhagi, urządził w Tokio i Sydney tymczasowe filie restauracji. Cały personel restauracji przenosił się na dziesięć tygodni na drugi kontynent.

Więcej niż zakupy

Na fenomen pop-upów składa się kilka elementów - jednym z nich jest rosnąca konkurencja handlu internetowego. Aby przyciągnąć do realnego sklepu, trzeba stworzyć niepowtarzalne warunki. Handel w tymczasowej przestrzeni zmienia zwykłą transakcję kupna-sprzedaży w niepowtarzalne wydarzenie. Często wiadomość o otwarciu sklepu jest dostępna tylko dla wtajemniczonych, rozchodzi się prywatnymi kanałami w mediach społecznościowych, co tworzy aurę niedostępności. Towary to zwykle krótkie serie wyjątkowych produktów.

Oczywiście Banksy nie byłby sobą, gdyby nie potraktował formuły pop-upu przewrotnie. W Dismalandzie wszystko ma zniechęcać klientów, począwszy od ponurej scenerii opuszczonego kąpieliska, specjalnie jeszcze zrujnowanego przez ekipę artysty, przez odstręczające napisy ("Absolutnie żadnych zwrotów za bilety"), po arogancką obsługę w połamanych uszach Myszki Miki na głowie. W Dismalandzie czułem się jak petent w komunistycznym urzędzie: ulotkę z planem parku rzucono mi pod nogi, a kiedy pod koniec zwiedzania ociągałem się z wyjściem, ochrona zaczęła do mnie strzelać z zabawkowych strzelb.

Mimo to publiczność świetnie się bawiła, ludzie masowo robili sobie fotografie w roli islamskich terrorystów i wyławiali pokryte grubą warstwą ropy naftowej kaczki w basenie. W nagrodę można było dostać plastikowy worek wypełniony powietrzem albo balon z helem z napisem "Jestem imbecylem". Ale oprócz tych atrakcji będących karykaturą parków tematycznych Disneya Dismaland miał do zaoferowania więcej: subwersywną wizję Europy, która pęka pod wpływem rosnących nierówności, fali uchodźców i zmian klimatycznych. Wszyscy żyjemy w nadmuchiwanej, plażowej piłce, która w pokazanej na wystawie instalacji Damiena Hirsta podskakuje w strumieniu powietrza z wentylatora nad lasem naostrzonych noży. W każdej chwili może pęknąć.

Na jednej z prac Banksy'ego, eksponowanej w dawnej przebieralni, widać matkę z dzieckiem, którzy bawią się na plaży jakby nigdy nic, podczas gdy za ich plecami podnosi się fala tsunami. W basenie nieopodal krąży miniaturowa łódź z uchodźcami, kilka ciał unosi się na powierzchni. Apokalipsa już się dokonała, na próżno miniaturowi policjanci patrolują ulice w instalacji Jimmy'ego Cauty'ego przedstawiającej model miasta po zamieszkach. Między spalonymi budynkami i splądrowanymi sklepami nie ma oprócz nich żywej duszy. Tylko premier udziela wywiadu ostatnim, ocalałym ekipom telewizyjnym, ale nikt go już nie wysłucha.

Jak to się robi w Petersburgu...

Pop-up może stać się terenem politycznej debaty i alternatywą dla skomercjalizowanej kultury. Kilka dni wcześniej jestem w Petersburgu, w popupowym teatrze, który otworzyli we wrześniu w nieczynnym klubie Beatnik koło Newskiego Prospektu młodzi twórcy z niezależnego teatru Post. Okolica należy do najdroższych w mieście, niezależnego teatru nigdy nie byłoby stać na wynajęcie tu przestrzeni. Twórcy Postu - Siemion Aleksandrowski i Dmitrij Wołkostriełow - dostali salę za darmo od znajomego przedsiębiorcy. W surowych pomieszczeniach prezentują awangardowy program: sztuki Pawła Priażki i Marka Ravenhilla, filmy Iwana Wyrypajewa i dokumentalne spektakle moskiewskiego Teatru.doc prześladowanego przez władze za polityczne zaangażowanie. W sumie ponad 30 wydarzeń.

Tego wieczoru oglądam monodram "Właściciel kawiarni", godzinny monolog o anomaliach codziennego życia, który aktor Iwan Nikołajew mówi tak, jakby opowiadał coś przyjacielowi przy piwie. - Tego rodzaju program byłby nie do pomyślenia w państwowych teatrach, prawo rosyjskie zabrania wulgaryzmów na scenie. Tutaj nie musimy się przed nikim tłumaczyć - mówi Aleksandrowski. Wcześniej twórcy Postu działali w innej, remontowanej kamienicy w centrum. Właśnie opuścili klub Beatnik. Gdzie pojawi się ich nowa scena, jeszcze nie wiedzą.

Czy scena pop-up może zastąpić tradycyjny teatr ze stałym zespołem i dotacjami? - Nie, to tylko dopełnienie stałych instytucji - mówią twórcy Postu. Reżyserzy i aktorzy tworzący grupę na co dzień współpracują z państwowymi teatrami. Teatr pop-up to dla nich przestrzeń wolności. Ale cena za nią jest wysoka: projekt finansowany jest wyłącznie z biletów, artyści do niego dokładają. To jeszcze jeden powód, dla którego muszą pracować dla państwowych teatrów i kina. Tam zarabiają pieniądze, tu realizują marzenia.

...i w Krakowie

Czy model tymczasowego teatru sprawdzi się w Polsce? Odpowiedź na to pytanie przyniesie projekt teatru POP-UP, który ruszył w sobotę w Krakowie. Na terenie kampusu Uniwersytetu Ekonomicznego stanął na miesiąc namiot sferyczny ze sceną i widownią. Program opracowała dwójka kuratorów: Agata Siwiak, znana z projektu "Wielkopolska. Rewolucje", i krytyk Grzegorz Niziołek. Swoje przedstawienia, performance i instalacje pokaże czołówka artystów i artystek polskiego teatru, m.in. Jolanta Janiczak, Wiktor Rubin, Michał Borczuch, Krystian Lupa i Iga Gańczarczyk. Wszystkie spektakle powstaną specjalnie dla tego miejsca.

- W rocznicę 250-lecia teatru publicznego chcemy przedyskutować tradycyjne modele instytucji teatralnych w Polsce - mówiła na konferencji prasowej Siwiak.

Jak podkreśla, istotą projektu jest demokratyczność, kuratorzy nie narzucali niczego twórcom. W programie znajdzie się m.in. przedstawienie chorwackiego twórcy Olivera Frljicia, reżysera spektaklu "Nie-boska komedia. Szczątki", do którego premiery nie doszło w zeszłym roku w Starym Teatrze z powodu sporu między realizatorami a dyrekcją. Krakowski pop-up ma działać do połowy listopada.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji