Artykuły

Samotność w lustrze (fragm.)

Bodajże najbardziej wstrząsającym studium samotności w polskim teatrze ostat­nich lat jest "Persona. Marilyn" (2009) w re­żyserii Krystiana Lupy. Lupa snuje fantazję na temat owianych tajemnicą ostatnich dni życia Marilyn Monroe, kiedy to gwiazda niespodziewanie zniknęła z planu kręcone­go filmu. Marilyn (Sandra Korzeniak) ucie­ka od otaczających ją ludzi do opustosza­łego loftu. Pozornie pragnie być sama - w czym przeszkadzają jej nachodzący ją kolejni goście: zaprzyjaźniony fotograf, psychoanalityk, przyjaciółka-mentorka, dziwaczny wielbiciel. W istocie jednak pra­gnie przełamać osaczającą ją pośród tłumu samotność, "bycie obok" zamienić w "by­cie z" - i dotyczy to tyleż innych ludzi, ile jej samej, gdyż już dawno utraciła kontakt ze swoją najgłębszą istotą, swoją personą.

Przez pierwsze kilka scen spektaklu mamy do czynienia z klasyczną sytuacją teatralnego voyeuryzmu: podglądamy półna­gą aktorkę, która wyleguje się w barłogu, pośród pustych butelek, obnażając ciało i du­szę z tą szczególną mieszaniną bezwstydu i niewinności, na którą stać tylko osoby pew­ne, że nie są przez nikogo podglądane - lub prawdziwie wielkich aktorów. Stopniowo jednak coś się zaczyna zmieniać - Sandra Korzeniak coraz częściej kieruje w stronę widowni badawczy, pytający wzrok, jak gdyby zaczęła dostrzegać w ciemności set­ki wlepionych w nią oczu. Jej ciało staje się coraz bardziej napięte, "teatralne"; opadają­ce ramiączko stanika nagle staje się wulgar­ne, choć jeszcze przed chwilą było całkiem neutralne. Już nie jest podglądana - całkiem świadomie gra w peepshow, a pojawiająca się w ostatnich scenach niedyskretna kame­ra jeszcze mocniej podkreśli ten aspekt. Sa­motność Marilyn nie będzie tragiczna jak samotność bohaterek Dostojewskiego, o któ­rych zagraniu marzy - zostanie sprowadzo­na do czegoś obscenicznego.

W spektaklach Lupy samotność postaci łączy się przejmująco z samotnością aktora, w którego fach wpisana jest tak dwuznacz­na relacja z widzami - wolno im na niego patrzeć, gapić się, podglądać, ale nie wolno dotknąć, przytulić, przemówić. Trudno jed­nak mieć do publiczności pretensję o bier­ność. Niewidzialna granica konwencji mię­dzy dwoma światami więzi ją, niczym ma­giczny krąg wyrysowany święconą kredą (...)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji