Artykuły

Nic do śmiechu

"Szkoła żon" Moliera, w przekładzie Boya, scenografii Jana Kosińskiego, a w swojej reżyserii i grając główną rolę Arnolfa, zamyka Jan Świderski swoją kadencję dyrektorską TEATRU DRAMATYCZNEGO WARSZAWY.

Na pożegnalną arię przy placu Defilad wybrał rzecz, która daje pole do popisu aktorskiego, lecz jednocześnie piętrzy przeszkody. Molier - król francuskiego humoru i śmiechu przydał postaci Arnolfa, starego narzeczonego młodziutkiej Anusi tyle rysów dramatycznych, że kusi to do pogłębienia psychologicznego tej postaci także na scenie. Można przyczyn tego dopatrywać się, we własnych przeżyciach, lub przewidywaniach czterdziestoletniego wówczas autora wkrótce po ślubie z dziewiętnastoletnią Armandą, lecz nawet w tym wypadku dramat Arnolfa nie przekreśli tego, że cała sztuka z jej konwencjonalnym, szczęśliwym dla młodych zakończeniem - utrzymuje się w granicach komedii. Jeśli Molier miał już nawet przykre doświadczenia, czy przeczucia związane z niedobranym wiekiem małżonków, to przecież nie pisał kroniki, ani spowiedzi lecz sztukę. Ta zaś nie może być powtórzeniem, lecz bywa odreagowaniem życia. Słowem porządkował komediowo swoje myśli nawet potrącające o tragizm. Jego Arnolf nie jest po prostu błazeński. Jest bardzo ludzki w swojej śmieszności. Ale jego tragizm nie może przejąć naprawdę widza, bo racje Arnolfa zostały w ostateczności wyśmiane. W rezultacie ta komedia charakterów może kusić inscenizatorów i ku farsie i ku dramatowi, zaś równowagę na tej huśtawce łatwo stracić. Widać nie ku żartom kłoniło usposobienie reżysera i kreatora głównej postaci, skoro położył nacisk na pogłębienie dramatu. Lecz przy wielkim wysiłku aktorskim, który niestety widać, nastąpiło coś w rodzaju dowiercenia się do martwicy, do pokładów już nie molierowskich, sprzecznych z kompozycją utworu, a nawet z innymi elementami spektaklu, jak na przekład z precyzyjną, a spokojną scenografią opartą na efektach malarstwa iluzorycznego. Próbując wygrać pełne nuty dramatyczne, zaś kontrastowo przeciwstawiając im tony nie humoru szczerego lecz bolesnej farsy, w rezultacie reżyser i kreator głównej postaci przekreślił rzecz jako komedię.Można oddzielnie śmiać się z umownie farsowych scenek rodzajowych wieśniaków granych przez JÓZEFA NOWAKA i HELENĘ DĄBROWSKĄ. Można docenić wdzięk JANINY TRACZYKÓWNY jako naiwnej Anusi. Można podziwiać szczegóły malarskie. Naprawdę przeżyć tragedii Arnolfa nie sposób, bo zbyt wiele hamulców śmieszności, rozbrajających tragiczność, założył mu Molier w sytuacjach i tekście. Nie sposób także zaśmiać się szczerze, a nawet uśmiechnąć nad losem głównego bohatera, bo właśnie ta postać w spektaklu, w tej koncepcji i realizacji, nie daje żadnych powodów do śmiechu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji