Artykuły

Król Albanii

"Płomień żądzy" Hanocha Levina w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński na swoim blogu.

Motto: "Ja widziałam te tory naprawdę. Widziałeś te tory? Przyszły do ciebie te tory w nocy?" (Paweł Demirski, "nie-boska komedia").

Kielecka "Pupcze" była jeden do jeden, strasznie po warunkach, zresztą nie wiem, nie wysiedziałem. W każdym razie w Bagateli nie robią takiego LUKIZMU, segregacji ze względu na look. Aktorzy mogą GRAĆ, na przykład ładny - brzydkiego, a widzowie działać wyobraźnią. Połapiemy się i bez mejkapu dosłowną grubą kreską. Nie trzeba wszystkiego łopatą, bo to nie jest kino.

Tytułowi Jakiś i Pupcze mają w Krakowie dramatisch entrée: on zaczyna od próby samobójczej magnetofonem (!), ona od ugniatania ciasta na dziecko (!). Gdyby to był melodramat, to byliby piękni, spojrzeliby na siebie ("the look of love", zior miłości) i dopiero potem zrobiłoby się smutno. Bowiem miłość typu melo musi być jednocześnie: od pierwszego wejrzenia, z miłą PREZENCJĄ, niemożliwa i "wielka, choć jakże krótka" ("Paw królowej"). Tu jest tylko niemożliwa. "Jakiś & Pupcze" to antymelo: para kochanków w rodzaju "piękna nie jestem" oraz happy end. Choć tak INACZEJ happy, "bliskowschodnio", jak w izraelskim filmie "Późny ślub": jest mus i bohater daje się zmusić, zamiast przyjąć normalną, ładnie w kinie pracującą strategię "po moim trupie".

Na wszystko jest sposób. On ją chce dopiero, gdy chce ją ktoś inny. Czyli dokładnie jak u Renégo Girarda - kserowanie cudzych smaków. Panna młoda wchodzi na okazanie w chasydzkim "zasłonięty fejs" stylu, co fatygantowi podsuwa ripostę: "Coś jest w tej szmacie". Oświadcza się jej dwubiegunowo jak Gollum, BIJĄC SIĘ z myślami. Młodzi się schodzą i Houston, mamy problem, którego nie ośmielę się streścić własnymi słowami, skoro moja ulubiona pisarka już tę kwestię poruszyła: "Czemu jego kutas nie stoi?" (jw.). W końcu mu się uda, tylko że BEZWIEDNIE, jak bezwiednie można oddać mocz. "Pewnej nocy przez niego wydymana została, a rano dopiero po pewnych dyskomfortu oznakach co się stało poznała" (por. jw.). Przez trochę byliśmy chyba w Watykanie, no widziałem Gwardię Szwajcarską, ale piszę "chyba", bo mogłem nie zrozumieć.

W tym teatrze królem Albanii jest Wojciech Leonowicz. Albo dobra, jest po prostu królem - żeby nie było, że ironizuję. Nie wiem, jak Państwu, ale mnie wyraz "Albania" kojarzy się z POZYTYWNYM obciachem, bardziej z pajacowaniem, niż z byciem pajacem. W sensie śmiejemy się z Leonowiczem, nie z Leonowicza. W "Szalonych nożyczkach" (widziałem!) przeginał się nieobraźliwie, niehomosceptycznie, choć to nawet nie jest spektakl, tylko format teatralny, więc oczekiwalibyśmy najgorszego. Jego "Jakiś" to też rola komediowa, ale komediowa smutna, zgodnie z podtytułem. ZABIŁ NAS, widownię, mówiąc "żałosna dziwko" z szacunkiem. Ostatnio zauważyłem, że ludzie teatru źle trawią tropy retoryczne, więc powiem prościej: bardzo lubię aktorstwo Wojciecha Leonowicza. Marek Kałużyński, superaśny w roli swata, to książę Albanii.

Tytuł "Płomień żądzy" jest bardziej spicy, "bardziej Bagatela", lecz mniej true niż oryginał. Chociaż ma umocowanie w tekście. "Tato, ja tu płonę, a ty śpisz!" to Jewish inside joke, czyli nieśmieszny żart na myślenie. Aluzja do Freuda, do tego słynnego moralniaka we śnie: "Ojcze, czy nie widzisz, że płonę?". Mamy w tekście też nowe odczytanie żydowskiego "na zdrowie" ("le chajim"): niby toast, a może klątwa, ponieważ bogowie bywają okrutni, spełniając nasze marzenia. Spektakl trochę nasenny, a trochę kochany, zresztą najważniejsze, że się nie wynosi. Łapiesz, co do ciebie mówią, i leci Lou Reed bez wokalu.

Ciekawostką wizualną jest "brzydka prostytutka" z plecionką na przedzie. Peruka "spalony blond" z dużym odrostem (tzw. borsuk, nie mylić z ombre), na nogach żylaste rajtki plus kozaki za kolana, w ręce siatka typu reklamówka. Na imię Forsedes. Uwagę przykuwają również tory kolejowe, żydowsko się kojarząc. Pewnie bardzo coś znaczą, ale to sobie przeczytacie za rok w którymś "tomie zbiorowym". Recenzenci lubią napisać, że "trzy zakończenia", więc im polecam, tu jest chyba z pięć. Finał wymuszeniowy - piosenka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji