Artykuły

Zielona Góra. Scena lalkowa w dawnym kinie Nysa?

Ponad 1,2 mln zł - na tyle rzeczoznawca wycenił kino Nysa. Wyświetlony w minioną niedzielę film "Prawie jak matka" był ostatnim w jego blisko stuletniej historii. Jaka przyszłość czeka kultowe kino? Głodnym wzrokiem na kino Nysa już od dawna patrzy Teatr Lubuski. Jego dyrektor Robert Czechowski marzy, by utworzyć tam scenę lalkową.

Kino Nysa pamięta jeszcze mieszkańców Grünbergu. Postawili je restauratorzy, bracia Karl i Richard Bohr. Jego historia sięga 1921 r. Pierwszy seans 616 widzów obejrzało 15 października, wyświetlono film "Cud nart". Dziś kino znów może być prywatne.

Zanosiło się na to od dawna

Wrocławska Odra Film, do której należy Nysa, ogłosiła już przetarg. Przyklasnął dolnośląski marszałek, pod który instytucja podlega - na transakcję wydał zgodę. Wrocławianie szukają chętnych na zakup obiektu. Rzeczoznawca wycenił go na 1,25 mln zł.

- Na to zanosiło się już od dawna - mówi Czesław Głuszek z Odra-Film. Przypomnijmy, że w ub. roku ograniczono projekcje tylko do weekendowych i już wtedy nie wykluczano sprzedaży. - Obiekt wymaga kapitalnego remontu. Potrzebne są tak duże nakłady, że 1 mln zł na pewno by nie wystarczył. Trudno nam zdobyć takie pieniądze, trudno utrzymać studyjne kino w dzisiejszych czasach. Do Nysy chodziła garstka ludzi, multipleks pod nosem - żali się Głuszek.

Szczyt marzeń? Seans dla siedmiu osób

Co ma na myśli, mówiąc o "garstce"? Rzeczywiście, liczby są bezlitosne. W ciągu miesiąca filmy w Nysie oglądało średnio 20 widzów. Kino ożywało wtedy, gdy wynajmowali je organizatorzy odrębnych imprez, np. festiwalu Quest Europe. W zwykły dzień na jeden seans przychodziło od trzech do pięciu osób, a gdy pojawiło się siedem, można było już mówić o frekwencyjnym sukcesie. - Ale tak zdarzało się tylko w przypadku wyjątkowo chwytliwych tytułów. Cóż, graliśmy ambitne filmy, a na te ciężko zebrać publiczność. Zdarzało się, że wyświetlaliśmy film nawet dla jednego człowieka. Ludzie wolą Cinema City, takie są fakty - rozkłada ręce Emilia Studzińska, kierowniczka kina Nysa. Na tym stanowisku pracuje od dwóch lat, z kinem jest związana od 37. Wcześniej była kasjerką w Wenus, potem przeniosła się do Nysy. Ona i jeszcze dwóch pracowników kina na deptaku, kasjerka i kinooperator, właśnie stracili pracę. Od roku byli zatrudnieni na pół etatu.

Przetarg jest wyznaczony na 16 października, będzie miał charakter ustnej licytacji. Dzień wcześniej upływa termin wpłacania wadium - prawie 130 tys. zł.

Są już chętni?

- Zainteresowanie jest spore. Ludzie dzwonią, pytają. Nie przedstawiają się, kim są. Tych zapytań nie traktuję jednak poważnie, dopóki nie zobaczę wadium. Wiem z doświadczenia, że pieniądze wpłacają na trzy dni przed terminem albo wcale, bo się wycofują - mówi Głuszek.

Oj, tylko nie market!

Nowy inwestor - jeśli się znajdzie - nie będzie mógł jednak uczynić w kinie Nysa wszystkiego, co mu się żywnie spodoba. - Oj, żeby tylko nie powstał tam kolejny market albo dyskoteka - łapie się za głowę radny Kazimierz Łatwiński (PiS).

Taką opcję wyklucza jednak zapis w planie zagospodarowania przestrzennego. Kino Nysa jest w nim zapisane jako budynek usług kultury, w dodatku obwarowany ochroną konserwatorską. W planach czytamy, że "ustala się zachowanie istniejącej zabudowy w obecnych gabarytach i funkcji, bez możliwości zmiany". To oznacza, że jeśli ktokolwiek chciałby prowadzić tam działalność inną niż kulturalna, plan musieliby zmienić radni.

- Marne szanse - kwituje Łatwiński. - Trudno mi odpowiadać za inne kluby, ale mój na pewno by się na coś takiego nie zgodził - tłumaczy.

Przymiarki do sceny lalkowej

Głodnym wzrokiem na kino Nysa już od dawna patrzy Teatr Lubuski. Jego dyrektor Robert Czechowski marzy, by utworzyć tam scenę lalkową. Wtedy zapisów nie trzeba byłoby zmieniać, obiekt pozostałby "kulturalny". - Budynek znajduje się w idealnym miejscu, blisko teatru. Ożyłby, gdyby udało się zorganizować scenę lalkową. Nie mnie to oceniać, ale kin nam w mieście wystarczy, a sceny lalkowej dla dzieci brakuje. Nie muszę tłumaczyć, jak ważny jest teatr w edukacji najmłodszych. Jak ucieszyliby się rodzice, szkoły. Zainteresowanie bajkami jest kolosalne - przekonuje Czechowski.

Czy wobec tego teatr stanie do przetargu? - Na tak wielki zakup nas nie stać - mówi.

Rozmowy marszałków

Nieoficjalnie mówiło się o rozmowach dwóch marszałków - lubuskiego i dolnośląskiego, o przekazaniu budynku kina Nysa. Marszałek Elżbieta Polak potwierdza, że podczas swojej wizyty we Wrocławiu poruszyła ten temat z marszałkiem Cezarym Przybylskim. Niestety, było już za późno. - Jesteśmy zainteresowani komunalizacją tego majątku, czyli przejęciem go nieodpłatnie od woj. dolnośląskiego. Okazało się jednak, że kilka dni przed naszym spotkaniem zarząd woj. dolnośląskiego ogłosił przetarg na sprzedaż tej nieruchomości. Nie oznacza to jednak, że sprawa jest przegrana. Być może wrócimy do rozmów po zakończeniu procedury przetargowej - mówi marszałek Elżbieta Polak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji