Artykuły

Patrzę na świat oczami dziecka

- Szczęścia nikt mi nie da. Trzeba na nie zapracować. Ale warto pamiętać, że wieczny błogostan, przez 30 czy 80 lat, to mit. Piękne są tylko momenty i należy je doceniać - mówi EWA GAWRYLUK, aktorka Teatru Współczesnego w Warszawie.

Recepta na dobre życie? Eureka! Ja to wiem - mówi Ewa Gawryluk

i wylicza: obserwowanie świata, wolność, pasja. Chce tego nauczyć swoją córkę Marysię. I nie każe jej być geniuszem.

Siedzi rano przed lustrem tylko parę minut. Ma wprawę w robieniu makijażu. Może patrzeć sobie w oczy. Dla niej życie zawsze było jasne. Szybko musiała stać się samodzielna. Pochodzi z małego miasta. Nie miała znajomości, pleców. Sama walczyła o pozycję. Tylko ona wie, jakim kosztem. Długo nie miała nikogo bliskiego. Nie podobała się mężczyznom. Teraz na pierwszym miejscu jest rodzina, córka, mąż. Ale Ewa Gawryluk, choć szczęśliwa i już nie sama, nie zamierza sie zatrzymać. Wciąż mnoży rzeczy do zrobienia.

Katarzyna Szczerbowska: Szkoła była dla pani...

EWA GAWRYLUK: - Traumą. kiedy zaczynałam szkołę, ważyłam 16 kilo. Tyle co trzyletnie dziecko. Byłam najmniejsza, ale umiałam już czytać. A dzieci nie lubią takich, co się wybijają. Istna masakra: nie dość, że małe, to jeszcze sie mądrzy i wszystko wie. Nie lubiłam szkoły, bo nauczyciele nie zważali na takich, co umieją, więcej niż inni. Równali do średniej. Przez to miałam kiepski kontakt z rówieśnikami. Czułam się samotna i znudzona. Ale jak sie możesz czuć, gdy umiesz czytać i pisać, a nauczyciel widzi tylko tyle, że masz brzydki charakter pisma? A jaki można mieć charakter pisma, skoro człowieka próbowano przestawić z lewej ręki na prawą? Musiałam nauczyć się wycinać wzory w papierze prawą ręką... Panie bardzo mnie zmuszały. I twierdziły, że w lewej ręce nożyczki nie działają.

Który etap edukacji był najciekawszy?

Czy ja wiem? Każdy, bo szybko uczyłam sie samodzielności. Kiedy miałam 19 lat, wyjechałam na studia. Musiałam dać sobie radę. Nie rozmawiałam z rodzicami o problemach, bo tego mnie nie nauczono. Miewałam chwile, w których miałam ochotę komuś się wypłakać choćby przez słuchawkę, ale byłam wyedukowana w sztuce radzenia sobie z rzeczywistością.

A znajomi? Faceci?

- Pojawili się, gdy nie byłam już taka malutka. Długo nie miałam dobrego kontaktu z facetami, bo byłam strasznie chuda. Nikt nie chciał ze mną tańczyć, bo wyglądałam jak czyjaś młodsza siostra. Dla chłopaków byłam raczej kumplem, z którym się rozmawia. Dziś to cenię, bo umiem się dogadać z płcią przeciwna. Nie uważałam się za piękną kobietę, ale myślę...

Dlaczego?

- Nie mam żadnych oporów. Gdybym uważała się za piękność, może bałabym się zagrać rolę charakterystyczną.

- A tak?

Nie mam z tym kłopotu.

W jednej z książek Truman Capote wylicza rzeczy, które potrafi robić. Na przykład pisać na maszynie. Co pani umie?

- Myślę, że do życia musi nam wystarczyć to, czego nauczyliśmy się w przedszkolu. Reszta to drobiazgi, które przyswajamy z doraźnej potrzeby.

Każdy musi umieć to, co mu się przyda. Nauczyciele z Dalekiego Wschodu mawiają, że człowiek może się nauczyć tylko tego, czego chce. Znaleźć to, czego szuka. Więc wiele umiem. Gotować na przykład. Albo rodzić dzieci. Całkiem fajne dziecko mi wyszło, i zdrowe. Umiem być fajną żoną, proszę spytać męża. Moje pierwsze małżeństwo wciąż trwa (śmiech). Umiem być aktorką, obcować z ludźmi, nie boję się tego.

Umie pani być szczęśliwa?

- To trudne, ale można się nauczyć. Trzeba próbować, nie zniechęcać się. Szczęścia nikt mi nie da. Jeżeli nie zapracuję na szczęście, nie będę szczęśliwa. Wieczny błogostan, przez 30 czy 80 lat, to mit. Piękne są tylko momenty i należy je doceniać.

Jest coś, czego bardzo chciałaby się pani nauczyć?

- Najbardziej języków. Kiedy jadę za granicę i nie mogę się dogadać, czuję się jak bez rąk i nóg. Aż głowa boli od przypominania sobie słów. Lecz jak wielu ludzi jestem leniwa. Nie chce mi się, a później sama siebie rozgrzeszam, że nie mam czasu. Tak naprawdę go mam, ale zawsze znajdę wymówkę, typu "muszę iść z dzieckiem na spacer ". Bzdura, przez moment dziecko może się samo pobawić.

Zastanawia się pani czasem, co mogłaby robić poza aktorstwem? Chciałaby pani, żeby nic nie zajmowało głowy? Sadzić drzewa, kwiaty?

- Nie ma rzeczy, które nie zajmują głowy. Trzeba myśleć, gdzie posadzić te kwiaty, kiedy je podlać. Nie ma tak dobrze.

W programie "Eureko, ja to wiem!" ma pani do czynienia ze zdolnymi, świetnie wyuczonymi dziećmi. Nie szkoda ich pani czasami?

- Podziwiam ich wysiłek i zdolności. Wiele z nich ma skonkretyzowane plany na przyszłość i pomysł na skorzystanie z tego, czym się interesują. Można im zazdrościć wyraźnej pasji w młodym wieku. Nie wiem tylko czasem, na ile one same chcą się uczyć, a na ile realizują plan rodziców. Czas pokaże. Dziecko w każdej chwili może się zbuntować. Może oznajmić, że nie zależy mu na naukowej karierze. Nabrać ochoty do pracy przy taśmie albo grania na ulicy. Wiele z dzieciaków, które spotkałam w programie, robi coś poza siedzeniem nad książkami. Grają w piłkę po szkole. Cudownie, jeżeli wiedza przychodzi łatwo, a umysł jest chłonny. Ważne, żeby to nie był przymus. W "Na Wspólnej" występują Joasia Jabłczyńska i Kuba Wesołowski. Zaczęli grać, mając po 17 lat. Asia poza tym jeszcze dubbingowała filmy. Oboje byli i pozostali bardzo dobrymi uczniami. Dają sobie radę. Są ludzie, którzy potrafią być i dobrymi uczniami, i dobrzy w czymś jeszcze.

Żeby być naprawdę w czymś dobrym, trzeba poświęcić wszystko. Ojciec Paganiniego zamykał go w komórce, przywiązywał do stołu i kazał godzinami grać na skrzypcach. I wychował wirtuoza.

- No i co z tego? Paganini już nie żyje. Może był nieszczęśliwy? Życie trwa krótko. Nie można go człowiekowi na siłę ustawiać. Może Paganini byłby bardziej szczęśliwy jako malarz?

Czyli najważniejsze jest to, żeby człowiek był szczęśliwy.

- Pewnie. Najważniejsze, żeby każdy sam sobie zorganizował życie. Jeśli się kogoś wychowuje, trzeba pokazywać różne drogi. Pokazywać, że oprócz tańca jest jeszcze matematyka, przyroda. Należy ukierunkować, a nie zmuszać.

Ma pani córkę. Mówi jej pani, że ludzie są raczej dobrzy, czy raczej źli?

- Pamiętam, jak się zakochałam i moja ciotka powiedziała: "Zobaczysz, i tak cię rzuci". Odparłam: "Ciociu, możliwe. Ale ja chcę sama przeżyć swoją pierwszą miłość. A jak to się skończy? To mnie nie interesuje. Nie uprzedzaj faktów, proszę cię". Nie można mówić dziecku: masz tu pięć zasad i kieruj się nimi w życiu. Dziecko się uczy, obserwując. Patrzy, jak kontaktujemy się z ludźmi. Dla niego rodzice są bogami, wierzy w nas, w to, co robimy, mówimy. Można zrobić krzywdę dziecku, nastawiając je źle do świata. Dużo jest dzieci zamkniętych, które nie mówią "dzień dobry" i się nie uśmiechają, bo rodzice tak postępują. Nie trzeba nic dziecku mówić. Wystarczy być przykładem.

Pamięta pani, jak spojrzała na córkę pierwszy raz? Czego chciała ją pani nauczyć?

- Przede wszystkim chciałam, żeby czuła, jak bardzo jest kochana. Chciałam być blisko niej. Może przez to, że sama nie miałam rodziców tak dla siebie. Ten mój żłobek, przedszkole, jakieś niańki... Miałam zagonionych rodziców, zmęczonych. Nie pamiętam wspólnych zabaw. Kontakt z dzieckiem jest najważniejszy. Z takiego bycia razem dziecko dużo wynosi. Marysia chce się sama uczyć wielu rzeczy. Wtedy wystarczy pomóc. Jak byłam mata, grałam na pianinie, chciałam być tancerką. Nigdy o tym Marysi nie mówiłam, a teraz słyszę, że ona też chce grać, zamówiła u mnie baletki i kostium. Może to geny?

Widzi w niej pani małą siebie?

- Nie wiem. Nie pamiętam swojej osobowości. Nie mam pojęcia, jaka byłam. Wiem, że byłam gadułą. Ona też jest.

Nauczyła czegoś panią? Cierpliwości?

- Razem z nią na nowo uczyłam się wielu rzeczy. Dorośli nie myślą o tym, że trawa jest pachnąca, zielona, dziwna w dotyku i zupełnie inaczej wygląda w słońcu, a inaczej w deszczu. Na każdym etapie rozwoju dziecko interesuje się innymi rzeczami. Trzeba się pochylić, zniżyć na kolana i badać świat. Fantastycznie tak obserwować rzeczywistość. Wiele odkryć to efekt oglądania świata. Archimedes powiedział "Eureka", kąpiąc się w wannie.

Nadal patrzy pani na świat oczami córki?

- Oczywiście. Z mężem tak mamy. Tej zimy po raz pierwszy od pięciu lat udało się nam tylko we dwoje pojechać na narty. Na jeden dzień. Piękna była pogoda w Zieleńcu i Waldek mówi: "Ale Marysi by się tu podobało". Kiedy dokądś jedziemy, oglądamy wszystko, szukając czegoś, co by Marysię zaciekawiło, zdziwiło. Rozmawiamy o pomnikach, drzewach, fontannach, sklepach z zabawkami. Patrzymy na świat oczami dziecka. Wspaniale jest wrócić takim sposobem na chwilę do dzieciństwa.

Marysia powiedziała, kim chce być?

- Och, to się zmienia. Ostatnio powiedziała, że chciałaby pracować w "Na Wspólnej". Pytam ją więc, jako kto. "No, grałabym twoją córkę". Ja: "Nie możesz grać mojej córeczki, bo mam dużego syna i byłoby dziwne, gdybym miała jeszcze taką malutką córeczkę". Ona: "No to będę twoją koleżanką".

Chciałaby pani, żeby córka była pani koleżanką, kiedy dorośnie?

- Myślę, że lepiej nie mieć w rodzicach koleżanek i kolegów. Rodzice są po to, żeby byli rodzicami. Koleżanek można mieć setki, miliony. Rodziców mamy jednych. To są kompletnie inne relacje niż z koleżanką. Bo z koleżanką jest fajnie albo nie jest, ale jakieś lekceważenie może się pojawić. Z rodzicem to nie wchodzi w grę. Z fajnym rodzicem, naturalnie.

Co to znaczy być rodzicem?

- Być wtedy, kiedy dziecko nas potrzebuje. Nie zamęczać go sobą. To jest taka bezwarunkowa miłość, do końca życia. Myślę, że od tego jesteśmy rodzicami, żeby pomóc. Marysia zawsze będzie miała pomoc z mojej strony. I finansową, i mentalną. Będę przy niej, jeśli będzie mnie potrzebowała. Chciałabym być taką matką, która zawsze wysłucha, nie skarci. Na pewno nie będę się narzucać. Moja mama nigdy taka nie była i ja też taka nie będę. Mam nadzieję.

Dba o panią? Robi czasem śniadanie?

- Wczoraj wstała rano i powiedziała: "Mamo, zobacz, jaką ci niespodziankę zrobiłam". Patrzę, a tu posprzątany cały jej pokój. Czasem układa do śniadania kubki i talerze. I nie chce tylko, żeby mama była stara. Nie można przy niej poruszać tematu wieku, starości, zmarszczek. Mówi do mnie: "Ale ty nie będziesz stara? Jak ja będę duża, pójdziesz gdzieś do lekarza?".

Co w niej najbardziej panią zaskakuje?

- Mądrość. Wszystkie matki, które mają czas obcować ze swoimi dziećmi, zaskakuje ich mądrość. Dzieci są rozsądniejsze, u nich świat jest prostszy. To my sobie zawsze coś ubzduramy, że coś nas przytłacza, coś jest nie tak. Dzieci mają proste recepty na wszystko. Są prawdziwsze.

Widzi pani kobietę w ciąży. To jej pierwsze dziecko. Co pani wtedy myśli?

- Współczuję jej (śmiech). Ona nie ma pojęcia, jak bardzo zmieni się jej życie. Koleżankom w ciąży zawsze powtarzam: "Chodź na imprezy, chodź do kina, szalej, nie dosypiaj nocy, bo później przez rok będziesz uziemiona". Wszystkie matki przez to przechodziły, czekały na dziecko i mówiły: niech już się ono urodzi, ale jak się już urodziło? Ten strach, ta odpowiedzialność, to niewyspanie ciągłe. To jest przerażające. Pamiętam pierwszy rok z Marysią. Ciągłe bicie serca, oddycha, nie oddycha, zachorowała, a może nie. Ciągły strach.

Pierwsze wyjście córki na imprezę, pierwszy wyjazd na obóz. Boi się pani tego? Nie będzie kłopotu z wypuszczeniem dziecka w świat?

- Zakładam, że nie. Mnie mama puszczała. Nie upijałam się. Paliłam papierosy, ale nigdy nałogowo. Dziecko musi wszystkiego spróbować, i alkoholu, i papierosa. Ale zawsze miałam instynkt samozachowawczy. W narkotyki nie wpadłam, w złe towarzystwo też nie. Nikt mi na tyle nie zaimponował, żebym się kompletnie zapomniała. Nikt nie musiał mnie pilnować, sama to robiłam.

Jaka pani jest, kiedy się pani budzi?

- Codziennie budzę się o siódmej rano. To wstawanie weszło mi w krew, ponieważ Marysia chodzi do przedszkola. Nie jestem zmęczona. Najgorzej, jak nie mam nic zaplanowanego na dzień. Nie potrafię wtedy wstać z łóżka. Dla mnie to jest problem. Wolę mieć coś do zrobienia, wtedy jest w porządku.

I co dalej?

- Kawa. Często budzę się głodna i to mnie denerwuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji