"Nie udzielam wywiadów"
- Co pan myśli o warszawskim spektaklu? - zwracam się do Artura Millera.
- Muszę pani powiedzieć, że jestem zaskoczony. Może to niesprawiedliwe, ale bałem się rozczarowania, a już w żadnym razie nie spodziewałem się rewelacji. Tymczasem, widzę tu świetną scenografię, świetny zespół. Ci ludzie wiedzą, o co chodzi. A sztuka jest trudna, sięgająca do psychoanalizy. Próbująca pokazać na scenie świat wewnętrzny, świat przeżyć, równolegle ze światem zewnętrznym, ich wzajemne powiązania i oddziaływanie. Rzecz niełatwa do zrobienia w teatrze. Ale tu widzę pełne zrozumienie. Jakże żałuję, że nie mogę być na premierze!
- Pan w Polsce przejazdem?
- Otóż to! W drodze powrotnej ze Związku Radzieckiego zahaczyłem o kraj moich dziadków.
- To dlaczego nie zostanie ta pan dłużej?
- Widzi pani, zbliża się wiosna, drzewa puszczają pąki, wszystko budzi się do życia, i we mnie wstępuje energia. Zwykle na wiosnę zaszywam się w cichy kąt i pracują piszę.
- A w innych porach roku?
- Najchętniej podróżuję. Jak teraz. Wraz z małżonką po raz pierwszy w życiu wybrałem się do wschodniej Europy.
- I jakie wrażenia?
- Bardzo ciekawe, ale muszę pani wyznać, że nie należę do ludzi, którzy udzielają wywiadu na temat: "Podziwiam odbudowę, podobał mi się pałac, lubię kawę ze śmietanką, uprawiam boks i hoduję pudle". Nie sądzę, żeby to kogo
interesowało. Jeśli się publicznie wypowiadam, to tylko wtedy, kiedy wydaje mi się, że mam coś ważnego do powiedzenia i wtedy robię to poprzez swoje sztuki.
- Czy to sprawa zasady?
- Raczej tak.
- Nie ośmielam się zatem kontynuować rozmowy.
- Chciałem tylko dodać, że nie podzielam opinii hrabiego Ciano na temat Warszawy.
- Jakiej, mianowicie?
- Że to smutne, płaskie miasto. Zresztą, na temat smutku miasta, na temat jego charakteru, mówią nie tyle budowle, co ludzie.
- A cóż panu ludzie powiedzieli?
- Sprawa zasady! - przywołuje mnie do porządku rozmówca.
- Może to kiedyś znajdzie wyraz w sztukach męża i wtedy się pani dowie - usiłuje mnie pocieszyć smukła, ciemna pani o wyglądzie i sposobie bycia intelektualistki, istna antyteza pani Miller numer jeden - tragicznie zmarłej Marylin Monroe.
Rozmawiała: EWA BERBERYUSZ