Artykuły

Wyspiański współcześnie odczytany

DO NARODOWYCH obchodów setnej rocznicy urodzin Stanisława Wyspiańskiego włączył się. wrocławski Teatr Współczesny rzadko - nie bez obiektywnych racji - grywaną sztuką "BOLESŁAW ŚMIAŁY". Premiera odbyła się w przededniu "Dnia Teatru", który w naszym kraju przebiegać będzie nie tylko pod międzynarodowym hasłem "teatr i młodzież", lecz także pod auspicjami twórcy "Wyzwalania".

Każdy wie już dziś jak to naprawdę, było... W czym istotnie tkwił spór między królem Bolesławem, zwanym takie Śmiałym lub Szczodrym, a biskupem Stanisławem Szczepanowskim. Dla Wyspiańskiego biskup już jest zdrajcą, ale król jeszcze gwałtownikiem, despotą, o skrzywionym charakterze. Pół biedy jednak z historiozoficznymi koncepcjami pisarza. Można dać w programie krótki, współczesny komentarz i sprawa jest rozwiązana. Nie są to poza tym sprawy dla autora najważniejsze. Interesuje go raczej problem władzy, a także sprawy ostateczne: życia i śmierci, dobra i zła, winy i kary oraz to jak się przez śmierć potężnieje i odnosi zwycięstwo zza grobu.

Większe niebezpieczeństwo tkwi w literackiej warstwie utworu. Niestrawne są dziś młodopolskie pomysły; choćby owa trumna nacierająca na Bolesława w finale, wszystkie owe chóry wplątane w fabułę dramatu. I wreszcie język, wiersz...

A PRZECIEŻ "Bolesław Śmiały" w Teatrze Współczesnym jest autentycznym sukcesem. Zasługa to przede wszystkim dwu ludzi: Helmuta Kajzara i Józefa Szajny. Nie od dzisiaj oglądam przedstawienia teatralne, nie od wczoraj kręcę, się w pobliżu teatru, a przecież nie zawsze mogłem odróżnić co należy do Kajzara (reżyseria; co zaś do Szajny (inscenizacja plastyczna) - nie tylko dlatego, te ostatnie pojęcie nie jest terminem w teatrze obiegowym. Także ze względu na to, że obie koncepcje są ze sobą organicznie stopione. Na pewno rzeczą Kajzara jest przydanie tragedii wewnętrznej logiki i konsekwencji. Śmierć (postać sceniczna) jest spiritus movens całej tej historii. Ona wskrzesi bohaterów tragedii, wydobędzie ich z krypt, by na nowo odegrali swe dzieje. W chwilę później zresztą zmieni się w Krasawicę, by jeszcze później wziąć na siebie rolę Echa. Krasawica - Śmierć będzie organizować przebieg owej rekonstrukcji dziejów, judzić, inspirować, kreować wypadki.

W ogóle opracowanie tekstu przypisać trzeba reżyserowi. Helmut Kajzar - jak na młodego reżysera przystało - ma istną burzę inscenizacyjnych pomysłów; przy czym - rzecz raczej niezwykła - są one logicznie uporządkowane. Nie wszystkie najbardziej nowe, ale wszystkie podporządkowane naczelnemu założeniu. I tu właśnie nie bardzo wiadomo, co zawdzięcza reżyser inspiracji Szajny a co stanowi jego myśl osobistą. Nie próbujmy roztrząsać, obaj podpisali afisz, obaj dzielą zasługi.

Przedstawienie naładowane jest ekspresją, często brutalne - choćby, z Boscha chyba rodem, korowód śmiertelnych masek, choćby owa procesja ze szczątkami biskupa, choćby ów karmin na twarzy biskupa po rozmowie ze Śmiercią... Przykłady nie jedyne przecież w tym widowisku.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Twórcy widowiska dość dowolnie transponowali inscenizacyjne sugestie autora, praktycznie zaś przełożyli je na język współczesnego teatru. Wyznaje Kajzar w programie: "Prawie wszystko, całe moje doświadczenie różni mnie od Wyspiańskiego, każe mi być wobec niego obcym. Jego teatr to panopticum, gabinet osobliwości". A przecież odwołując się teatralnymi środkami do wrażliwości współczesnych, co oznacza odrzucenie modernistycznego sztafażu oryginału, twórcy pozostali Wyspiańskiemu wierni w istotnych punktach założeń inscenizacyjnych, tyle, że przekazali je innymi środkami. Poza tym okazało się raz jeszcze, że teatrem władają prawa szczególne. Nieznośny w lekturze tekst ,, brzmi" przecież ze sceny.

I jeszcze jedno. Na początku coś mnie drażniło, skąd ja to znam... Potem olśnienie: naturalnie Grotowski, naturalnie "Akropolis" i to wcale nie dlatego, że na scenie "wychowanka trzynastorzędowców" Maja Komorowska, że ważkim komponentem dekoracji były rury do piecyków. Sprawa klimatu. Wydaje się, że Kajzar z Szajną przenieśli do prawdziwego, normalnego teatru (wierzę, że za te określenia "Grot" się nie obrazi) to co z eksperymentów trzynastorzędowych przenieść można: że jest to więc ważki głos we współczesnej recepcji Wyspiańskiego, nie tego Wyspiańskiego z "Wesela" czy "Warszawianki", ale Wyspiańskiego z dramatów królewskich i całej mniej popularnej, mniej ogranej, trudniejszej części jego literackiej spuścizny.

WŚRÓD wykonawców na plan pierwszy wysuwali się - nie tylko ze względu na rozmiar tekstu - MAJA KOMOROWSKA (Śmierć, Krasawica, Echo) oraz [ Wojciech Zasadziński (Król). ] Aktor ten przed kilkoma dniami zginał śmiercią tragiczną. Teatr Współczesny poniósł ogromna stratę!

Komorowska potrafiła przekonać, że wszystkie trzy wcielenia to na dobrą sprawę, zgodnie z reżyserskimi założeniami, jedna postać, przy wszystkim zaś umiała je zindywidualizować. W pełni udane propozycje zgłosili także BARBARA PIJAROWSKA (Królowa Żona), EUGENIUSZ KUJAWSKI (Królów Brat), ZDZISŁAW KUŹNIAR (Sieciech). Natomiast STANISŁAW SZRENIAWSKI (Biskup) - w moim odczuciu - nie stanowił właściwej przeciwwagi dla Króla. Pozostałe role to już niemal epizody. Niemniej trzeba podkreślić - znów brawa dla Kajzara za umiejętne prowadzenie aktora - że wszyscy w maksymalnym stopniu realizowali zamierzenia reżysera. Wymieńmy więc JERZEGO NOWACKIEGO (Księżyna), LUCJANA ZITRIGA (Strzemion), BRONISŁAWA BROŃSKIEGO (Rapsod), MAŁGORZATĘ SZUDARSKĄ (I Niewierna Żona), ANNĘ DROŻDŻÓWKĘ (II Niewierna Żona), ALEKSANDRĘ BONARSKĄ (III Niewierna Żona), WOJCIECHA NOWICKIEGO (Rycerz I), ADAMA DZIESZYŃSKIEGO (Rycerz II) i BOLESŁAWA IDZIAKA (Rycerz III).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji