Artykuły

Ostatni sezon w "delikatnej instytucji"

- Rozstając się z Polskim Teatrem Tańca, chciałabym, żeby w przyszłości pamiętano o tancerzach, ich umiejętnościach i zawodowym dorobku, żeby tego nie roztrwonić na jakieś rewolucyjne pomysły, by nie stracić tego zawodowego potencjału, który tkwi w kadrze pracowników oddanych teatrowi, z których wielu ma długi staż - mówi Ewa Wycichowska, której 31 sierpnia 2016 r. kończy się dyrektorski kontrakt.

Rozmowa z Ewą Wycichowską [na zdjęciu], dyrektorem Polskiego Teatru Tańca o decyzji odejścia z funkcji dyrektora Polskiego Teatru Tańca i o tym, co powinno cechować kandydata na przyszłego dyrektora

Zapowiedziała Pani, że to ostatni sezon na stanowisku dyrektora naczelnego Polskiego Teatru Tańca. Nie za wcześnie na taka decyzję. Kontrakt kończy się Pani dopiero 31 sierpnia 2016 r.

- Decyzję o zakończeniu mojej misji w Polskim Teatrze Tańca, bo tak od początku traktowałam swoją pracę, podjęłam jesienią 2012 roku i już wtedy rozmawiałam na ten temat z marszałkiem Woźniakiem. Otrzymałam wówczas powołanie na trzy sezony, które kończy się 31 sierpnia 2016 roku i jasne było, że nie będę w żaden sposób ubiegać się o przedłużenie kontraktu. Mam nadzieję, że ten ostatni czas w dobry sposób ilustruje moje stałe starania, aby działalność Polskiego Teatru Tańca odzwierciedlała credo Conrada Drzewieckiego, a zespół w swojej funkcji i strukturze był zgodny z jego założeniami, czyli był profesjonalnym zespołem, realizującym stały repertuar, w tym duże, pełnoobsadowe spektakle. Moim decyzjom dyrektorskim towarzyszy odpowiedzialność, stąd też decyzja o wcześniejszym "przygotowaniu gruntu". Teatr to delikatna instytucja, trzeba o niej myśleć z wyprzedzeniem, troską o ludzi, plany i budżet.

Conrad Drzewiecki, opuszczając Polski Teatr Tańca, nie chciał jego kontynuacji, nie wskazał następcy, nie godził się na prezentację swoich choreografii... Pani zachowuje się zupełnie inaczej: planuje następny sezon swojemu następcy. Ma Pani kandydata?

- 15 lat temu powstało Atelier Polskiego Teatru Tańca, swoją szansę znalazło tam wielu młodych artystów, niektórzy z nich współtworzą dziś repertuar "dużego" teatru, ich talent potwierdziły liczne nagrody. Zawsze myślałam o przyszłości, jednocześnie tancerze dostawali na co dzień znakomity warsztat, który mógł być wykorzystywany przez wybitnych choreografów ze światowej czołówki. To niezwykły kapitał, który nie może być zaprzepaszczony. Teatr jest dziś w znakomitej kondycji artystycznej, znają go widzowie na pięciu kontynentach, jego struktura przeszła ewolucję i jest dostosowana do współczesnych kryteriów ekonomicznych. To, czego mu brakuje od zawsze, to poczucia bezpieczeństwa wynikającego z braku własnej przestrzeni do pracy. Przygotowuję plany na przyszły rok, bo taki jest budżetowy tryb pracy, oczywiście nie mam pewności, czy będą zrealizowane w pełnym kształcie przez mojego następcę. Nie wiem, kto to będzie. Zgodnie z obowiązującym prawem powinien to rozstrzygnąć konkurs. Chciałabym tylko, aby jego rozstrzygnięcie było na tyle wczesne, bym miała szansę wprowadzenia nowego dyrektora i ewentualnych konsultacji, wszak będzie to dorobek blisko trzech dekad mojego kierowania teatrem.

Kim powinien być dyrektor Polskiego Teatru Tańca?

- Chciałabym podkreślić, że naczelne w teatrze są decyzje artystyczne. Teatr tańca to bardzo specyficzna przestrzeń, wymaga od przyszłego dyrektora wiedzy z bardzo różnych dziedzin, ale nie wróżę sukcesu nikomu, kto nie będzie miał wiedzy zawodowej i chęci jej rozwijania. Trzeba łączyć kompetencje. Mam nadzieję, że komisja konkursowa będzie to uwzględniać, a nowy dyrektor nie zaprzepaści specyficznego signum PTT, objawiającego się w działalności artystycznej, edukacyjnej i terapeutycznej, jakie zostało wypracowane w czasie mojej dyrekcji.

Kieruje Pani Polskim Teatrem Tańca od 1988 r. Czy taka długa dyrekcja jest zaleta, czy wada?

- Mogę mówić ze swojej perspektywy, w której sprawdził się model sugerowany przez Osterwę. Twórca Reduty twierdził, że zespołowość osiąga się po pewnym czasie, dwu-trzech latach, ale jeśli chce się poprowadzić teatr w nowe rejony, wypracować styl, indywidualność, własny język, to potrzeba na to wielu lat. Rozstając się z Polskim Teatrem Tańca, chciałabym, żeby w przyszłości pamiętano o tancerzach, ich umiejętnościach i zawodowym dorobku, żeby tego nie roztrwonić na jakieś rewolucyjne pomysły, by nie stracić tego zawodowego potencjału, który tkwi w kadrze pracowników oddanych teatrowi, z których wielu ma długi staż.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji