Artykuły

Sanacja nie ustrój

Teatr Ludowy wystąpił z przeróbką sceniczną znanej powieści Juliusza Kaden-Bandrowskiego - "Generał Barcz". Przeróbkę tę wypadnie uznać za dzieło raczej udane - czyli takie, które prócz stron słabych posiada również swoje strony mocne. Najmocniejszą stroną jest ta, iż w "Generale Barczu" wykrył Jerzy Krasowski możliwości szczególnie teatralne. Na pewno nie jest to, jak zazwyczaj bywa, na siłę robiona adaptacja. Dialog kadenowski, mięsisty i pozornie nieforemny, prosi się o dopełnienie przez działanie, przez intonację żywego głosu - wtedy dopiero widać, jak jest treściwy i celny. Kadenowski ruch scen, na modłę ekspresjonistyczną urywany, piętrzony, kontrastowany - wprost domaga się teatru, który by żwawy jego chaos poskromił równomiernościami rytmu. W powieści Kadena tkwi potencjalny teatr - tu wypadnie się zgodzić ze stwierdzeniem Jerzego Broszkiewicza, zawartym w programie, który tak rzadko miewa racje. Gdyby "Radość z odzyskanego śmietnika" była sztuką oryginalną, na tle rodzimej dramaturgii współczesnej nie uznawalibyśmy jej za utwór chybiony, choć raczej nie wiarygodny. Dzięki owym potencjom teatralnym właśnie.

A biorąc rzecz od strony tego, co się potocznie nazywa "treścią"? I tu czekają nas atrakcje szczególne. Zobaczyć na scenie sanacyjne szyszki! Zobaczyć od kuchni, jak się robi wielką politykę! Ba, zobaczyć na scenie samego Dziadka! A wszystko w naświetleniu ostrym, niepozbawionym drapieżności, groteskowym. Co oczywiście uznalibyśmy za tanią propagandę, gdyby zostało napisane przez - powiedzmy - Kruczkowskiego lub Putramenta. Ale Kaden? Kaden, jak wiadomo, był nadwornym literatem sanacji. Komu jak komu, ale jemu nie sposób nie wierzyć, kiedy opisuje sanacyjne śmieszności i świństewka.

I tu zarysowują się pierwsze niebezpieczeństwa adaptacji. Satyra na sanację jest dziś rzeczą nad wyraz łatwą; to trochę jakby musztarda po obiedzie. Sanacja nie ustrój Polskę nam przes...ała - jak głosi popularna parafraza jednej z piosenek "Mazowsza"... A dlaczego? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć przedstawienie. Że reżim nie umiał narodowi, dać niczego, prócz pustej, cynicznie budowanej legendy; że kolekcja błaznów... Materiałem kompromitacji są tu - zgodnie z Kadenem - skandaliki polityczno-łóżkowe, śmieszny negliż wzniosłych ludzi. Co jest owszem, zabawne, ale jako środki satyrycznej kompromitacji dość płaskie.

Gdyż powieść Kadena nie jest bynajmniej satyrą, lecz apologią reżimu. Jest jak gdyby apologią - przez satyrę. I na tym polega chytrość, przewrotny posmaczek "Generała Barcza". Ośmieszać Wodza przez ukazanie go - dosłownie - w gaciach, nie jest to sposób szczególnie wyszukany. Ale bronić Wodza wbrew gaciom, ba, poprzez gacie - to chwyt propagandowy nader wymyślny. Wydrwiwać Wodza przez ustawianie go w sytuacjach przyziemnych, groteskowych - to sprawa dość prostoduszna, ale wysławiać go wbrew grotesce, ba, poprzez groteskę - to polityczna klasa, posunięta do perwersji. Zrozumiałe, że adaptator współczesny nie znajduje osobliwych powodów dla apologii rządów przedwrześniowych. Pozostaje więc tylko - satyra. Farsa o władcach w negliżu, ich dziwkach, intryżkach, małostkowości. Plotki z wielkiego świata, którego nie ma. I przedstawieniu zaczyna grozić niebezpieczeństwo małego wymiaru.

Według Kadena - cała ta farsa sens miała; my wiemy, że go nie miała. Na pytanie Barcza, po co to wszystko, major Pyć w powieści znajduje odpowiedź - praca dla przyszłości, żeby ludziom było łatwiej, lepiej itp. Pyć w przedstawieniu spuszcza tylko głowę - żadnej odpowiedzi nie znajduje. Na dekoracje pada czerwonawy poblask - to rok 39 daje odpowiedź zamiast Pycia. Świat przedstawiany w sztuce dopiero w łunach przyszłej klęski nabiera wymiaru. Jest to wymiar tragifarsy. Te szopkowe figury nabiorą, wyrazu, kiedy okaże się, że tańczą na grobie własnego dzieła i wielkiej narodowej klęski, zadzierżysta groteska Kadena, pełna podziwu dla tężyzny sanacyjnych temperamentów i cynizmu ludzi wolnych, których stać na brak złudzeń względem siebie, ustępuje miejsca grotesce jadowitej i makabrycznej, grotesce ludzi, którzy sami na siebie wiją pętle, myśląc, że to wieńce laurowe. I pobrzmiewają tony znane, narodowe, niby to "Bal u Senatora", niby "Wesele", z domieszką Witkacego. Oto dla "Radości z odzyskanego śmietnika" szansa wymiaru.

Wyzyskana tylko w połowie. Tu trzeba by śmiało zerwać z realistycznymi motywacjami; wyprać widzenie z realizmu szczegółów i charakterów; rozkojarzyć, uprościć do kukiełek i spotwornić. Wszystko bowiem, co realistyczne, ciąży tu w stronę bulwarowej farsy z wyższych ster. Albo w stronę melodramatu. Reżyser i adaptator niepotrzebnie wdaje się w dyskusję z tym światem, który już dawno jest poza dyskusją. Niepotrzebnie w wymiarach tragicznych ukazuje dramat pani Barczowej i zakochanego w niej szpiega, przez co całkiem poważnie wchodzi w spór z sumieniem Barcza: że niby zbrodnia z powodu intryg politycznych. Rzecz to przecie tak ewidentna, że może stanowić co najwyżej podstawę dla makabrycznej wesołości. Podobnie niepotrzebnie z pisarza Rasińskiego - który jest sobowtórem samego Kadena - czyni adaptator bohaterskiego świadka oskarżenia. Świat Barczów, Pyciów, Krywultów - to dla nas tylko domek z kart, by posłużyć się formułą z innej sztuki, tym samym kołom poświęconej. Brać ich na serio - jako partnerów ideowej dyskusji - to jakby taki domek z kart wznosić na prawdziwych betonowych fundamentach, przy użyciu wielkich dźwigów.

Nie jest to przedstawienie jednolite; huśta się ono nieustannie pomiędzy komedyjką a wymiarem; farsą i melodramatem z jednej, a makabryczną szopką z drugiej strony. Wymiar nadaje mu rytm, doprawdy nieomylny. Nienaganne poczucie rytmu - rzecz tak rzadka u naszych reżyserów - sprawia, że przedstawienia Krasowskiego mają klimat. I za tę jedną właściwość uznałbym go za godnego zbawienia, gdyby miał trudności z dostaniem się do nieba - i gdyby to ode mnie zależało. Szkoda tylko, że skłonności sentymentalne i publicystyczne czynią jego dzieła połowicznymi, niedomyślanymi do konsekwencji ostatecznych.

Specjalistą do konsekwencji ostatecznych jest za to Szajna. Ciekaw jestem, co by było, gdyby tak Szajna pewnego dnia zrobił ot, takie sobie naturalistyczne dekoracje. Na ile wtedy nowohuckie przedstawienia różniłyby się gatunkowo od przedstawień innych teatrów? W "Radości z odzyskanego śmietnika" scenografia Szajny walnie pompuje jej wymiar. Pełna wymowy jest ta szaro-zielonkawa płaszczyzna, o barwie brudnego wojskowego brezentu - z czerwonawymi wybebeszeniami na modłę taszystowską, zasłanianymi i odsłanianymi na różne sposoby w toku akcji. Militarne barwy i coś jakby rozpruty brzuch: aparat skojarzeniowy widza rusza z kopyta. Najlepszą sceną przedstawienia jest pijatyka w kwaterze Barcza. Podchmieleni oficerowie wpadają w euforię, bawią się w jeźdźców na wyścigach konnych, wymachując szablami. Dużo hałasu i nieporządku, jak to zwykle u nas, kiedy się gra na scenie prawdziwe pijaństwo. Aż, tu z góry spadają płaskie, z naiwnym demonizmem malowane konie - i ogromne, chyboczą się nad terenem pijackiej zabawy. Farsowa scena grać zaczyna skojarzeniami symbolicznymi. Za to kostiumy Szajny też połowiczne.

Aktorsko najlepszy jest major Pyć w wykonaniu W. Pyrkosza. Umiał on wyjść poza naturalizm przez ostry rysunek postaci, umiejętność aktorskiego skrótu, wyrazistość precyzyjną w każdym szczególe, posuniętą aż do demonizmu. Dawno nie oglądałem w Krakowie roli, która by mnie tak bez reszty przekonała. Barcz w wykonaniu F. Pieczki rozegrany w konwencji umiarkowanie naturalistycznej, kontrolowanej przez świadomość i dobry smak. Bez świadomości i dobrego smaku zagrał natomiast Krywulta T. Szaniecki, puszczając się na żywioł, przez co zbierać może oklaski niektórych jako tzw. krwista postać.

Przedstawienie połowiczne, ale zawsze ta jedna połowa do chwalenia zostaje. Godzi się bowiem na koniec zaznaczyć, że przedstawienia nowohuckie, choć wiele budzą zawsze zastrzeżeń niżej podpisanego, nawet w tej swojej niedomyślanej do końca postaci stoją o kilka klas wyżej od wszystkiego, co przeciętnie oglądamy w naszych teatrach. Tu warto się spierać i prawować, bo jest o co.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji