Artykuły

Ada Fijał: Zachowuję życie prywatne dla siebie

- Można grywać "ogony" w teatrze, a można też grać różnorodne role w serialach. Pytanie - które aktorstwo więcej uczy? - mówi aktorka Ada Fijał.

Telewizja. Z krakowską aktorką Adą Fijał rozmawiamy o występach w serialach, byciu "glamour" i muzycznej pasji.

Zdarza Ci się czasem żałować, że zamieniłaś stabilną i intratną pracę stomatologa na niepewny los aktorki?

- Nie. W ogóle takie myśli nie przychodziły mi do głowy. Może dlatego, że nie jestem materialistką. Jestem typową marzycielką, często zdarza mi się odrywać od ziemi i bujać w obłokach. Mogą to potwierdzić wszyscy moi bliscy oraz znajomi. Najfajniejsze w życiu jest robić to, co się kocha i co daje nam energię. Nie warto dla samego zarobku męczyć się w pracy, której się nie lubi. Dlatego cieszę się i doceniam, że mogę robić to, co sprawia mi naprawdę radość. Bo to wcale nie jest takie proste i oczywiste.

Jak to się stało, że wybrałaś aktorstwo?

- Od dziecka o tym marzyłam. Pochodzę z medycznej rodziny, więc siłą rzeczy początkowo trochę uległam dobrym radom. Wybrałam drogę rozsądku, a nie drogę serca. Z czasem zrozumiałam jednak, że popełniłam błąd. Całe szczęście nie było jeszcze za późno, żeby zmienić zawód.

Grywasz dużo w serialach. To nie obciach?

- Można grywać "ogony" w teatrze, a można też grać różnorodne role w serialach. Pytanie - które aktorstwo więcej uczy? Myślę, że wszystko zależy od tego, jak podchodzi się do swojej pracy. Oczywiście każdy aktor czy aktorka marzy o wielkich rolach filmowych. Tylko to nie jest takie proste, bo tych okazji jest naprawdę bardzo mało. Dlaczego więc nie korzystać z innych możliwości, które daje nam branża? Czy to mały, czy duży ekran, czy teatralne deski - nie ma większego znaczenia.

A jak trafiłaś do świata mody?

- Moja babcia była przedwojenną damą. Opowiadała mi więc, jak to przed wojną wszystko było najpiękniejsze i najlepsze, jak po odzyskaniu niepodległości kwitło życie kulturalne i towarzyskie. Wspominała najfajniejsze piosenki i filmy z tamtych czasów. Dużo opowiadała mi też o modzie - że wtedy kobiety były eleganckie, że Marlena Dietrich otworzyła im drzwi do męskiej garderoby, że Pola Negri pierwsza założyła sandały na bose stopy i wymalowała paznokcie na czerwono. To rozbudzało moją wyobraźnię.

Właśnie zostałaś nominowana do miana Kobiety Roku magazynu "Glamour" obok Anji Rubik i Agnieszki Chylińskiej. Przyjemnie łechce to Twoją kobiecą próżność?

- Oczywiście - cieszą mnie takie nominacje. Ale nie walczę o laury. To wszystko się dzieje samo. Może dlatego, że jak się człowiek na coś mocno napina - to nigdy mu się to nie udaje. Wiem coś o tym - bo zdarza mi się to w codziennych sytuacjach, choćby w kuchni. (śmiech)

Trzecią Twoją pasją obok aktorstwa i mody jest śpiewanie. To przyszło naturalnie podczas aktorskich studiów?

- Każdy aktor śpiewa. A znasz różnicę między śpiewającym aktorem a fortepianem?

Nie.

- Pół tonu. (śmiech) To znaczy, że śpiewanie u aktorów nie jest nigdy na najwyższym poziomie. Nie lubię więc, kiedy ktoś mówi o mnie "piosenkarka". To nie jest mój zawód.

Chętnie w swych piosenkach łączysz dwa przeciwstawne żywioły: nastrój i melodykę retro z nowoczesnym brzmieniem i tanecznymi rytmami.

- Zainspirował mnie do tego duet z Louie Austinem, z którym kiedyś nagrałam piosenkę. To austriacki wokalista, starszy i elegancki pan, który śpiewa niczym Frank Sinatra, ale nagrywa współczesne utwory o klubowych rytmach, uwielbiane przez młodych ludzi. Takie połączenie tradycji z nowoczesnością jest fajne. Pozwala mi bowiem przemycić trochę aktorskiej ekspresji do muzyki pop. Tak dzieje się również w moim najnowszym projekcie - Ciemnogrody. To wszystko wynika z mojej potrzeby serca, a nie z jakichś komercyjnych ambicji czy marketingowego planu.

Nie męczy Cię ciągła obecność w plotkarskich mediach?

- Jeśli naprawdę chcesz się ukryć, to da się to zrobić. Nigdzie nie pokazuję się publicznie z moim mężem i dzieckiem. Zachowuję swoje życie prywatne dla siebie. Możliwe jest więc wyznaczenie pewnej granicy, której media nie będą chciały przekraczać. Do tej pory na szczęście nie miałam sytuacji, w której naprawdę mocno odczułabym, że ktoś narusza moją prywatną przestrzeń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji