Artykuły

Znakomity "Faraon"

"Faraon" Bolesława Prusa w reż. Adama Nalepy w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Szlachetna prostota formy, czystość przekazu i świetny finał - przygotowana przez Teatr Wybrzeże pierwsza od kilkudziesięciu lat inscenizacja "Faraona" zasługuje na słowa uznania.

Wyjątkowo widowiskowa, symboliczna i zapadająca w pamięć kulminacyjna scena zaćmienia słońca, która w adaptacji "Faraona" Bolesława Prusa stanowi finał i puentę historii Ramzesa XIII, z pewnością przejdzie do historii gdańskiego teatru. By nie popsuć przyjemności jej odbioru, nie zdradzę, w czym tkwi jej istota. Przekona się o tym każdy, kto wybierze się zobaczyć najnowszy spektakl Teatru Wybrzeże. Zapewniam, że warto.

Historyczną powieść Prusa, znakomicie zekranizowaną przed laty przez Jerzego Kawalerowicza, wziął na warsztat współpracujący z Wybrzeżem od lat reżyser Adam Nalepa, którego specjalnością są teatralne adaptacje literackiej klasyki. Spod jego ręki wyszły inscenizacje "Blaszanego bębenka", "Nie-boskiej komedii", "Czarownic z Salem" i "Marii Stuart" w Teatrze Wybrzeże, a niedawno w Teatrze Muzycznym w Gdyni wystawił "Małego Księcia" (najmniej udana z dotychczasowych trójmiejskich realizacji).

Na styku władzy i religii

"Faraonem" Nalepa potwierdza powrót do znakomitej formy. Jego najnowszy spektakl to zrealizowana z dbałością o szlachetną prostotę formy i czystość przekazu uniwersalna opowieść o zbuntowanym młodym idealiście (w roli Ramzesa przygotowującego się do objęcia tronu wystąpił Jakub Mróz - dobrze zapowiadający się, utalentowany młody aktor, o którym na pewno jeszcze usłyszymy), próbujący realizować marzenie o zmianie świata na lepsze. Na drodze stają mu najwyżsi kapłani: Herhor (Robert Ninkiewicz) i Mefres (Krzysztof Matuszewski), którzy za plecami urzędującego Faraona (Cezary Rybiński) rozgrywają własne cele, przy okazji napełniając kapłański skarbiec. Na ile ten konflikt, rozgrywający się na styku władzy i religii, jest odniesieniem do współczesności - widz musi odpowiedzieć sobie sam. Nalepa nie daje prostych wskazówek, nie wytyka palcami, raczej unika uwspółcześniania historii, niż brnie w tym kierunku.

W jego reżyserskiej koncepcji historia młodego człowieka poszukującego własnej drogi, ale niepotrafiącego ustrzec się błędów - pełna napięcia, emocji i prawdy o człowieku - broni się sama. Nie wymaga ozdobników ani nachalnych aluzji do teraźniejszości. Konsekwencją tego zamysłu jest sceniczna estetyka, która zarówno w warstwie aktorskiej, scenograficznej, jak oprawy muzycznej i ruchu scenicznego zasadza się na szlachetnym minimalizmie formy. Scenografia Macieja Chojnackiego (przestrzeń ograniczona skorodowanymi ścianami, przez które przecieka woda, dopełniona ciekawymi w swej prostocie kostiumami i rekwizytami) imponuje rozmiarem, ale nie krzyczy. Podobnie jak muzyka Marcina Mirowskiego, która dyskretnie towarzyszy zwrotom akcji. Aktorsko spektakl poprowadzony jest bez nadmiernej ekspresji, raczej oszczędnie, ale wyraziście. Cały zespół stara się pozostać w cieniu głównego bohatera, który jest osią i spoiwem akcji. Oszczędność i prostota przyświecały także adaptatorom tekstu (Nalepie i Jakubowi Roszkowskiemu), którzy z opasłej dwutomowej powieści wybrali samo sedno.

Antyczny chór

Prostym, ale świetnym pomysłem było zaangażowanie chóru, który posługując się melorecytacją, nie tylko uzupełnia przebieg akcji, przedstawia prolog i epilog tej tragicznej historii, ale pełni wiele innych ważnych ról: gra egipski lud, ciała zmarłych, wyraża opinię egipcjan i stanowi orszak Faraona. Pełna dobrej energii grupa młodych aktorów, perfekcyjnie przygotowanych do zadania, jest ważnym elementem tego spektaklu.

Na koniec trochę dziegciu, bo "Faraon" jest spektaklem bardzo udanym, ale niepozbawionym paru słabych ogniw. Jednym z nich jest postać zmysłowej femme fatale, fenickiej kapłanki Kamy, którą w Wybrzeżu zobaczyliśmy w wyjątkowo mdłej, pozbawionej tajemnicy i wyrazistości interpretacji Katarzyny Kaźmierczak (w dodatku jako jedynej w tym spektaklu ubranej w kiczowaty kostium). Także przyjaciel młodego Ramzesa, Tutmosis, którego zagrał Piotr Chys, jest postacią papierową, niewiele wnoszącą do spektaklu. Ale mimo to gorąco namawiam, by go obejrzeć.

Kolejne spektakle: 26 sierpnia oraz 22, 23, 24, 25 i 27 października. Bilety: ulgowe - 20-30 zł, normalne - 30-40 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji