Artykuły

Gdańsk. Nalepa mierzy się z klasyką w Wybrzeżu

Do tej pory wszystkie spektakle tego reżysera okazywały się sporymi wydarzeniami. Wiele wskazuje, że tym razem może być podobnie. Adam Nalepa wystawi na scenie Teatru Wybrzeże "Faraona" Bolesława Prusa.

"Faraon" to - nieco paradoksalnie - jedna z najbardziej znanych powieści polskiego pozytywizmu. Paradoksalnie i przewrotnie dlatego, że tak naprawdę nie jest tak za sprawą samej powieści, ale raczej jej znakomitej ekranizacji. Film "Faraon" trafił na ekrany w 1965 roku i w zasadzie... nie zszedł z nich do dziś, nieustannie powracając w ramówkach najróżniejszych telewizji. Nic dziwnego - dzieło Jerzego Kawalerowicza z Jerzym Zelnikiem w tytułowej roli, nawet z dzisiejszej perspektywy oszołamia swoim rozmachem i narracyjną biegłością. I sprawia, że ten tekst wciąż jest żywy i znany Polakom, co nie zdarza się wielu opasłym powieściom sprzed ponad stu lat.

Sama powieść ukazywała się - jak przystało na ówczesne standardy - w odcinkach w "Tygodniku Ilustrowanym" w latach 1895-97. To dziejąca się dobrze odtworzonych realiach starożytnego Egiptu opowieść o obejmującym tron młodym faraonie, Ramzesie XIII. Debiutujący w nowej roli władca potężnego imperium bardzo szybko zderza się ze ścianą stworzoną przez wszechwładną kastę kapłanów, skutecznie manipulujących kolejnymi faraonami, trzymających w strachu lud i sprawujących realną władzę w państwie.

Okazuje się więc, że ta - mogłoby się wydawać - zupełnie niedzisiejsza powieść niesie w sobie przesłanie, które może okazać się nader aktualne. Nie sposób nie zauważyć, że spektakl wchodzi na afisz w momencie, kiedy polski spór pomiędzy zinstytucjonalizowaną religią a polityką wchodzi na poziom nie widziany od ćwierć wieku, gdzieś pomiędzy groźbami ekskomuniki wobec parlamentarzystów głosujących za ustawą wspomagającą medycznie rodziny nie mogące zajść naturalnie w ciążę, ujawnieniem przez prezydenta jednego z dużych polskich miast niegodnych finansowych żądań kościoła wobec władzy a wzywaniem "na dywanik" przez biskupów księży, którzy przeprosili byłego prezydenta za przykre słowa, których musiał ostatnio sporo usłyszeć z ust ludzi kościoła. Czy ślady tej całej atmosfery będzie można odnaleźć w spektaklu? Czy jego twórca będzie grał aktualnymi odniesieniami, których nie brakuje, czy będzie raczej się skupiał na nieco bardziej abstrakcyjnie rozumianym i wyabstrahowanym ze współczesności konflikcie między władzą a kościołem?

Trudno dziś powiedzieć, a Nalepa, jak to ma w zwyczaju, konsekwentnie odmawia podawania jakichkolwiek informacji o spektaklu przed jego premierą. Można się jednak domyślać, że jego adaptacja klasycznej powieści będzie co najmniej spektakularna - zarówno pod względem wizualnym i inscenizacyjnym, jak i intelektualnym. Nalepa nie raz udowodnił już swoimi poprzednimi realizacjami na scenie Teatru Wybrzeże, że znakomicie radzi sobie z przenoszeniem na scenę monumentalnych powieści ("Blaszany bębenek" Guntera Grassa) i świetnie rozgrywa w swoich przedstawieniach ważkie problemy społeczne i polityczne, aktualne, choć ubrane w historyczny kostium ("Maria Stuart"). Charakter tekstu, będącego podstawą tego spektaklu i wyobraźnia Nalepy mogą przynieść widowisko o naprawdę dużych rozmiarach - w przenośni i w jak najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji