Klata w Krakowie
Jan Klata, najgłośniejszy buntownik polskiego teatru, debiutuje w Krakowie. Tutaj kończył studia i stąd musiał wyjechać, żeby osiągnąć sukces...
Teraz ma do dyspozycji Dużą Scenę Starego Teatru i najlepszych aktorów w Polsce. W mateczniku Konrada Swinarskiego zamierza pokazać własną adaptację powieści Philipa K. Dicka "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha". Kultowy autor miłośników fantastyki raczej nie jest znany krakowskim teatromanom.
Ten repertuarowy wybór już przyprawił o zawał niektórych zwolenników dramatu romantycznego w muzealnej postaci. Wściekają się aktorzy, wszędzie tak samo - we Wrocławiu, Gdańsku i Krakowie. Krzysztof Globisz i Jan Frycz zdążyli rzucić rolami i nie wrócili na próbę. Zostali m.in. Jan Peszek, Anna Radwan-Gancarczyk, Alicja Bienicewicz, Ewa Kolasińska i Zbigniew W. Kaleta. Będzie jeszcze bardziej gorąco po premierze.
Klacie niedawno urządzono karnawałowy "fest" w Warszawie, co wywołało prawdziwą wojnę teatromanów i falę krytyki w prasie. Że za wcześnie, że jeszcze nic nie umie, że efekciarski, że powierzchowny. Nawet jeśli to prawda - to tylko źle świadczy o tłumach, które walą na jego spektakle drzwiami i oknami. Frekwencję na pewno poprawi przyznany kilka dni temu Paszport "Polityki". Czy najnowszy spektakl Klaty poprawi sytuację Starego Teatru, który powoli, ale uparcie i systematycznie wraca do czołówki polskich scen? Na pewno tak, jeśli tylko wybuchnie kolejna artystyczna awantura. Nic tak dobrze nie robi teatrowi, jak spór o wizję świata. A Klata to poważny wojownik i konflikt to jego chleb powszedni.