Artykuły

Liczy się wysiłek

Ideą Schwalbe jest przekonanie, że ani idealistyczne, ani utopijne podejście do świata nie jest w stanie uratować go przed upadkiem - o młodym teatrze z Amsterdamu - pisze Anoek Nuyens w miesięczniku Teatr.

Członkowie holenderskiego kolektywu Schwalbe wywodzą się z różnych kultur i wyznają skrajnie rozbieżne poglądy estetyczne. Podczas swoich silnie fizycznych przedstawień oczekują zaangażowania widza, dając mu szansę na własne rozwijanie znaczeń i skojarzeń. Schwalbe to dziewięciu* absolwentów Amsterdam Mime School, rocznik 2008. Zapytani o powody podjęcia kolektywnej współpracy po ukończeniu studiów, przyznają, że wcale nie był to oczywisty wybór.

Nie byli szczególnie zżyci za czasów studenckich, nie podzielali poglądów w kwestiach teatru - wręcz przeciwnie - początkowo ich ścieżki wiodły w zupełnie różnych kierunkach. Floor van Leeuwen i Bas van Rijnsoever założyli Mime Theatre Group Blont; Christina Flick i Kimmy Ligtvoet - kolektyw Steinboden; natomiast podczas międzynarodowego festiwalu szkół teatralnych ITs Festival w 2008 roku zrodziło się kilka ambitnych projektów solowych. Jednak pomysł założenia kolektywu, późniejszego Schwalbe, pojawił się dopiero po "saar" ze (2008) - spektaklu dyplomowym grupy. Czy stało się to z powodu nieoczekiwanego sukcesu produkcji? A może doszli do wniosku, że współpraca będzie cennym dodatkiem do pracy indywidualnej?

W pracy nad "Saar" ze członkowie Schwalbe wyznaczyli sobie jeden ważny cel: przekroczyć wszelkie wyobrażalne granice. Aby go osiągnąć, musieli się skupić na tym, co ich łączy. Sam fakt, że wszyscy byli młodymi studentami, był zbyt oczywisty i powierzchowny, musiało w tym być coś jeszcze - coś o wiele większego, wykraczającego poza nich samych. Nie było to łatwe, zwłaszcza że ludzie Zachodu przeważnie kierują się indywidualną perspektywą. Już od dawna nie możemy zakładać powszechnej wiary w Boga lub wspólnego poglądu na świat, słowem - czegoś wykraczającego poza nas samych. Osobista opinia oraz własny, niepowtarzalny punkt widzenia zdają się o wiele ważniejsze niż osiągnięcie porozumienia, które w efekcie stało się wyjątkiem od reguły.

W ubiegłym roku Schwalbe zaprosiło socjologa Willema Schinkela na rozmowę. Po obejrzeniu "Saar" ze stwierdził on, że stracił dotychczasową wiarę w indywidualizm, który odpowiedzialny jest za chciwość, nieludzkie zachowanie i brak współczucia w krajach takich jak Holandia: "Chcemy wierzyć w to, że nasze życie kręci się dookoła naszych indywidualnych spraw, choć w rzeczywistości wszyscy robimy to samo: kupujemy w tych samych supermarketach, oglądamy te same programy telewizyjne, wyglądamy również tak samo". Wywołało to gorącą dyskusję na sali. Wiele obecnych tam osób nie zgodziło się z Schinkelem. Według innego obecnego na sali socjologa spektakl "Saar" ze pokazał, że pojedynczy ruch, choć może być powtarzany w nieskończoność, podlega indywidualnej interpretacji, niezależnie od tego, czy ktoś zdecyduje się go naśladować, czy nie. "Obserwowałem każdego z aktorów z rosnącą fascynacją, odkrywając całkowicie nowe znaczenia w ich indywidualnych interpretacjach tego samego tematu".

Walka z indywidualnością

W "Saar" ze przez godzinę oglądamy dziewięcioro młodych ludzi poruszających się w rytm monotonnego, energicznego beatu. Tańczący stopniowo zbliżają się do siebie, to znowu oddalają. Co jakiś czas aktor zastyga w bezruchu, zwracając się do najbliższego otoczenia. Osią przedstawienia jest skrajnie wyczerpująca fizyczna walka, jaką podejmują aktorzy. Jedna z członkiń Schwalbe - Floor van Leeuwen - o całym procesie mówi następująco: "To tak, jakby się było w transie. Jako gracz stajesz się lżejszy, bardziej bezbronny, mniej racjonalny. Absolutnie nie jesteś w stanie zdystansować się wobec zaistniałej sytuacji. To uczucie pozwala na jakiś czas zapomnieć, że jesteś w tym sam".

W "Saar" ze członkowie kolektywu kontestują indywidualizm - a przez to samych siebie. Celowo nie prezentują nam wspólnego punktu widzenia, ale pokazują, jak współegzystować bez faworyzowania jednej osoby kosztem drugiej. Spocone twarze, ciała stopniowo ulegające zmęczeniu ukazują pokłady niewyczerpanej energii, jednocześnie podkreślając bezużyteczność naszej egzystencji.

Performans zero CO2

W 2010 roku Schwalbe stworzyło swój drugi spektakl "Schwalbe speelt op eigen kracht" [na zdjęciu]. Jego tematem stała się energia - pod różnymi postaciami. Ten motyw sprowokował twórców do namysłu nad apokaliptycznymi wizjami przyszłości, romantycznymi tęsknotami za przyjaznym trybem życia na Ziemi, ale i uzależnieniem współczesnej ludzkości od wygody. Wszystkie te pytania i dylematy w spektaklu Schwalbe zogniskowały się wokół jednego ruchu: obracających się kół roweru.

Podczas przedstawienia aktorzy pedałują na rowerkach treningowych w celu wyprodukowania wystarczającej ilości energii, aby zasilić jeden reflektor oświetlający dziewięcioosobową obsadę. Pedałowanie odbywa się przez cały spektakl - bez niego światło zgaśnie. Po godzinnym wysiłku większość zlanych potem aktorów poddaje się. Ostatni aktor lub aktorka próbuje podtrzymać jarzący się reflektor do samego końca, co również ostatecznie kończy się kapitulacją. Według Simon van den Berg ten rodzaj performansu w skromny sposób "przybliża nam elementarną tragedię". Spektakl jest całkowicie neutralny pod względem emisji dwutlenku węgla, wszystkie wykorzystane w nim materiały pochodzą z drugiej ręki, zarówno podczas prób, jak i samego przedstawienia nie włączano ogrzewania, a ręcznie stemplowane ulotki wykonano z makulatury.

Schwalbe po raz kolejny prowokuje nas do odpowiedzi na pytanie: jak powinna wyglądać nasza wizja świata? Wykrzywione twarze, mokre od potu ciała, w końcu rezygnacja, gdy performerzy kolejno schodzą z rowerów. W określonym przez Schwalbe kontekście minimalne ruchy stają się kopalnią skojarzeń i znaczeń. W pewnym sensie kolektyw trzyma przed nami lustro, w którym odbijają się nasze własne zachowania - widzimy samych siebie, wpłacających comiesięczną kwotę na cel dobroczynny lub kupujących żywność ekologiczną, podczas gdy wciąż przypomina nam się o tym, jak powoli i na różne sposoby wykańczamy naszą planetę.

Powierzchnia eklektyczna

Jesteśmy dziś bombardowani programami o formacie konkursów talentów, castingów czy z gatunku makeover show. Zdaje się, że Zachód desperacko poszukuje wzorców do naśladowania. Wmawia się nam, że możemy być gwiazdami, jeśli tylko uwierzymy w siebie i naszą umiejętność dopasowania się. W natłoku pytań i światopoglądów, zdają się sugerować członkowie Schwalbe, jedynym rozwiązaniem jest dążenie do prostoty formy, która otwiera przed publicznością bezmiar znaczeń. Formą ekspresji wybraną przez kolektyw jest "teatr performatywny", gdzie performatywność określają konkretne ramy. Każde przedstawienie Schwalbe jest nową próbą zdefiniowania tych ram poprzez wykorzystywanie fizycznych możliwości i ograniczeń, co z kolei pozwala aktorom na całkowitą wolność. Swoboda działania, robienia rzeczy "po swojemu", stanowi szczególną wartość działań kolektywu.

Środki wyrazu w spektaklach Schwalbe w czytelny sposób ilustrują idee: w "Schwalbe speelt op eigen kracht" pojawiała się lampa napędzana energią, w "Spaar ze" - taniec do upadłego. Niejednokrotnie proste czynności fizyczne przybierają tu ekstremalny wymiar, a próba podjęcia działania staje się spektaklem samym w sobie.

To tylko gra

Szukając struktury dla trzeciego, najnowszego spektaklu - "Schwalbe speelt vals", kolektyw postanowił zagrać przed swoją publicznością w grę. Ta, z natury rzeczy, wyznacza ramy szczególnej rzeczywistości, gdzie panują inne niż w życiu codziennym zasady. Narzucając nam konkretne zachowania, gra zakłada ingerencję przypadku i zachęca do podjęcia własnej inicjatywy, zajmując jednocześnie miejsce pomiędzy prawdą a udawaniem, iluzją a rzeczywistością, całkowitą uległością a kontemplacją. Kiedy poczucie, że "to tylko gra", zaczyna budzić skrajne emocje? W którym momencie zabawa staje się agresywna? Co sprawia, że gra stanowi jedynie tymczasowe terytorium, rządzone przez świadome i podświadome ludzkie instynkty i popędy?

W styczniu 2011 roku rozpoczęłam przygotowania do współpracy nad nowym spektaklem Schwalbe, co w praktyce oznaczało, że cały tydzień graliśmy w gry. Każdy z członków kolektywu miał wyznaczony dzień, w którym decydował, w co gramy. Już pierwszego dnia zmagania pełnych entuzjazmu (czasem wręcz fanatyzmu) graczy zakończyły się interwencją lekarską - jeden z graczy złamał nogę. Nazajutrz staraliśmy się być ostrożniejsi, otaczając się nawzajem troską. Niestety, był to stan krótkotrwały. Z czasem atmosfera zaczęła się robić ponura. Punkty przyznawane były za pomyślne wykonanie zadań, takich jak oznajmienie złej wiadomości przyjacielowi, szykanowanie innych osób w budynku itp. Większość zachowań była usprawiedliwiona samą grą. Na przestrzeni tygodni coraz trudniej było nam tłumić wywołane nią emocje - nawet po jej zakończeniu. Zachowanie współuczestników budziło irytację: jak osoba, znana nam od lat, może się w ten sposób zachowywać? Przecież mieliśmy pracować nad profesjonalną produkcją teatralną. Pod koniec tygodnia głównie kłóciliśmy się z powodu przestrzegania lub nieprzestrzegania zasad gry, tego, czy wszyscy w jednakowy sposób się ich trzymamy i czy w związku z tym drużyny wygrywają/przegrywają uczciwie.

Zdaje się, że wszyscy pokazaliśmy swoje prawdziwe oblicze w większym stopniu, niż zamierzaliśmy. Jesteśmy niewolnikami naszych emocji. Cieszymy się, widząc frustrację i przegraną naszych rywali, jednocześnie potajemnie pławimy się w szczęściu z własnego zwycięstwa. Doświadczenie tych emocji oraz badanie i odkrywanie granic gry pozwoliły nam zrozumieć, w jak kruchym społeczeństwie żyjemy. Staliśmy się zależni od reguł, które sami ustanowiliśmy. Tak jak w strukturze systemów, które funkcjonują i trwają jedynie z racji naszego podporządkowania się tym regułom. Co prawda, to my wymyśliliśmy cywilizację, ale wcale nie oznacza to, że sami jesteśmy cywilizowani - mimo że bardzo chcielibyśmy w to wierzyć.

Nigdy się nie zgodzą

Ideą Schwalbe jest przekonanie, że ani idealistyczne, ani utopijne podejście do świata nie jest w stanie uratować go przed upadkiem. Przede wszystkim kolektyw nie bazuje na gotowej opowieści czy fabule. Widz musi być czynnie zaangażowany i wykorzystując swoją nabytą już wiedzę, ma szansę samodzielnie rozwijać całe bogactwo znaczeń i skojarzeń. Schwalbe nie wyznacza swojej publiczności żadnego konkretnego kierunku. Nie jest to bynajmniej powodowane cynizmem ani brawurą, ponieważ grupa w widoczny sposób wkłada w każdy spektakl dużo fizycznego wysiłku. Podobnie publiczność poprzez kontakt z dziełem podejmuje własną próbę ustosunkowania się do otaczającego ich świata oraz samych siebie.

Kwestionując wartości współczesnego społeczeństwa, Schwalbe podjęło w swoim trzecim przedstawieniu niezwykle trudny temat. Członkom grupy nie zależy na dostarczaniu gotowych rozwiązań, ale na podjęciu próby zrozumienia świata, który poznają w oparciu o strukturę współpracy kolektywnej. Członkowie kolektywu prawdopodobnie nigdy nie będą w stanie osiągnąć pełnej zgody światopoglądowej, dzięki czemu być może nie ulegną złudnej wizji zbawiania świata ani daremnemu przekonaniu, że wszystko da się naprawić.

Holenderski filozof Bas Heijne na łamach swojej najnowszej książki "Harde liefde. Nederland op zoek naar zichzelf" stawia następujące pytanie: "W momencie, gdy nasza cywilizacja zostanie poddana całkowitej indywidualizacji - kto weźmie odpowiedzialność za wspólny interes naszego społeczeństwa?". Można powiedzieć, że w swoich spektaklach Schwalbe reprezentuje tę właśnie myśl - to grupa osób wywodząca się z różnych kultur, posiadająca różne doświadczenia życiowe oraz skrajnie rozbieżne poglądy. Ich próby każdorazowo stają się okazją do wielu dyskusji. Każdy członek kolektywu otrzymuje podczas nich czas i przestrzeń do wyrażenia swojego punktu widzenia, bo wartość indywidualnej opinii jest widoczna jedynie w kontekście innej, przeciwstawnej. Członkowie Schwalbe potrzebują się nawzajem po to, by utwierdzić się we własnych poglądach. Wówczas odpowiedzialność za społeczeństwo, o której mówi Heijne, nie będzie miała aż tak wielkiego znaczenia.

* Od roku 2011 w skład Schwalbe wchodzi ośmiu członków - nie zaś dziewięciu [uzup. autora]

***

Na zdjęciu: spektakl "Schwalbe is looking for a crowd" na tegorocznym Malta Festival Poznań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji