Artykuły

Bez strachu nie ma moralności

- Kultura, moim zdaniem, nie mówi nigdy o wolności. Ona mówi o obowiązkach. Im starsza, tym mówi o nich dobitniej. Chrześcijaństwo to chyba pierwsza kultura, która zaczęła mówić o wolności - mówi reżyser Andriej Konczałowski przed premierą "Króla Leara" w Teatrze Na Woli.

Jan Bończa-Szabłowski: Co mówi panu określenie dusza słowiańska?

Andriej Konczałowski: Według mnie to mit. Wielki mit, w który niejeden chce wierzyć. Oczywiście Słowianie mają coś wspólnego, ale między Polakami a Rosjanami jest o wiele więcej różnic niż podobieństw. Mówiło się kiedyś o żelaznej kurtynie dzielącej państwa socjalistyczne od pozostałej części Europy. Ale podobna kurtyna istniała zawsze między Polską a Rosją i tak pozostanie. To sprawa kultury i religii. Religia Polaków czyni ich ludźmi Zachodu, religia Rosjan łączy ich ze Wschodem.

Ale ta "mityczna" dusza słowiańska pomaga reżyserom z tej części Europy przeciwstawić się np. makdonaldyzacji kultury...

Rzeczywiście, jest ona przekleństwem. Trudno mi do końca oceniać jej skutki, bo przecież sam robię filmy na Zachodzie, w USA. Nigdy nie ukrywałem, że kilka z nich zrobiłem przede wszystkim dla pieniędzy.

Przyniosły też panu uznanie...

Bo jestem profesjonalistą. Bycie Rosjaninem upoważnia mnie natomiast do powiedzenia o Rosji rzeczy bardziej brutalnych, niż mógłby to zrobić przedstawiciel innego narodu.

Patrząc dziś na stosunki między Polską a Rosją, nie ma pan wrażenia, że Rosja nie może pogodzić się z utratą swojej mocarstwowej pozycji?

Dzisiejsza Rosja z bardzo wieloma sprawami nie może się pogodzić. Ale nie wydaje mi się, że jest gorsza niż kiedykolwiek. Po prostu każdy ma prawo do błędów. Być może zawsze miała imperialistyczne zapędy i tak pozostało. Państwa sąsiednie są z reguły potencjalnymi wrogami. Konflikty są nie do uniknięcia. Polsce jako państwu właściwie jednonarodowemu jest dużo łatwiej. Wie, przeciw komu się jednoczyć. W przypadku Rosji jest znacznie gorzej, bo tych potencjalnych wrogów, zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych, ma więcej. Zgłasza się np. pretensję do Rosji, że sprzeciwia się niepodległości Czeczenii. Nie mam jednak wątpliwości, że gdyby jeden ze stanów chciał oddzielić się od USA, wybuchłaby taka wojna jak między Rosją a Czeczenią.

Powiedział pan, że jak ktoś nazywa się Andriej Konczałowski, to może sobie pozwolić, by zrobić film nawet dla stu widzów...

Tak, bo kiedy decyduję się na film, wiem, że robię go przede wszystkim dla siebie. Kiedy już powstanie, mam nadzieję, że znajdzie też uznanie innych. W sztuce, jak mówił Tołstoj, jest coś takiego, jak energia błądzenia. Dlatego dużo ważniejsze jest dla artysty umieć zadawać pytania, niż dawać gotowe odpowiedzi.

Sztuka może, pana zdaniem, uratować ludzi?

Nie. Ludzi ratuje strach. Strach przed śmiercią, głodem, chorobą. Człowiek, który niczego się nie boi, nie jest człowiekiem, ale wariatem lub zwierzęciem, choć zwierzę akurat też odczuwa strach. Bez strachu nie ma moralności. Można bać się Boga albo ludzi, konsekwencji prawnych, wyrzutów sumienia.

Zaczynam się bać. A sztuka, kultura nie dają panu poczucia wolności?

Kultura, moim zdaniem, nie mówi nigdy o wolności. Ona mówi o obowiązkach. Im starsza, tym mówi o nich dobitniej. Chrześcijaństwo to chyba pierwsza kultura, która zaczęła mówić o wolności. Bo ono człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga, postawiło w centrum wszechświata. To może jednak zaprowadzić chrześcijaństwo do katastrofy, zapędzić w ślepy zaułek. Opacznie pojęta wolność to prosta droga do kryzysu indywidualności, do pozbycia się obowiązków, do samowoli. Myślę, że człowiek nie zasługuje na całkowitą wolność. Kiedy ma wszystko i niczego się nie boi, staje się tylko bezwolną istotą.

Ksiądz Jan Twardowski ujął tę ostatnią myśl dużo łagodniej: "Człowiekowi bywa w życiu dobrze i źle. Kiedy jest mu tylko dobrze, to niedobrze".

Hegel mawiał, że wolny człowiek ma zdolność do samoograniczenia. Jeśli jej nie posiada, nie czuje się w pełni wolny. Moje spojrzenie na rzeczywistość przeszło pewną ewolucję. Na początku nasiąknięte było młodzieńczym liberalizmem, nienawiścią do systemu autorytarnego, nadziejami związanymi z pieriestrojką. Dopełnieniem były wyjazdy i praca na Zachodzie. Nauczyłem się patrzeć z dystansem, także na te wartości, które uważa pan za uniwersalne. Uświadomiłem sobie, że demokracja, równość i humanizm - to wszystko pojęcia zachodniej cywilizacji, która całkowicie ignoruje osiągnięcia Arabów, Chińczyków i innych. Jeden Anglik powiedział, że demokracja to przyszłość i ratunek dla świata. Wolne wybory są demokratyczne, ale nie odzwierciedlają zdaniawiększości. "Większość to idioci" - przeczytałem ostatnio w prasie angielskiej. Churchill - zwolennik demokracji złapałby się za głowę.

Dlaczego woli pan robić film nie o nim, ale o Juriju Andropowie?

Uważam, że niektórzy przywódcy uznani za krwawych dyktatorów uratowali swój naród od większych klęsk. Angielskie przysłowie mówi: musisz być okrutny, by stać się uprzejmy. Na Andropowa dawno już zwróciłem uwagę. Nie odstraszało mnie wcale, że bywał odbierany jako "czarny kardynał" KGB. Z materiałów, jakie udało mi się zebrać, wynika, że to on był faktycznym ojcem pieriestrojki. Gdyby żył dłużej, Rosji zaoszczędzony by został taki kataklizm, jakiego byliśmy świadkami, nie rozkradziono by całego majątku, właścicielami wielkich fortun nie zostaliby złodzieje i bandyci.

A jakim człowiekiem będzie król Lear w pańskiej reżyserii?

Nie potrafię jeszcze odpowiedzieć. Pomysł spektaklu narodził się po jednej z rozmów telefonicznych. Daniel Olbrychski zadzwonił, by pogratulować mi ostatniego filmu, i zapytał, czy nie chciałbym zrobić z nim czegoś w teatrze. Pomyślałem o Strindbergu, Czechowie lub Szekspirze. I wtedy wspólnie uznaliśmy, że najbardziej odpowiednim dramatem będzie właśnie "Król Lear". Ta sztuka jest jedną z najtrudniejszych w repertuarze Szekspirowskim, więc już sam fakt, że się na nią zdecydowałem, uważam za swoje małe zwycięstwo.

Co dziś zainteresowało pana w "Królu Learze"?

Mógłbym snuć tu jakieś naukowe dysertacje, ale przecież nie o to chodzi. Posłużę się myślą, którą wypowiedział Golding: "Wśród wszystkich istot, które żyją na powierzchni Ziemi, najniebezpieczniejszym zwierzęciem jest człowiek".

Szekspir z kolei sugerował, że sztuka winna być zwierciadłem czasu, w którym zostaje pokazywana. Gdyby reżyserował pan ten spektakl 15 lat wcześniej, z pewnością byłby o czymś innym.

Podejrzewa mnie pan o koniunkturalizm, a mnie takie podejście do sztuki w ogóle nie interesuje.

Nie mówię o koniunkturalizmie, tylko dotykaniu współczesności. Pański film "Dom wariatów", nagrodzony w Wenecji, jest tego najlepszym świadectwem, bo opowiada m.in. o Czeczenii.

Zapewniam pana, że w równym stopniu mogłaby to być Bośnia czy Hercegowina, nawet I wojna światowa. Ten film mógłby rozgrywać się wszędzie tam, gdzie ludzie się zabijają. Właśnie wtedy okazuje się, że dom wariatów jest najnormalniejszym miejscem pod słońcem. W każdych czasach i pod każdą szerokością geograficzną.

***

Arystokrata

Andriej Konczałowski urodził się 20 sierpnia 1937 roku w Moskwie. Ceniony twórca światowego kina. Reżyser, scenarzysta, aktor, producent filmowy. Pochodzi z arystokratycznej rodziny rosyjskiej. Brat Nikity Michałkowa. W1952 roku ukończył moskiewskie konserwatorium, w klasie fortepianu pod kierownictwem Lwa Oborina. Studiował na wydziale reżyserii Moskiewskiego Instytutu Filmowego. Jako scenarzysta współpracował m.in. z Andriejem Tarkowskim ("Mały marzyciel", "Dziecko wojny", "Andriej Rublow"). Jest współautorem scenariuszy do filmów: brata ("Niewolnica miłości", 1975), Szuchrata Abbasowa, Tołomusza Okiejewa. Nakręciwszy "Historię Asi Klaczinej, która kochała, lecz za mąż nie wyszła", "Szlacheckie gniazdo", "Wujaszka Wanię" czy "Syberiadę", wyjechał do USA. Tam stworzył m.in. "Kochanków Marii", "Uciekający pociąg", "Tango i Cash". Od paru lat znów pracuje w Rosji. W warszawskim Teatrze Na Woli realizuje "Króla Leara" z Danielem Olbrychskim w roli tytułowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji