Artykuły

Teatr Polski zastrajkuje?

- Jesteśmy zdeterminowani, musimy walczyć o swoje prawa, posuwając się nawet do czynnego protestu - mówi Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu.

Agata Saraczyńska: Czegoś takiego jeszcze w historii polskiej sceny nie było - wrocławska "Wycinka" Krystiana Lupy zainauguruje 69. Festival D'Avignon.

Krzysztof Mieszkowski: To duże wyróżnienie. Przyjmując zaproszenie, nie sądziłem nawet, że zainaugurujemy najważniejsze wydarzenie teatru dramatycznego na świecie. Jednak Olivier Py wybrał właśnie nasze przedstawienie, wskazując na jego znaczenie dla dzisiejszego teatru. Zagramy od 4 do 8 lipca. Kiedy przychodziłem do teatru osiem lat temu, powiedziałem zespołowi, że moim marzeniem jest pokazanie spektaklu w Awinionie.

Marzenie się spełniło - czy to oznacza osiągnięcie celu i finał kierowania Polskim?

- Marzenia się zmieniają, tuż po powrocie z Prowansji lecimy z "Dziadami" do Pekinu. Potem czeka nas tournée do Moskwy, występy podczas festiwalu Dialog-Wrocław, na Festiwalu Szekspirowskim. Zapraszają nas z "Wycinką" do Jerozolimy, Sao Paulo, Hongkongu i Szanghaju.

Ale w związku z powiększającym się długiem sytuacja dyrektora Teatru Polskiego pozostaje w zawieszeniu. Porozumienie między minister kultury, marszałkiem województwa a panem nie zostało spełnione. Wciąż nie został powołany dyrektor, który stałby na straży finansów.

- Teatr jest na najwyższych pozycjach we wszystkich liczących się rankingach, odnosimy spektakularne sukcesy - co lepiej może świadczyć o naszej pracy? Jestem przeciwny menedżerom w publicznych instytucjach kultury, a nasz dług jest wynikiem genetycznego obciążenia, strukturalnego niedofinansowania teatru. Wskazywał na to już przed 20 laty mój poprzednik Jacek Weksler.

Ale dług rośnie, jesienią może osiągnąć milion złotych.

- Na razie wynosi 700 tys., a tak naprawdę według obowiązujących kryteriów powinien wynieść 3,5 miliona. Teatr podjął pracę, mimo że dotacja podstawowa na rok 2015 jest niższa o 150 tys. i nie pokrywa kosztów utrzymania scen, zespołu oraz eksploatacji przedstawień. Nie mówiąc już o tym, że od lat zespół nie dostawał podwyżek i nie mamy pieniędzy na remonty. Na koszty utrzymania teatrowi brakuje 3,5 mln zł.

Dostajecie ponad 8,5 mln zł.

- 9,86, a powinniśmy dużo więcej, bo tak naprawdę nie stać nas na granie. Nasze spektakle miały 98-procentową frekwencję, graliśmy przy pełnych salach. Na przedstawienia, warsztaty, spotkania przyszło 82 tys. ludzi. Wydaje mi się, że taki wynik i znaczące sukcesy potwierdzone dziesiątkami recenzji i nagród powinny sprawić, że ktoś zada pytanie, jak można Teatrowi Polskiemu pomóc?

Ale przecież złożył pan zobowiązanie, że będzie przestrzegał dyscypliny finansowej. I zaraz ją pan złamał.

- To nie był mój wybór, ale sytuacja przymusowa. Umowy powinny dotrzymać wszystkie strony. Organizator nie przestrzega artykułu 12 Ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej: "Organizator zapewnia instytucji kultury środki niezbędne do rozpoczęcia i prowadzenia działalności kulturalnej oraz do utrzymania obiektu, w którym ta działalność jest prowadzona". Podpisałem umowę, aby zachować wysoki poziom artystyczny teatru i zespołu aktorskiego, wypracowywany przez długie lata i doceniony przez krytyków i publiczność. Nasz zespół uznawany jest za najlepszy w kraju. "Wycinka" mogła w ogóle nie powstać, jednak udowodniliśmy, że było warto w nią zainwestować. Ma za sobą pasmo sukcesów, których ukoronowaniem jest Awinion. Przedstawienie Lupy rozbiło bank polskich nagród teatralnych. Spełniamy wszystkie kryteria działania instytucji kultury, wypełniamy naszą misję, tworzymy wybitne dzieła artystyczne, edukujemy i dostarczamy przemyśleń oraz przeżyć głębszych, budując tym samym społeczeństwo obywatelskie. Pytam: jaki algorytm należy zastosować, by wycenić wiersz Różewicza, jaka jest cena sztuki?

Fakt pozostaje faktem - nie trzymał się pan dyscypliny. Zarząd województwa chciał pana odwołać. We wrześniu podpisano porozumienie, które do dziś nie zostało wypełnione. Miał pan wskazać menedżera, nie zrobił tego.

- Zarząd swoimi decyzjami podważa zapis ustawy. Jestem przeciwny menedżerom w kulturze, przeciw nim świadczą ich poczynania. Zaproponowałem marszałkowi bardzo dobrą menedżerkę Izabelę Duchnowską, poinformowałem o tym ministerstwo kultury. Robimy świetną robotę, mamy entuzjastyczne recenzje, warto zastanowić się nad zmianą naszego finansowania. Dlaczego nie pomoże nam miasto, skoro jesteśmy jego najlepszym ambasadorem, dlaczego ministerstwo nie uczyni z nas instytucji narodowej? Dlaczego nasz organizator nie podejmuje negocjacji w tej sprawie? Jeżeli niemal wszyscy urzędnicy dostają premię za dobrą pracę, dlaczego instytucja nie może być nagrodzona przez swojego organizatora? Wydaje mi się, że zasłużyliśmy na uznanie naszej wartości. Teatr Narodowy w Warszawie ma 23,6 miliona dotacji i sceny w jednym miejscu, Narodowy Stary Teatr w Krakowie też ma sytuację stabilną, satysfakcjonującą dotację podstawową w wysokości 14,6 mln zł. Dlaczego nie można zracjonalizować naszych finansów? Jesteśmy gorsi?

Bo nie ma pieniędzy? Ministerstwo kultury podkreśla, że dwie sceny narodowe Polsce wystarczą.

- Jesteśmy innego zdania. Właśnie wysłaliśmy dokument ws. unarodowienia do naszego organizatora, ministerstwa kultury oraz pani premier Kopacz, sejmowej komisji kultury, prezydenta Wrocławia, marszałkini sejmu. To decyzja polityczna. Trzeba wreszcie zrozumieć, że populiści w Polsce są beneficjentami takich zaniedbań. Muszę przyznać, że choć czekamy na pomoc, to nie siedzimy z założonymi rękami. Od miesięcy trwają negocjacje z PKP dotyczące wynajmu Sceny na Świebodzkim. Jestem po dobrych rozmowach, ale wciąż potrzebuję wsparcia. Bagatelizowanie naszych problemów to podważanie sensu demokracji, niedocenianie naszej widowni, która przecież stanowi elektorat.

Politycy są winni długu teatru?

- Ta sytuacja ma wymiar symboliczny, winni są przez grzech zaniechania. Oskarżam urzędników o brak wyobraźni. To nie ja zadłużam teatr, ja realizuję jego misję z myślą o zysku społecznym. To urzędnicy zadłużają teatr, podważając kulturalne potrzeby mieszkańców. Rozrost biurokracji jest prawdziwym zagrożeniem dla ładu publicznego, a nie tylko teatru. Pozostaje nam samoorganizacja. Załoga i pracownicy teatru muszą walczyć o swoje prawa. Jesteśmy tak zdeterminowani, że możemy posunąć się nawet do czynnego protestu. Przypomnę, że w naszym kraju konstytucja gwarantuje obywatelom dostęp do kultury, do kultury jako sfery wartości, budowania tożsamości, a nie tylko rozrywki czy "eventów z gwiazdami". Artykuł 6 stanowi: "Rzeczpospolita Polska stwarza warunki upowszechniania i równego dostępu do dóbr kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju". Chroniczne niedofinansowanie wielu publicznych instytucji kultury w Polsce jest sprzeczne z konstytucją. Jestem świadom ostrości tych zdań, ale wypowiadam je w imieniu pracowników teatru i towarzyszącej nam publiczności, są one także przejawem bezradności. Unarodowienie teatru zagwarantuje dobrą przyszłość naszej instytucji, ale będzie też nobilitacją całego środowiska teatralnego Wrocławia i Dolnego Śląska.

Chcecie strajkować?

- Sprawa jest otwarta. W przyszłym roku teatr będzie obchodził jubileusz 70-lecia. To najlepszy moment na uhonorowanie naszej pracy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji