Artykuły

Sopot. Aktorki opowiadają o sobie

Festiwal "Dwa Teatry" jak zwykle gromadzi tłumy. Także tych, którzy chcą spotkać się z gwiazdami imprezy.

W Państwowej Galerii Sztuki z widzami spotkały się w Sopocie wczesnym niedzielnym popołudniem kolejno dwie wielkie damy polskiej sceny: Teresa Budzisz-Krzyżanowska oraz Maja Komorowska. Ta pierwsza została uhonorowana Wielką Nagrodą Festiwalu w roku ubiegłym, druga - odebrała wyróżnienie w ostatnią sobotę.

Maja Komorowska - wbrew powszechnemu mniemaniu, że zawód aktora jest ze swej natury egoistyczny - od wielu lat nie szczędzi czasu i wysiłku, by pomagać innym. W czasie gali rozpoczynającej tegoroczny festiwal "Dwa Teatry" tę jej zaletę podkreślił pośród wielu innych prezes TVP, Juliusz Braun, pamiętający regularne wyprawy aktorki do internowanych w czasie wojennym. Na spotkaniu z widzami aktorka opowidała m.in. , że improwizacja, w której uchodzi za mistrzynię - musi być zawsze bardzo starannie przygotowana.

- Trzeba bardzo pilnować się, uważać - mówiła zgromadzonym.

Burzami oklasków kwitowali słuchacze jej anegdoty o pracy z Krzysztofem Zanussim przy pamiętnym kameralnym filmie "Za ścianą", w którym zagrała ze Zbigniewem Zapasiewiczem.

- Ludzie kojarzą nas z rolami i to nie szkodzi. Dobrze, jak nie z jedną - mówiła aktorka.

Ujawniła też, że reżyserem, któremu zawsze ufała był Krzysztof Kieślowski i często zdarzało się, że ich rozmowy stawały się zaczynami późniejszych nie tylko ról, ale i scen.

Zapytana o pracę ze studentami, opowiadała o jej początkach w warszawskiej PWST. Pojawiła się tu przed laty na zaproszenie Andrzeja Łapickiego. Wiele nagród zdobyło jedno z ostatnich zrealizowanych przez nią ze studentami przedstawień - "Panny z Wilka". Przed laty sama zagrała w filmowych "Pannach z Wilka"...

Z kolei Teresa Budzisz-Krzyżanowska opowiadała, że poddawanie się prowadzeniu przez reżysera na ogół bywa dla niej sprawą trudną.

- Nie byłam nigdy pokorna, zawsze wiedziałam swoje - mówiła rozbrajająco. Opowiedziała też o swoich oporach, gdy rolę Hamleta zaproponował jej Andrzej Wajda.

Choć w czasie tegorocznej imprezy widzowie nie zobaczą przedstawień przedpremierowych, to okazuje się, że możliwość obejrzenia pokazywanych już wcześniej w TVP spektakli, nie przestaje być atrakcyjna. Większość z nich pokazywana jest przy kompletach, a nawet nadkompletach publiczności, która chętnie zostaje na rozmowach z reżyserami, by dowiedzieć się o "kuchni" i podzielić swoimi refleksjami.

Po raz pierwszy w 15-letniej historii imprezy widzowie zostali zaproszeni do nowego miejsca - pięknego budynku Domu Zdrojowego znajdującego się niemal u wejścia na molo. Tam Krzysztof Torończyk, dyrektor Teatru Narodowego w Warszawie opowiadał o współpracy z Teatrem Telewizji wprowadzając widzów w świat opowieści o ludzkiej kondycji. Widzowie mogli przypomnieć sobie m.in. "Operetkę" Gombrowicza zrealizowaną przez Grzegorzewskiego i "Tango" Mrożka w reżyserii Jarockiego. 250-lecie teatru publicznego w Polsce świętowano więc w pięknym miejscu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji