Fredro z gwiazdami
Gorzowska publiczność kocha gwiazdy i za chwilę obcowania z aktorskimi indywidualnościami jest w stanie słono zapłacić. Świadczy o tym wielkie powodzenia fredrowskiej sztuki. "Mąż i żona" przywiezionej do Gorzowa przez Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera w Warszawie. Na kilka tygodni przed zapowiedzianym spektaklem zabrakło biletów, choć za jeden żądano 30 zł! Przez dwa dni (30 września i 1 bm.) sztukę zagrano cztery razy. Już samo pojawienie się na scenie wspanialej aktorskiej piątki: Krystyny Jandy, Joanny Żółkowskiej, Janusza Gajosa, Piotra Machalicy i Gustawa {#os325#}Lutkiewicza{/#} - nagradzano brawami.
Krzysztof Zaleski, reżyser "Męża i żony", lojalnie zachował się wobec fredrowskiej komedii: nie próbował upiększać sztuki farsowymi gagami, ani na siłę jej odmładzać. Skupił się na samym tekście, po mistrzowsku obnażającym ponadczasowe, ludzkie słabości.
A jednak mimo tych szczytnych reżyserskich zabiegów i aktorów, znakomicie wyczuwających scenę, warszawska inscenizacja nieco rozczarowała. Zbyt rzadko na widowni dało się słyszeć prawdziwy śmiech. I trudno rozstrzygnąć czy zawinili wykonawcy, czy reżyser, a może winna jest nasza współczesność obdarzona mniej finezyjnym, a bardziej telewizyjno-obrazkowym poczuciem humoru.