Artykuły

Dziś (8 stycznia) w 39. rocznicę tragicznej śmierci wybitnego polskiego aktora Zbyszka Cybulskiego [na zdjęciu] na peronie trzecim wrocławskiego Dworca Głównego PKP, gdzie aktor zginął usiłując wskoczyć do pociągu, na pamiątkowej tablicy kwiaty złożyli miłośnicy talentu aktora.

Skromna tablica, stylizowana na taśmę filmową, na co dzień jest niemal niewidoczna dla przechodzących podróżnych. Tylko niektórzy pamiętają o tragedii, jaka wydarzyła się na tym peronie i od czasu do czasu zapalają znicze. Jedną z takich osób jest emerytka, która niemal każdego dnia przychodzi na peron i odmawia modlitwę za Cybulskiego. Kobieta i tym razem pamiętała o rocznicy i oprócz znicza przyniosła kwiaty. Z kwiatami przyszedł również rzecznik prasowy wrocławskiego PKP Mirosław Siemieniec.

Miejsce tragedii odwiedza również Stanisław Dzierniejko, właściciel Kina Dworcowego, gdzie Cybulski często przesiadywał w oczekiwaniu na pociąg. - Miał swoje ulubione miejsce w tym kinie: drugi fotel w trzecim rzędzie. Fotela już nie ma - zabrałem go do domu, ale kino wciąż stoi i pamiętamy o Cybulskim - mówił Dzierniejko.

Dzierniejko przypomniał, że Cybulski 39 lat temu był we Wrocławiu w związku z kręceniem filmu "Morderca zostawia ślad" w reż. Aleksandra Ścibora-Rylskiego. Film ten dokończono już bez udziału Cybulskiego, ale z udziałem dublera. "Na kilka godzin przed tragiczną śmiercią był w jednym z naszych wrocławskich klubów i wpisał się do księgi pamiątkowej. Napisał w niej: Życzcie mi szczęścia. Kilka godzin później już nie żył.

8 marca 1967 r., żegnając się z przyjaciółmi na wrocławskim dworcu opowiadał, jak cieszy go perspektywa pracy nad adaptacją "Lalki" Prusa. Miał zagrać Wokulskiego. Zginął skacząc do pędzącego pociągu relacji Wrocław Główny-Warszawa Zachodnia. Pochowano go na cmentarzu w Katowicach.